Ponieważ następnego dnia była sobota, większość uczniów zwykle jadła śniadanie późno. Jednakże grupa Ślizgonów nie była jedyną grupą, która wstawała znacznie wcześniej niż zwykle w weekendy. Kiedy zeszli do Sali Wejściowej, zobaczyli około dwudziestu ludzi krążących wokół niej, niektórzy z nich jedli tosty, a wszyscy przyglądali się Czarze Ognia. Ustawiono go na środku sali, na stołku, na którym zwykle stała Tiara Przydziału. Na podłodze narysowano cienką złotą linię, tworzącą okrąg wieku wokół niej we wszystkich kierunkach.
– Ktoś już się zgłosił. – zapytał Enzo dziewczynę z trzeciego roku.
– Cały Durmstrang. – odpowiedziała, – Ale nie widziałam jeszcze nikogo z Hogwartu
– Tchórze. – powiedział Blaise, przewracając oczami.
Ktoś zaśmiał się za grupą. Odwracając się, zobaczyli Freda i George'a Weasleyów spieszących po schodach z Lee Jordanem na ogonie. Cała trójka wyglądała na niezwykle podekscytowaną.
Podbiegli do Harry'ego, Rona i Hermiony szepcząc i trzymając jakąś fiolkę.
Nagle Fred wyciągnął z kieszeni kartkę pergaminu, podszedł aż do krawędzi kolejki i stanął tam, kołysząc się na palcach jak nurek przygotowujący się do upadku z pięćdziesięciu stóp i upił łyk eliksiru. Oczy każdego zatrzymały się na nim, gdy przekroczył linie.
Przez ułamek sekundy myśleli, że to zadziałało – George z pewnością tak myślał, bo wydał okrzyk triumfu i podążając za poczynaniami braci, rzucił się za nim – ale w następnej chwili rozległ się głośny, skwierczący dźwięk i obaj bliźniacy wyrzucone ze złotego kręgu, jakby zostały wyrzucone przez niewidzialnego kulomiota. Wylądowali boleśnie dziesięć stóp dalej na zimnej kamiennej podłodze, a na domiar złego rozległ się głośny trzask i obojgu wyrosły identyczne, długie, białe brody.
Sala rozbrzmiewała śmiechem. Nawet Fred i George dołączyli.
Ślizgoni wciąż rozbawieni zachowaniem bliźniaków, poszli na śniadanie.
Dziś rano zmieniono dekoracje Wielkiej Sali. Ponieważ było Halloween, wokół zaczarowanego sufitu trzepotały chmury żywych nietoperzy, a z każdego rogu spoglądały setki rzeźbionych dyń.
Gdy grupa zasiadła do swojego zwykłego posiłku, rozpoczęli rozmowy o uczniach Hogwartu w wieku co najmniej siedemnastu lat, którzy mogli wejść.
– Słyszałem plotkę, że Warrington wstał wcześnie i zgłosił swoje nazwisko. – powiedział im Blaise.
– Naprawdę? – zapytała Iris, najwyraźniej nie będąc pod wrażeniem. – On może dotrwać do końca na boisku do quidditcha, ale w turnieju nie zajdzie daleko.
– Tak, ale mam nadzieję, że zdobędziemy mistrza Slytherinu – odpowiedział Blaise
– Wątpię. – powiedział Enzo, smarując tost masłem.
– Och, daj spokój, Berkshire, nabierz trochę pozytywnego nastawienia. – odezwał się do niego Blaise znacznie szczęśliwszym tonem.
Enzo po prostu zignorował zbyt entuzjastycznego chłopca
Wszyscy zaczęli jeść śniadanie w komfortowej ciszy, dopóki Amy nie zauważyła czegoś, co przykuło uwagę Iris.
Nagle podniosła głowę i spojrzała na drzwi, powstrzymując się od uśmiechu.
– Muszę szybko coś zrobić… zaraz wrócę. – powiedziała z zapałem i wyszła bez słowa.
Wszyscy patrzyli na siebie zdezorientowani, dopóki nie zobaczyli odpowiedzi na jej szczęście
![](https://img.wattpad.com/cover/343151458-288-k621765.jpg)
CZYTASZ
Call it what you want {Theodore Nott} - PL
Fanfiction"Moje dziecko jest sprawne jak marzenie" {THEODODE NOTT X OC} {CZARA OGNIA - INSYGNIA ŚMIERCI} [TŁUMACZENIE] Wszelkie prawa należą do @neverbeenanatural