O wpół do piątej zrobiło się już ciemno i grupa zdecydowała, że nadszedł czas, aby wrócić do zamku na ucztę Halloween i, co ważniejsze, ogłoszenie szkolnych mistrzów.
Kiedy weszli do oświetlonej świecami Wielkiej Sali, była ona prawie pełna. Czara Ognia została przeniesiona; stał teraz przed pustym krzesłem Dumbledore'a przy stole nauczycielskim.
– Mam nadzieję, że to Ślizgon. – powiedział Enzo, gdy wszyscy usiedli.
Wydawało się, że uczta trwała znacznie dłużej niż zwykle. Być może dlatego, że była to ich druga uczta w ciągu dwóch dni, Amy nie wydawało się, że podoba im się ekstrawaganckie przygotowywanie jedzenia jako tyle, ile zwykle by zrobiła. Podobnie jak wszyscy inni w Sali, sądząc po nieustannie wyciąganych szyjach, niecierpliwych wyrazach twarzy, wierceniu się i wstawaniu, żeby sprawdzić, czy Dumbledore skończył już jeść, Amy po prostu chciała, żeby talerze się opróżniły i usłyszała, kto wybrani na mistrzów.
Nareszcie złote płyty powróciły do swojego pierwotnego, nieskazitelnego stanu; w Sali nastąpił gwałtowny wzrost poziomu hałasu, który ucichł niemal natychmiast, gdy Dumbledore wstał. Po obu jego stronach profesor Karkarow i madame Maxime wyglądali na równie spiętych i wyczekujących, jak wszyscy. Ludo Bagman promieniał i mrugał do różnych uczniów, a pan Crouch jednak wyglądał na zupełnie niezainteresowanego, niemal znudzonego.
– Cóż, Czara jest już prawie gotowa do podjęcia decyzji. – zaczął Dumbledore. – Szacuję, że zajmie to jeszcze jedną minutę. Teraz, kiedy zostaną wywołane imiona bohaterów, proszę ich, aby wyszli na szczyt Sali i przeszli wzdłuż stołu nauczycielskiego i przejdź do następnej izby – wskazał drzwi za stołem nauczycielskim – gdzie otrzymają pierwsze instrukcje.
Wyciągnął różdżkę i machnął nią wielkim, zamaszystym ruchem; natychmiast wszystkie świece te w rzeźbionych dyniach zgasły, pogrążając je wszystkie w stanie półmroku. Czara świeciła teraz jaśniej niż cokolwiek innego w całej Sali, a iskrząca jasna, niebieskobiała barwa płomieni była niemal bolesna dla oczu. Wszyscy patrzyli, czekali....kilka osób sprawdzało zegarki...
– Lada moment. – szepnął Theo.
Płomienie wewnątrz Czary nagle znów stały się czerwone. Zaczęły lecieć z niego iskry. W następnej chwili w powietrze wystrzelił język płomienia, z którego wyleciał zwęglony kawałek pergaminu - cała sala dyszała. Dumbledore chwycił kawałek pergaminu i trzymał go na odległość ramion, aby móc go przeczytać w świetle płomieni, które powróciły do niebiesko-białego koloru.
– Reprezentantem Durmstrangu – przeczytał mocnym, czystym głosem. – będzie Viktor Krum.
– Nie ma w tym żadnej niespodzianki. – powiedział Mattheo, gdy salę oklasków i wiwatów przetoczyła się przez salę. Viktor przeszedł obok grupy, kiwając głową Amy, która została wzburzona po nieoczekiwanej interakcji.
– Czego właśnie byłam świadkiem? – Iris zapytała Amy, która wydawała się równie zdezorientowana.
– Nie mam pojęcia. – odpowiedziała Amy, wciąż obserwując, jak przechodzi przez stół nauczycielski i znika za drzwiami do następnej komnaty.
– Chyba pamięta cię z pierwszej nocy. – powiedziała, unosząc brwi.
– Jestem pewna, że rozmawiał tutaj z wieloma dziewczynami. – powiedziała Amy, zbywając to.
Klaskanie i rozmowy ucichły. Teraz uwaga wszystkich ponownie skupiła się na Czarze, która kilka sekund później ponownie stała się czerwona. Wystrzelił z niego drugi kawałek pergaminu, napędzany płomieniami.
– Reprezentantką Beauxbatons – powiedział Dumbledore – jest Fleur Delacour!
– To ta z poprzedniego dnia. – powiedział Enzo, gdy dziewczyna, która tak przypominała wilę, z wdziękiem wstała na nogi, odrzuciła kosmyk srebrzystych blond włosów i przesunęła się pomiędzy stołem Ravenclawu i Hufflepuffu.
– Pozostali nie wydają się zadowoleni. – powiedział Theo z uśmiechem, kiwając głową reszcie uczniów z Beauxbaton.
– Nie zadowolone. – to trochę za mało powiedziane, pomyślała Amy. Dwie niewybrane dziewczyny zalały się łzami i łkały, opierając głowy na ramionach.
Kiedy Fleur również zniknęła w bocznej komnacie, znów zapadła cisza, ale tym razem była to cisza tak pełna podniecenia, że niemal można było ją posmakować. Następny był mistrz Hogwartu… A Czara znów stała się czerwona; sypały się z niego iskry; język płomienia wystrzelił wysoko w powietrze i z jego czubka Dumbledore wyciągnął trzeci kawałek pergaminu.
Amy znalazła się niemal na skraju swojego miejsca, wraz z wieloma innymi osobami.
– Reprezentantem Hogwartu jest Cedric Diggory.
– TAK!
– NIE!
Iris i Blaise krzyknęli jednocześnie.
Wrzawa po drugiej stronie Sali była zbyt wielka. Każdy Puchon zrywał się na nogi, krzycząc i tupiąc, gdy Cedric przeszedł obok nich, uśmiechając się szeroko, i skierował się w stronę komnaty za stołem nauczyciela.
Iris odwróciła się do Amy i wydała z siebie podekscytowany wrzask, jakby jej ulubiony boysband właśnie wyszedł na scenę. Amy odwzajemniła podekscytowanie.
Lubiła Cedrica. Ich drobne interakcje zawsze były miłe, był dobry dla niej i jej przyjaciół i zdecydowanie jest typem osoby, która wygra ten Turniej.
Brawa trwały tak długo, że minęło trochę czasu, zanim Dumbledore znów dał się usłyszeć.
– Doskonale! – Dumbledore zawołał radośnie, gdy w końcu zgiełk ucichł. – No cóż, mamy teraz trzech zawodników. Jestem pewien, że mogę na was wszystkich liczyć, łącznie z pozostałymi uczniami z Beauxbatons i Durmstrangu, aby dać swoim reprezentantom każdą uncję wsparcia, na jaką możesz się zdobyć.
Dziewczyny odwróciły się i stanęły twarzą w twarz z Blaise'em siedzącym naprzeciwko nich z kwaśnym wyrazem twarzy. Iris po prostu zbyła go uśmiechem.
– Dopingując swojego zawodnika, wniesiesz wkład w bardzo realny...
Ale dyrektor nagle przestał mówić i dla wszystkich było jasne, co go rozproszyło.
Ogień w Czarze właśnie znów stał się czerwony. Leciały z niego iskry. Długi płomień wystrzelił nagle w powietrze, a na nim niósł się kolejny kawałek pergaminu.
Wydawało się, że Dumbledore automatycznie wyciągnął długą rękę i chwycił pergamin. Wyciągnął go i wpatrzył się w wypisane na nim imię. Nastąpiła długa przerwa, podczas której Dumbledore wpatrywał się w kartkę w swoich dłoniach, a wszyscy w pomieszczeniu wpatrywali się w Dumbledore'a.
– Co do cholery? – Iris szepnęła do przyjaciół.
– Myślałem, że miało być tylko troje zawodników? – odpowiedział Blaise.
– Tak, tak miało być. – Amy odpowiedziała. – Coś jest nie tak.
Odwrócili się do Dumbledore'a, który odchrząknął i przeczytał:
– Harry Potter!
![](https://img.wattpad.com/cover/343151458-288-k621765.jpg)
CZYTASZ
Call it what you want {Theodore Nott} - PL
Fanfic"Moje dziecko jest sprawne jak marzenie" {THEODODE NOTT X OC} {CZARA OGNIA - INSYGNIA ŚMIERCI} [TŁUMACZENIE] Wszelkie prawa należą do @neverbeenanatural