Ashton nasłuchiwał kroków schodzącej ze schodów na klatce Holly, dopóki nie był pewien, że nie wróci już po nic. Szybko wstał i spakował do torby potrzebne papiery i broń. Już chciał wychodzić, kiedy coś podpowiedziało mu, aby sprawdził, czy na pewno nie wpadnie na dziewczynę przed budynkiem. Podszedł więc do okna, a raczej przeszklonej ściany i spojrzał osiem pięter w dół.
Była tam. Szła prosto przed siebie, pewnie spoglądając w otaczającą ją ciemność. Sprawiała wrażenie kobiety, z którą lepiej nie zadzierać, jeśli nie chce się oberwać. Jej kasztanowe włosy, mimo że były średniej długości skutecznie zakrywały jej twarz, lecz Ash rozpoznałby ją nawet, gdyby przefarbowała je na platynowy blond.
Nagle Holly odwróciła się tak gwałtownie, że zapatrzony w nią chłopak potrzebował chwili, żeby to zauważyć. ,,Cholera"- pomyślał i szybko zrobił krok w tył. Nie chciał, żeby go zobaczyła. NIE MOGŁA wiedzieć, co właśnie zamierzał zrobić. Sekundę później poczuł na sobie jej spojrzenie i wiedział już że jego plan na bycie niewidzialnym diabli wzięli. Pomachał do niej, w nadziei, że nie wyglądało to zbyt sztucznie i podejrzanie. Na jego szczęście Holly odmachała mu i znów ruszyła przed siebie.
Odetchnął z ulgą. Było naprawdę blisko. Dla pewności, że nie spotka Holly po drodze odczekał jeszcze kilka minut, po czym przebrał się w uniform, i wyszedł z mieszkania dokładnie je zamykając. Zjechał windą na poziom -3, gdzie znajdował się ich garaż i wsiadł do stojącego w rogu Porsche. Wrzucił teczkę na siedzenie pasażera i powoli wyjechał z garażu zastanawiając, się, którą trasę wybrać, aby mieć stuprocentową pewność, że Holly go nie zobaczy.
Chwilę później jechał już po obwodnicy LA ciesząc się odrobinę przekroczoną prędkością i jesiennym chłodnym wiatrem, który wpadał do samochodu przez uchyloną szybę. Włączył radio pozwalając muzyce dopełnić piękno tego wieczoru. Niestety, po kilku minutach jego myśli skierowały się na temat Holly. Fakt, że ostatnio pracowała przez dziesięć godzin bez przerwy trochę go zmartwił. Wiedział, że była bardzo pracowita, jednak nie spodziewał się po niej aż takiego poświęcenia. Nie chciał jej tego mówić, ale wtedy, gdy zaskoczona jego obecnością w domu spojrzała na niego, jej oczy... Nie, na pewno mu się tylko wydawało... Chociaż? Wiedział, że to niemożliwe, jednak miał wrażenie, że przez dosłownie ułamek sekundy jej tęczówki były... szmaragdowe. Być może był to efekt światła, które akurat padło na twarz dziewczyny inaczej niż zwykle, jednak Ash musiał przyznać, że nieźle go to wystraszyło.
Chłopak przerwał wewnętrzny monolog w chwili, gdy dostrzegł przed sobą budynek otoczony wysokim ogrodzeniem pod napięciem. Zwolnił podjeżdżając do panelu kontrolnego znajdującego się tuż przed bramą. Szybkim ruchem wyjął legitymację z torby i zeskanował ją niedbale. Brama otworzyła się bezgłośnie i Ashton wjechał do znajdującej się na drugim końcu kampusu hali. W środku było już około osiemdziesięciu aut, co oznaczało, że większość współpracowników chłopaka jest już na miejscu. Czując na sobie spojrzenia ukrytych przed wzorkiem kamer Ash udał się do wejścia, gdzie znów musiał się wylegitymować, tym razem stojącemu przed wejściem strażnikowi.
,,Nareszcie"- pomyślał zjeżdżając windą do podziemnego kompleksu.
Ledwo wyszedł na jasno oświetlony korytarz usłyszał za sobą wołanie:
- Cześć, żółtodziobie!
Ashton zaśmiał się i spojrzał niby krytycznym wzrokiem na zmierzającego w jego stronę Johna Clarke'a. John był - jak większość zespołu - starszy od Ash'a o co najmniej kilka lat i z czynił sobie z tego tytułu powód do nazywania chłopaka ,,nowym", mimo, że pracował na swoim stanowisku już około sześć lat.
- Przymknij się - odkrzyknął i przybił z kolegą piątkę. - Wiesz, po co nas dzisiaj wezwali?
John momentalnie spoważniał.
CZYTASZ
UNholly
General FictionŻycie trzydziestoletniej Holly Anders wydaje się być prawdziwym ,,American dream". Kobieta jest świetnie zapowiadającą się reżyser, ma kochającego chłopaka i stabilną sytuację finansową. Wielu, a nawet sama Holly myśli, że kariera i świat gwiazd sto...