Rozdział 18

9 2 0
                                    

Holly przez cały czas starała się iść dwa kroki za Luciferem. Nie miała bladego pojęcia gdzie się znajdują, ale udawała, że doskonale zna drogę. Teraz, kiedy jej emocje opadły, czuła, że zaczyna się stresować. Bała się, że kimkolwiek była ,,szefowa" zacznie coś podejrzewać, a ona nie będzie miała żadnej wymówki. Myśląc o tym, że musiałaby tłumaczyć jej coś, czego zupełnie nie pamięta zaczęła odruchowo szukać sposobu na odwrót. Rozejrzała się dookoła, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, na wypadek gdyby musiała stąd uciekać.

Zaczęła zastanawiać się, czy gdyby na jaw wyszedł jej plan, Lucifer faktycznie byłby w stanie ją zabić. Teoretycznie widzieli się drugi raz w życiu, ale dziewczyna wiedziała, że nic co do tej pory brała za pewnik, już dawno może nim nie być.

Pogrążona w rozmyślaniach nie zorientowała się, że w pewnym momencie chłopak się zatrzymał i wpadła na niego.

- O - zaczęła nieprzytomnie - sorki

Zaśmiał się.

- Nic się nie stało, szczerze mówiąc sam jestem jeszcze trochę zszokowany - Otworzył przed nią drzwi - Panie przodem.

Holly posłała mu kolejny sztuczny uśmiech i weszła. Znaleźli się na ciemnej i śmierdzącej klatce schodowej. Przez maleńkie znajdujące się pod sufitem wpadało światło podkreślając, jak wiele kurzu znajdowało się w powietrzu.

Lucifer zaczął iść po schodach w górę, więc podążyła za nim. Im wyżej wchodzili, tym zapach stawał się słabszy, a na wysokości dziesiątego piętra było już zupełnie normalnie.

Znów się zatrzymali i chłopak wpisał kod przy panelu na zamku jednych z drzwi. Po chwili rozległo się ciche piknięcie i weszli do wnętrza mieszkania.

,,To są chyba jakieś żarty... ''- pomyślała Holly widząc przeszklone ściany, kryształowe żyrandole i meble, które wyglądały na tak drogie, że bała się nawet na nie patrzeć. Bezwiednie zaczęła iść w kierunku wielkiego okna. Gdy spojrzała w dół aż zakręciło jej się w głowie. Mieszkając w wysokim apartamentowcu przyzwyczaiła się do dużych wysokości, ale to co widziała teraz było zupełnie innym wymiarem. Pod jej nogami rozpościerały się chmury i tylko pojedyncze światełka od czasu do czasu przebijały się przez ścianę obłoków.

- Holly?

- Co? - zapytała wystraszona odwracając się

- Reszta jest już w sali rozmów, idziesz?

- Yyy tak, sekundkę - dziewczyna poczuła, że na dźwięk słowa ,,reszta" ciarki przebiegły jej po plecach. Nie spodziewała się, że zastaną tu kogoś innego poza ,,szefową". Jeszcze przez chwilę postała przy oknie udając, że patrzy w dół, jednak naprawdę obserwowała w szklanym dobiciu Lucifera. Chciała zobaczyć, gdzie teraz pójdzie, oraz zyskać trochę czasu na rozejrzenie się po mieszkaniu. Kiedy tylko zniknął z jej pola widzenia odwróciła się i poszła za nim. Pchnęła ciężkie pomalowane na czarno drzwi i weszła do znajdującego się za nimi pomieszczenia. Zamarła.

Dookoła małego, szklanego stolika siedziało na krzesłach około dziesięciu osób. Mimo, że w pokoju panowała ciemność Holly dostrzegła, że wszyscy ubrani byli elegancko, co sprawiło, że poczuła się przy nich jak Kopciuszek przed magiczną przemianą.

- Cześć wszystkim. - wyjąkała, czując, że ma ochotę zapaść się pod ziemię.

Wzrok zgromadzonych skupił się na niej. Wydawali się być zgorszeni jej zachowaniem, jednak nikt nic nie powiedział. Spanikowana Holly wyłowiła wzrokiem twarz Lucifera, który skinął do niej głową. W milczeniu zajęła miejsce obok chłopaka, który nachylił się na nią i szepnął:

- Co ty robisz? Zapomniałaś, że możemy mówić tu tylko o szefowej?

- Oh, no tak - odparła najciszej jak mogła - Przepraszam.

- Więc - powiedziała nagle jedna z kobiet wstając - Skoro zebraliśmy się tu już wszyscy, myślę, że możemy zacząć seans. Richard?

Siedzący obok niej mężczyzna również wstał po czym sięgnął po stojącą po stolikiem świecę. Postawił ją na stole i podpalił.

- Dziękuję - dodała, gdy usiadł - A teraz, niech każdy z was przyłączy się do okręgu - mówiąc wyjęła z kieszeni coś, co wyglądało jak szklana butelka w kształcie trójkąta. Otworzyła pojemnik i nakłuwając sobie opuszkę palca upuściła do niego kroplę krwi. Następnie podała naczynie kolejnej osobie.

Holly patrzyła na to przerażona. Nie rozumiała, niczego, co robili tamci ludzie, a najbardziej dziwiło ją to, że zachowywali przy tym zupełną powagę. Zupełnie, jakby chodziło o sprawy najwyższej wagi.

Kiedy nadeszła jej kolej, także rozcięła swój palec i podała trójkąt Lucirefowi.

Czekając, aż pozostali dokończą, jej wzrok padł na stolik. Bezmyślnie wodziła oczami po szklanej tafli, lecz nagle dostrzegła coś, co sprawiło, że na chwilę zapomniała jak się oddycha. Na pozornie idealnie gładkiej powierzchni znajdowało się wyżłobienie w kształcie cyfry 5. Przyjrzała się meblowi dokładniej, obawiając się, że wie czym on na prawdę jest. Na samym dole znajdował się napis ,,żegnaj", nad nim liczby od 1 do 10, powyżej alfabet, a w górnych rogach słowa ,,tak" i ,,nie".

Poczuła uderzenia gorąca. Stolik miał na sobie wzór tablicy ouija, a buteleczka w kształcie trójkąta, była wskaźnikiem. Czy ci wszyscy ludzie mieli zamiar wywoływać duchy!? To przecież idiotyczne, ouija to zabawka dla dzieci, więc czemu traktowali to tak poważnie?

Nagle każdy z zebranych położył po jednym palcu na wskaźniku. Holly wiedziała, że powinna podążyć za ich przykładem, jednak nie była w stanie się ruszyć. Tak bardzo chciała wyjść z tego przeklętego pokoju i znaleźć się w domu. Chciała przytulić się do Ash'a i zapomnieć o całej tej okropnej nocy. 

Poczuła, że Lucifer trącił ją ramieniem. Uśmiechnęła się przepraszająco i starając się zapanować nad drżącą dłonią dołączyła do seansu. 

- Witaj - zaczęła ta sama kobieta, która, jak domyśliła się Holly - przewodziła rytuałowi - Przychodzimy do ciebie razem, aby przyjąć dalsze polecenia. Dodam jeszcze, że przez ostatni tydzień wszyscy prężnie działaliśmy w twoim imieniu. 

Holly poczuła, jakby dotknęła palcem do rozgrzanej baterii. Dziwny prąd przeszedł przez jej rękę, aż do głowy i reszty ciała. Czuła w sobie jakąś siłę, jednak widziała, że nie należała ona do niej. 

Wtedy wskaźnik poruszył się. Było to tylko lekkie drgnięcie, lecz wystarczyło, aby wszyscy wstrzymali oddech. Następnie ich krew, zabrana w naczyniu zaczęła wrzeć. Wyglądało to tak samo, jak gotująca się woda, z tą różnicą, że w miarę bulgotania płyn znikał.  

Dziewczyna wiedziała, że jest to sprzeczne z prawami fizyki, jednak była tym tak przerażona, że nie była w stanie nic zrobić. Wtedy wskaźnik szarpnął jej dłonią silniej i zaczął w szybkim tempie najeżdżać na litery - ,,Witajcie."

- Dziękujemy, że nam odpowiedziałaś - kontynuowała kobieta - Zanim zaczniemy na dobre, chciałabym jeszcze spytać, czy ktoś z nas nie powinien uczestniczyć w seansie?

Holly poczuła się nieswojo. Nie miała pojęcia, z jakim bytem rozmawiają, jednak bała się, że będzie on w jakiś sposób wiedział, że nie powinna się tu znajdować. 

Wskaźnik zaczął jechać w górę. Holly zamknęła oczy, a kiedy je otworzyła ujrzała odpowiedź - ,,tak". 

Poczuła, że chce jej się płakać. Co zrobią, jeśli odkryją prawdę? Zabiją ją? 

- Rozumiem, wskaż proszę tę osobę. 

,,Już po mnie" - pomyślała dziewczyna - poczuła, że jej serce zaczyna bić szybciej. Spojrzała na drzwi, próbując ocenić, czy zdąży do nich dobiec, zanim ją złapią. 

Szklany trójkąt zaczął sunąć w jej stronę. 

UNhollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz