Rozdział 30

6 0 0
                                    

Holly wyglądała jakby dostała od kogoś w twarz. Momentalnie wyparowała z niej cała wściekłość, pozostawiając ją w stanie porównywalnym do zgaszonej zapałki.

- Więc... - zaczęła po chwili już dużo slabyszm głosem - Jakim cudem mnie kontroluje?

Lucifer wrócił na miejsce, na którym siedział wcześnie, a Holly podąrzyła za nim, po czym posłała mu wyczekujące spojrzenie.

- To nie jest takie proste. Żeby zrozumieć jej działania, najpierw musisz poznać jej historię.

Dziewczyna skinęła głową.

- To nie będzie dla ciebie łatwe...

- Na pewno nie będzie trudniejsze od sytuacji, w której się znajduję.

- Dobrze. Wszystko zaczęło się siedem lat temu. Razem z resztą grupy pragnęliśmy zagłębić się w okultyzm, ale nie bardzo wiedzieliśmy jak to zrobić. Była nas wtedy ósemka, tak jak teraz. Jedyną różnicę od obecnego składu stanowili to, że zamiast szefowej, trzymał się z nami pewien chłopak. Żadne z nas nie znało się wtedy na stanizmie, więc na początku nasze rytuały były, jakby to ująć, godne pożałowania. Wszystko zmieniło się, kiedy na jednym z nich nakryła nas nijaka Robin Drake. Była w naszym wieku, jednak posiadła wiedzę, o ktorej my moglibyśmy wtedy jedynie pomarzyć. Z czasem Robin przyłączyła się do nas. Wszyscy byliśmy w nią zapatrzeni, a ona naturalnie przejęła dowodzenie. Przez kolejne kilka miesięcy dzięki niej staliśmy się silniejsi niż kiedykolwiek wcześniej czy później. Cała Kalifornia drżała na wzmiankę o nas, a my czuliśmy się z tym świetnie. Każdy z nas był wdzięczny Robin za to, co dla nas zrobiła i akceptował jej zwierzchictwo. Z resztą, nie było nikogo, kto miałby odwagę jej się sprzeciwić. Dla każdego, podważającego jej autorytet Drake była bezlitosna. Wiedzieliśmy, że dopóki będziemy po jej stronie, będziemy bezpieczni i odpowiadało nam to. Jednak wtedy musiał znaleźć się on - gość, o którym wspomniałem na początku. Nie mógł się pogodzić z tym, że Robin była od niego po prostu lepsza i zawsze starał się działać na jej niekorzyść. Irytował nas wszystkich, aż w końcu szefowa dała mu wybór. Chłopak miał trzy opcje: mógł odejść i robić co chce, zostać w sekcie i słuchać się Robin lub stoczyć z nią pojedynek na śmierć i życie. Od początku wiadomo było, że nie wybierze ostatniej opcji, ponieważ nie było w Ameryce nikogo, kto były lepszy w czarnej magii od Robin.

Lucifer posłał Holly przelotne spojrzenie, aby sprawdzić, czy ta w ogóle go słucha. Dziewczyna siedziała na przeciwko i z głową opartą o dłoń wpatrywała się w niego.

- Postanowił odejść, a my szczerze się z tego cieszyliśmy. Liczyliśmy, że nareszcie będziemy mogli doskonalić swoje umiejętności w spokoju. Po jakimś czasie byliśmy tak dobrzy, że Robin zdecydowała, że możemy podjąć próbę otworzenia portalu do piekła. Był to dla nas największy zaszczyt, jakiego mogliśmy doświadczyć. Tamtej nocy zebraliśmy się w lesie. Drake prowadziła rytuał, a my robiliśmy za przybocznych. Wszytsko szło świetnie. Robin udało się zjeść  do piekła i byliśmy pewni, że za kilka minut uda nam się otworzyć portal. Byliśmy tak podekscytowani, że nie usłyszeliśmy, jak ktoś się do nas zbliżał. Potem Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Otoczyli nas antyterroryści i kazali nam podnieść ręce do góry. Nie zrobiła tego tylko Robin, ponieważ była w transie i nie było szans na to, żeby słyszała ani widziała to, co dzieje się tutaj. Wtedy go zobaczylismy. Zdrajca. Stał na czele otaczających nas ludzi. Wiedział, że Robin nie może go usłyszeć i wiedział, że ma prawo ją zabić. Nie mogliśmy nic zrobić. A ten szczur, po prostu ją zastrzelił. Byliśmy w szoku. Z tego, co pamiętam, to chcieli wziąć się za nas, ale uratowała nas burza. Nadeszła nagle i dzięki temu wszystkim udało się uciec bez większych obrażeń.
Przez kolejne sześć lat każde z nas żyło własnym życiem, aż pewnego dnia, Kimberlee nie powiedziała nam, że miała wizję z udziałem Robin, w której szefowa kazała nam zjednoczyć się na nowo. Od tamtej pory funkcjonujemy bez zmian do dziś. Po drodze wezwanie przymusowe otrzymał jeszcze Richard, ponieważ chciał odejść bez zgody Drake, oraz, z niewiadomych powodów- Ty.

Gdy chłopak skończył mówić w poszmieszczeniu znów zapadła cisza. Holly pustym wzorkiem wpatrywała się ścianę, aż w końcu powiedziała:

- Robin weszła do mojego życia przez scenariusz i chce, abym do was dołączyła. To rozumiem. Ale wciąż nie łączy mi się to z całością. Dlaczego miałaby wybrać akurat mnie? Gdyby nie ta cała sekta to pewnie do końca życia nie wiedziałabym nawet czym jest naprawdę pentagram. Z resztą, spójrz na mnie, Lucifer. Czy ja naprawdę wyglądam jak zły do szpiku kości wyznawca szatana?

Chłopak przyjrzała jej się i zachichotał.

- No co?!

- Holly Anders, z całym szacunkiem, ale mimo ostro wkurzonej miny z całą pewnością nie wyglądasz na złego do szpiku kości wyznawcę szatana.

Z ulgą zobaczył, jak mimo kłębiących się w niej emocji, Holly także się zaśmiała.

- Co teraz z nami będzie?

- Co masz na myśli?

- Z tego co, do mnie napisałeś w weekend, Robin planuje dać nam jakieś nowe zadanie. Mamy tam tak zwyczajnie pójść i udawać, że nic nie wiemy?

Lucifer westchnął

- Nie napisałem w tej wiadomości wszystkiego. Wiedziałem, że nie ma cię w LA i nie chciałem zawracać ci zbytnio głowy.

- Więc? - zapytała Holly z wyrazem niepokoju na twarzy

- Robin po raz pierwszy ukazała się Kim w postaci ducha, podczas, gdy zawsze kontaktowała się z nią przez taflę lustra. Powiedziała, że najbliższe spotkanie będzie wyjątkowo ważne i... że pojawi się na nim osobiście. Podejrzewamy, że jakiś cudem udało jej się wrócić do żywych.

- Co?!

- Nikt z nas za bardzo nie wie, o co mogło jej chodzić...

- Cholera, nie w tym rzecz. Nie rozumiesz tego? Ona będzie tam żywa. Znowu będzie mogła bezpośrednio ingerować w nasz świat. Wiesz do czego to może doprowadzić?

Chłopak skinął głową. Wiedział to aż za dobrze, jednak przez cały czas starał się o tym nie myśleć.

- Jakie może mieć cele?- zapytała po chwili milczenia Holly

- Tego nie powiedziała- odparł - Ale jeśli miałbym obstawiać, to raczej w pierwszej kolejności będzie chciała zabić zdrajcę.

- Czyli na razie możemy się tylko nie wychylać?

- Dokładnie.

- Chyba muszę już się zbierać, dzięki za wszystko.

- Nie ma problemu, na pewno dasz radę wrócić?

- Jeśli Robin nie planuje zepchnąć na mnie z jakiegoś wieżowca fortepianu, to raczej tak.

Lucifer uśmiechnął się.

- Razem coś wymyślimy - powiedział cicho. - Możesz mi zaufać.

- Dzięki, do zobaczenia. - odparła Holly, po czym wyszła.

Chłopak patrzył, na nią, dopóki nie zniknęła mu z oczu. Był teraz w stu procentach pewien, że miał rację - Holly nie jest taka, jak Robin.

- Jest silniejsza - mruknął sam do siebie.

UNhollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz