Holly spojrzała na Lucifera i upewniła się czy przypięty do jej paska pistolet na pewno nie wypadnie z kabury. Chłopak najwyraźniej poczuł na sobie jej wzrok, gdyż odwzajemnił spojrzenie.
- Będzie dobrze - wyszeptał
- Nie boję się - prychnęła urażona - Mam tylko nadzieję, że nie będzie lało się zbyt dużo krwi. Nie chce pobrudzić sobie butów.
Lucifer uniósł brwi ze zdziwienia.
- No proszę - powiedział po chwili - Zmieniłaś się, Holly.
- Słuchaj - syknęła dziewczyna pochylając się w jego stronę - Nie jestem tu z własnej woli, ale to już chyba wiesz. To wszystko, co robiłam przez ostatni miesiąc nie było moim wyborem, dlatego chce jak najszybciej odwalić tę robotę i wrócić do normalnego życia.
- Wiesz, że nic już teraz nie będzie normalne...
- Cicho. Drake obiecała mi, że jeśli ta misja się powiedzie, pozwoli mi odejść, a ja o niczym innym nie marzę.
- Wierzysz jej?
Holly zawahała się. Chciałaby móc odpowiedzieć twierdząco, ale nie mogła tego zrobić z całą pewnością. Wiedziała, że szefowa nie miałaby żadnych oporów przed okłamaniem jej, ale ta ułuda była jedynym, co jej pozostało - jej ostatnia nadzieją.
- Holly?
Odwróciła się na dźwięk głosu Ashtona. To chyba niemożliwe, żeby tu był, prawda?
- Holly, wstawaj! Przespałaś już trzy budziki!
- Cooo - zapytała siadając zdezorientowana na łóżku. Rozejrzała się dookoła zdziwiona, że nie znajduje się już na ulicy, a hotelu. No tak, Indie. Powoli zaczęło do niej docierać to, że dalej jest na wakacjach, a cała rozmowa z Luciferem była jedynie snem.
Ash stał tuż obok niej. Wyglądał na rozbawionego, jej reakcją na nagłą pobudkę.
- Już miałem dzwonić po karetkę - powiedział, puszczając do niej oczko - Normalnie nie było z tobą kontaktu przez pięć minut.
Holly zachichotała.
- Tak i co byś im powiedział? Że twoja dziewczyna zapadła w sen zimowy jak jakiś niedźwiedź?
- Być może - odparł uśmiechając się szeroko - A teraz, niedźwiedziu, lepiej przygotuj się do wyjścia. Za pół godziny kończy się wydawanie śniadań.
- Cholera, teraz mi to mówisz?! - zawołała momentalnie podrywając się na równe nogi.
W pośpiechu wygrzebała z walizki losowe ubrania i rzuciła się do łazienki, aby się przebrać. Po chwili znów pojawiła się w pokoju.
- Ile jeszcze mamy czasu? - spytała znów penetrując bagaż
- 25 minut - odparł Ashton, spoglądając na zegarek.
- Nie zdążę się pomalować - westchnęła - Założę chociaż ciemne okulary, żeby nie było tak źle.
- Przecież ty nie potrzebujesz makijażu - powiedział chłopak przyglądając się jej - Wyglądasz przepięknie.
Ręka Holly zatrzymała się w połowie drogi po szczotkę do włosów.
- Kochany jesteś - uśmiechnęła się - Ale ja naprawdę nie jestem jak Hailey Bieber.
- Bo jesteś lepsza.
- Ash...
- Dobrze, w takim razie rzucam ci wyzwanie. Zejdź tam bez makijażu.
CZYTASZ
UNholly
General FictionŻycie trzydziestoletniej Holly Anders wydaje się być prawdziwym ,,American dream". Kobieta jest świetnie zapowiadającą się reżyser, ma kochającego chłopaka i stabilną sytuację finansową. Wielu, a nawet sama Holly myśli, że kariera i świat gwiazd sto...