Rozdział 25

7 2 0
                                    

- Jasna choleraaa - Lucifer jedną ręką sięgnął po dzwoniący telefon, a drugą próbował odgarnąć z twarzy splątane długie włosy. Sprawdził godzinę na wyświetlaczu i zaklął po raz drugi. Kogo co nawiedziło, żeby dzwonić po ludziach o 4 nad ranem?!- pomyślał i nie patrząc na numer odebrał.

- Tak?

- Hej, tu Elliott. Sorry, jeśli cię obudziłem. - usłyszał

- No raczej - odburknął - To coś ważnego, czy jakiś kiepski żart?

- Coś ważnego. Bardzo ważnego. - W głosie kolegi pobrzmiewało napięcie. Lucifer momentalnie poczuł, że ten mówi prawdę. Wstał i zaczął przechadzać się wzdłuż pokoju, aby się rozbudzić. - Chodzi o Kim. 

- Miała wizję? 

- Tak... albo w sumie nie. To było dziwne. Przynajmniej tak powiedziała mi Lily. 

- Przejdź do rzeczy.

- Dobra, podobno zaczęło się tak jak zwykle. Drake zawsze pojawiała się w lustrze, ale tym razem... ale tym razem Kim widziała ją poza nim.

- Co?! - Lucifer zatrzymał się w pół kroku - Przecież ona nie żyje! 

- Właśnie - Elliott zaczął mówić szybciej, co zawsze robił pod wpływem silnych emocji - To była pierwsza rzecz, o którą Kimberlee ją spytała, i faktycznie, Robin nie była w stu procentach żywa. Obstawiamy, że musiała pojawić się pod postacią ducha, ale to i tak spory wyczyn. Skoro umie już wpłać na nasz świat z piekła, to prawdopodobnie ma bardzo dużo moc. 

- Wróciła do formy - warknął Lucifer, patrząc tępo przez okno. Ta sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. 

Robin umarła siedem lat temu, a on pamiętał tę noc aż za dobrze. Spotkali się wtedy w lesie za miastem. Cała ósemka; on, Richard, Lily, Rose, Elliott, Kim, Jack i oczywiście Robin, mieli zamiar po raz pierwszy nawiązać kontakt z diabłem. Pamiętał jak rysowali białą kredą pentagram na ziemi. Pamiętał, jak Robin weszła w środek kręgu, trzymając w dłoniach świecę. Stał razem z resztą dookoła niej, Była autorytetem dla nich wszystkich, dlatego nikt nie protestował, gdy zadecydowała, o tym, że to ona będzie przewodniczącą rytuału. Zaczęła mówić zaklęcia, a oni powtarzali jej słowa. Robin była jedyną osobą, która nie bała się tego, co chcieli zrobić. Podczas, gdy wszyscy wymieniali między sobą nerwowe spojrzenia, ona wyglądała, jakby spełniało się jej największe marzenie. Nagle cały symbol stanął w ogniu. Robin zaczęła śmiać się histerycznie, a jej oczy zaczęły świecić własnym światłem. Po chwili zamilkła i ze wzrokiem utkwionym w płomieniu stała bez ruchu. Wtedy każdy już wiedział, że udało jej się zejść do piekła. Osiągnęła to, co chciała, a oni mogli tylko czekać, aż wróci i opowie im o tym, co widziała.

 Lucifer nie wiedział, jakim cudem mogli nie usłyszeć nadchodzących antyterrorystów. Kiedy zorientowali się, że są w niebezpieczeństwie, było już za późno. Kazali im rzucić broń i podnieść ręce do góry. Wiedzieli, że aby się nie pogrążyć mogą jedynie wykonywać polecenia. Tylko Robin, która przebywała w innym świecie nie była w stanie usłyszeć tego, co działo się dookoła. Może gdyby ostrzegli ją wcześniej nic by jej się nie stało. Może gdyby spotkali się w innym miejscu, byliby bezpieczni. A może gdyby nie ten zdrajca, wszystko potoczyłoby się inaczej... To on parę miesięcy wcześniej opuścił zgrupowanie, przeszedł na stronę ,,sprawiedliwości" i stwierdził, że najlepszym sposobem na jej wymierzenie będzie śmierć. Wiedział, że Robin nie będzie w stanie go usłyszeć i wiedział, że jeśli zastrzeli ją wtedy nie poniesie za to konsekwencji.  Sekundę po tym, jak Robin upadła na ziemię, pentagram zapłonął ponownie, a nad ich głowami rozpętała się straszliwa burza. Gdyby nie ona, prawdopodobnie nikomu z członków sekty nie udałoby się uciec. 

Ten szczur. Na samą myśl o nim Lucifer zacisnął dłoń w pięść. On nigdy nie znał swojego miejsca w szeregu. Nie mógł pogodzić się z tym, że Robin wiedziała więcej od niego i że była po prostu lepsza w czarnej magii. Na pierwszym z seansów jaki udało im się zorganizować Robin od razu przysięgła mu zemstę. Ale czy to możliwe aby czas na nią już nadszedł?

- Lucifer? Jesteś tam?

- Yyyy tak - odparł wyrwany z zamyślania chłopak - Możesz powtórzyć? Wyłączyłem się na moment... 

- Mówiłem o tym, że szefowa zapowiedziała Kim, że szykuje coś mocnego, ale nie powiedziała o co dokładnie chodzi. Chciała, żebyśmy spotkali się z nią za tydzień tam, gdzie zawsze.

- Na seans?

- Nie, powiedziała, że pojawi się osobiście.

- O kurcze...

- Wiem, wiem, nieźle, co nie? Dodatkowo wspominała coś o jakiejś misji, która jeśli pójdzie nam dobrze umożliwi jej powrót do żywych. 

- Żartujesz!

Elliott zaśmiał się krótko.

- Sam trochę nie mogę w to uwierzyć, ale przepowiednie Kim zawsze się sprawdzały. 

- Racja. Coś jeszcze?

- Tak, przekaż to Holly.

Lucifer westchnął przesadnie. 

- Dobra, napiszę do niej o normalnej godzinie. 

- Super, do zobaczenia.

- Siemka. 

Lucifer odłożył telefon i usiadł na podłodze. Nie mógł przyjąć do wiadomości tego, co właśnie usłyszał. Po prostu nie mieściło mu się to w głowie. Wierzył, że ten dzień kiedyś nadejdzie, ale po siedmiu latach stało się to dla niego jak nierealna legenda. Mimo, że był zmęczony, wiedział, że nie będzie w stanie teraz zasnąć. Sięgnął ponownie po komórkę i napisał SMS-a do Holly. 

- Może być - podsumował przed wysłaniem 

Dopiero świtało, a on nie miał bladego pojęcia co miałby ze sobą zrobić. Próbował zagłuszyć własne myśli włączając telewizję, jednak one skutecznie przebijały się przez szum produkowany przez urządzenie. Miasto powoli budziło się do życia, a Lucifer stanął przy oknie obserwując przejeżdżające samochody i ludzi idących po chodniku. 

,,Ciekawe w jakie kłopoty dziś się wpakuję" - pomyślał. 

UNhollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz