Rozdział 10

24 2 0
                                    

Ashton pożegnał się po czym wyszedł że sklepu jubilerskiego na ulicę. Wsiadł do samochodu i położył niewielką torbeczkę na siedzeniu pasażera. Był piekielnie zmęczony. Odkąd został wytypowany jako ochroniarz prezydenta USA zostały mu przydzielone specjalne kursy przygotowujące, po których nie czuł żadnych mięśni. Na domiar złego martwiło go dziwne zachowanie Holly. Na początku zrzucał wszystko na karb stresu i przyjmowanych przez nią laków, ale teraz był pewien, że to nie był powód. Wydawało mi się... choć myślał, że Holly powiedziałaby mu to wprost... Ash uważał, że to on był problemem. Obawiał się, że dziewczyna wyczuwa, że jej partner coś przed nią ukrywał. Zamierzał jej powiedzieć że jest agentem, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Był pewien, że Holly martwiłaby się o niego i nie mógłby skazać jej na ten strach, lecz z drugiej strony nie chciał już dłużej jej okłamywać.
Westchnął głęboko i zacisnął mocno powieki chcąc zmusić napływające mu do oczu łzy.

- Jeszcze nie teraz - wyszeptał z bólem w głosie i odpalił auto.

Gdy wszedł do apartamentu nikogo nie było w środku. Czekając aż dziewczyna wróci do domu włączył stojące przy ogromnym telewizorze Playstation i skrzywił się widząc swoją bibliotekę gier.

- Błagam, tylko nie strzelanka - jęknął i włączył Fifę 24.

Po około godzinie gry usłyszał na korytarzu znajome kroki. Holly. Uśmiechnął się i wyłączył grę zostawiając niewygaszony ekran. Stanął w hallu opierając się o ścianę na kilka sekund przed tym jak dziewczyna weszła do apartamentu.

- Czeeeeść - powiedział z uśmiechem.

- O rany, Ash... - Holly zaśmiała się nerwowo- Wystraszyłeś mnie!

- Okropnie mi przykro - odparł i ukłonił się teatralnie - Ale jeśli jaśnie pani pozwoli spróbuję jej to wynagrodzić.

- Jestem jak najbardziej za - zachichotała. Ashton poczuł nieopisaną ulgę. Od kilku dni udało mu się rozweselić dziewczynę, co jeszcze niedawno nie byłoby łatwe. - O, grałeś w coś?- zapytała jeszcze widząc włączony telewizor.

- Tak, jak chcesz możemy coś obejrzeć.

- To super! - odpowiedziała - A co powiesz na rundkę w CS-a?

- Co tylko chcesz - uśmiechnął się, choć po ostatnich kursach strzeleckich nie mógł patrzeć na broń.

Holly wróciła dziesięć minut później. Miała na sobie czarne legginsy i luźną bluzę sportową. Włosy spięła w dwa warkocze

Podczas gdy Holly wybierała grę chłopak po cichu wszedł do swojego biura i wyjął z torebki pudełeczko z naszyjnikiem. Łańcuszek był złoty z przywieszką z rubinem w kształcie serca. Miał nadzieję, że jego dziewczyna polubi ten prezent.

Wrócił do salony i stanął za Holly.

- To w co gramy? - spytała otwierając paczkę chipsów.

- Wybierz stronę - odpowiedział - wyciągając przed siebie dwie dłonie.

Holly odwróciła się do niego zdziwiona. Ta sekunda wystarczyła, żeby położył pudełeczko tuż obok niej.

- Ash... Chyba żartujesz...

- Prawa czy lewa? - kontynuował uśmiechając się.

- No dobrze... prawa!- powiedziała chichocząc.

Chłopak zrobił zawiedziona minę.

- Przykro mi, nie wygrałaś... Ale spokojnie, mam nadzieję że wiesz, że twój cudoooowny chłopak jest czarodziejem.

Z twarzy dziewczyny wyczytał, że jest zupełnie zdezorientowana. ,,Zaraz zapyta czy coś ze mną nie tak"- pomyślał

- Ash... brałeś coś?

Chłopak roześmiał się. Cała ona. Holly nigdy nie była stereotypową zakochaną. Podczas kiedy jej koleżanki szalały za kolegami ze studiów ona tworzyła scenariusze, pisała do wytwórni filmowych i ciągle szukała nowych sposobów, aby móc spełniać się jako reżyser. Jednak chcąc czy nie parę lat temu los postawił na jej drodze Ashtona. Chłopak często mówił, że ma szczęście, że poznał swoją dziewczynę, kiedy zbudowała już karierę, bo inaczej zostałyby pewnie jedynie inspiracją do kolejnej postaci w filmie dla nastolatków. 

- Jasne, że nie... O matko! Pająk!- zawołał pokazując na miejsce, gdzie położył pudełeczko z biżuterią. 

Holly ani drgnęła nie patrząc we wskazane przez Asha miejsce. Wstała i wzięła z kuchni szklankę, żeby złapać zwierzę.

- Gdzie on jest?- zapytała i wtedy jej wzrok padł na leżący na kanapie prezent. Potrzebowała chwili, żeby zrozumieć na co patrzy.

- Ooooo Ash! - zawołała odwracając się do chłopaka - Dziękuję! - uściskała go.

- Zobacz lepiej co jest w środku - odpowiedział uśmiechając się. 

Holly podniosła wieczko. 

- Oszalałeś! - powiedziała i zakryła dłonią usta.

- Nie podoba ci się? - zapytał, mimo, że znał już odpowiedź.

- No co ty! Jest przepiękny!

  Przez jakiś czas siedzieli tak razem w ciszy. Było im dobrze. Nie mówili nic, ale nie było to potrzebne. Oboje czuli teraz wzajemne wsparcie, siłę... W takich chwilach wydaje się, że wszystkie problemy są dalekie i nierealne. Giną gdzieś między wspomnieniami i zacierają się w polu widzenia. Nagle, pod wpływem chwili kurczą się w oczach do mikroskopijnych rozmiarów i czujemy nad nimi przewagę. Jednak to właśnie takie momenty są dla problemów świetną okazją, aby mydlić nam oczy. To właśnie wtedy, gdy nie doceniamy ich wystarczająco one rosną gdzieś w ciemnościach umysłu i czekają na idealny moment, aby w nas uderzyć. A trzeba im przyznać, że mają genialne wyczucie czasu...

UNhollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz