Rozdział 12

15 1 0
                                    

Plan był prosty. Holly miała zamiar udać się do jednego ze słynących handlem narkotyków pubów i wymienić nowo nabyty towar na pieniądze u pierwszego dealera, który stanie jej na drodze.

Zdenerwowana zacisnęła dłoń w kieszeni płaszcza na rękojeści scyzoryka, który od czasu ostatnich wydarzeń nosiła ze sobą na wszelki wypadek. Nie miała oczywiście zamiaru nikogo dźgać, prawdę mówiąc liczyła na to, że już sam widok ostrza wystraszy potencjalnego agresora. Idąc ciemnymi ulicami zauważyła, że im bliżej jest celu, tym mniej osób mija na chodniku. Nie dziwiło jej to, ponieważ sama nie miała najmniejszej ochoty tam iść, ale nie mogła też ukrywać kokainy całe życie. Na myśl, że wszystko mogłoby wyjść na jaw wzdrygnęła się. Jej cała kariera momentalnie by się rozpadła. Co powiedziała by Ashowi, rodzicom, mediom?

- Już zaraz będzie po wszystkim - szepnęła, aby dodać sobie otuchy, a stojący nieopodal mężczyzna spojrzał na nią z ukosa.

,,Pewnie myśli, że zwariowałam - pomyślała - W sumie to w pewnym sensie ma rację. Nikt normalny na jej miejscu nie zażądałby od Thomasa worka narkotyków."

Nagle tuż pod nogami Holly przemknął wielki piszczący szczur i dziewczyna, mimo że nie bała się gryzoni pożałowała swojej decyzji o przyjściu tu na piechotę. Nie wzięła samochodu, żeby nikt nie rozpoznał jej numerów rejestracyjnych, albo nie znał jej lokalizacji, jednak teraz uznała to za sprawę drugorzędną.

,,Jak tu zginę to na pewno mnie nie znajdą" - wyrzuciła sobie w myślach.

Minęła jeszcze kilka obdrapanych budynków i wtedy jej oczom ukazał się świecący na zielono neon ,,MOTEL & PUB". Z drzwi znajdujących się tuż pod napisem wyszła właśnie grupa śmiejących się ludzi. Gdy ją mijali Holly wyraźnie poczuła zapach alkoholu i dopiero co wypalonych skrętów. Wzdrygnęła się i z trudem powstrzymała odruch wymiotny po czym zasłoniwszy włosami i kołnierzem płaszcza twarz weszła do środka.

Zapach, który poczuła przed lokalem był niczym w porównaniu do odoru panującego wewnątrz.

Byle szybko - pomyślała podchodząc do lady. Żeby stworzyć pozory zamówiła lampkę taniego wina i usiadła przy jednym ze stolików. Dyskretnie rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu kogoś, komu mogłaby wcisnąć paczkę. Niemal wszyscy tutaj wyglądali, jakby przyjęli już dziś kilka porcji środków odurzających, jednak nikt nie wzbudzał w Holly na tyle zaufania, aby odważyła się odezwać. Zasmuciła się. Naprawdę liczyła, że uda jej się pozbyć kłopotu...

- Przepraszam, czy nie będzie to pani przeszkadzać, jeśli na moment się dosiądę?

Kobieta zaskoczona podniosła wzrok. Stał przed nią wysoki, ubrany w jeansy i luźny t- shirt chłopak. Tym, co od razu przykuło jej uwagę były jego długie, praktycznie białe włosy spięte kucyk z tyłu głowy.

- Yyy- zaczęła niezbyt inteligentnie - W zasadzie, to już miałam się zbierać - powiedziała wystraszona zabierając ze sobą torebkę i wstając.

- Spokojnie, nie jestem po dragach - powiedział uśmiechając się z rozbawieniem i podnosząc dłonie na wysokość ramion.

Holly przyjrzała mu się uważnie. Mówił prawdę, jego mimika i zachowanie wyraźnie wskazywały na pełną samokontrolę.

- To miła odmiana - mruknęła speszona i wróciła na miejsce jednocześnie upewniając się czy dalej ma nożyk przy sobie. Czuła, że ten gość to dobry materiał na kupca.

- Wiem, czego tu pani szuka - spojrzał na nią oczami koloru pistacji - Tacy jak pani pojawiają się tu zazwyczaj, tylko po to, żeby pozbyć się towaru, który kupili po pijaku na imprezach - znów się uśmiechnął - A ja jestem tu po to, żeby im pomóc.

UNhollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz