Rozdział 23

10 2 0
                                    

Ash spojrzał na ekran, na którym wypisane były godziny odlotów, po czym przeniósł wzrok na Holly. 

,,To zabawne" - pomyślał - ,,Czeka nas dziewięciogodzinny lot, a ona mimo to uparła się, że będzie wyglądać jakby szła na met  galę"

Faktycznie, dziewczyna miała na sobie czarną rozkloszowaną sukienkę w stylu lat pięćdziesiątych a do tego buty na obcasie. Jedynym elementem, który mógłby wskazywać na odrobinę komfortu w tej stylizacji były spięte w wysoki kok włosy.

- Za ile odlatujemy? - zagadnęła podchodząc bliżej

- Mamy jeszcze godzinkę - odparł - Co ty na to, żeby pójść na kawę?

Holly zaśmiała się.

- Bardzo chętnie, ale wypiłam już dzisiaj trzy, plus espresso przed wyjściem.

- Rany, mistrzu, przystopuj trochę.

- Taki mam plan, ale w międzyczasie możemy pochodzić po sklepach. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko...

- Skoro i tak nie mam nic lepszego do roboty - Ash przewrócił oczami, udając zirytowanego, jednak po chwili uśmiechnął się szeroko. 

W oczach Holly zobaczył coś, czego nie widział przez ostatnie tygodnie - szczęście. Ale nie takie codzienne, kryjące się pośród drobnych darów losu i problemów, ale szczęście, dzięki któremu żyje się tu i teraz. Wiedział, że potrzebowała wyrwania się z zatłoczonego miasta i znalezienia się gdzieś daleko. 

Kiedy po dłuższym czasie nareszcie zostali wpuszczeni do samolotu od razu skierowali się do klasy biznes. 

- Nic nie może być lepsze od patrzenia na świat z takiej wysokości - wyszeptała Holly wyglądając przez okno, kiedy maszyna zaczęła wznosić się ku górze.

- Pół godziny temu mówiłaś to samo o jedzeniu sushi - zauważył Ash i puścił do niej oczko

Dziewczyna otworzyła usta, chcąc odpowiedzieć mu coś złośliwego, lecz najwyraźniej nic nie przyszło jej do głowy. Posłała tylko Ashowi spojrzenie mówiące: ,,jeszcze tego pożałujesz" i zaczęła przeglądać menu. 

- Dzień dobry, co mogę państwu podać? - oboje podnieśli wzrok na stewardessę, która nagle pojawiła się tuż obok.

Ash i Holly wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

-,,To co zawsze?"

- ,,Czemu nie."

- Poprosimy dwa razy prosecco - powiedzieli jednocześnie i spojrzeli na siebie po raz drugi, tym razem z rozbawieniem.

- Dobrze- kelnerka uśmiechnęła się pod nosem - Będę z powrotem za pięć minut.

- Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć Indie! - Holly pochyliła się w kierunku Ashtona - Widziałam, jak tam jest pięknie, a zabytki to podobno prawdziwe cuda!

- Ja też - odparł chwytając jej dłoń - Tylko nie zostaw mnie tam dla jakiegoś miliardera...

- Zastanowię się nad tym.

- Słyszałaś, że podobno ludzie jedzą tam tylko prawą ręką?

- Co ty nie powiesz?- dziewczyna podniosła brwi w udawanym zdziwieniu. Oczywiście, że od dawna o tym wiedziała. Ash dostrzegał to coraz częściej - Holly miała ogromną widzę nie tylko o swojej pracy, ale o świecie jako całości. Fakt ten jednocześnie mu imponował, i sprawiał, że czuł się źle sam ze sobą. Nie była to w żadnym wypadku zazdrość, chłopak odnosił jedynie wrażenie, że nie zasługuje na Holly. Z tą osobowością mogłaby robić cokolwiek by tylko zechciała, a mimo to zdecydowała się spędzać z nim swój czas. 

- Jesteś dla mnie zbyt inteligentna. - spróbował się uśmiechnąć, ale sądząc po reakcji dziewczyny, nie wyszło mu to zbyt dobrze. 

- Heeeej - przysunęła się jeszcze bliżej i spojrzała mu w oczy - Masz mi się tu nie smucić, słyszysz? Znasz mnie, nie ruszę się gdziekolwiek bez zdobycia informacji o tym miejscu. Być może to jakaś mała obsesja, ale no cóż..

Ashton  chciał jej odpowiedzieć, ale w tym momencie stewardessa, z którą rozmawiali wcześniej pojawiła się po raz drugi.

- Dziękujemy - Holly uśmiechnęła się przejmując od niej dwa kieliszki, a po chwili jeden z nich podała chłopakowi. 

- Za naszą podróż-  powiedział podnosząc naczynie do góry

- Za naszą podróż - powtórzyła dziewczyna 

Słońce zaczęło zachodzić. Samolot dryfował między chmurami, jak statek unoszący się na spokojnym oceanie. Promienie świeciły Holly w oczy, więc zasłoniła je dłonią. Ash przyjrzał jej się dokładniej , aby ze spokojem stwierdzić, że mają normalny, niebieski kolor. Odetchnął z ulgą. Czuł, że nareszcie on i Holly są na dobrej drodze. Odnosił wrażenie, że wspólny wyjazd jest właśnie tym, co rozwiąże ich problemy i pomoże wyrwać się z ,,pracowych" obowiązków.  Miał nadzieję, że zmiany, na które liczył, wyjdą im na dobre. Był już całkiem pewny tego, że chce spędzić z Holly resztę życia i liczył, że ona także czuje to samo...


UNhollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz