-Cholera- powiedziałem i pociągnąłem nosem, który znając życie był już cały czerwony.
Temperatura na zewnątrz nie ułatwiała sytuacji w jakiej się właśnie znajdowałem. Było zimno, wręcz lodowato, a do tego śnieg sięgał mi aż po kostki. Mało brakowało aby moje dłonie z czerwonymi kostkami zaraz odmarzły. Plecak spadłam mi z ramienia, a do tego jeszcze czeka mnie dziesięć minut drogi do szkoły.
Po cholerę się przeprowadzaliśmy w środku roku szkolnego? Do tego na nowy semestr. Dzisiaj wszyscy uczniowie nie dość że będą musieli przeżyć pierwszy dzień w szkole po dwu tygodniowej przerwie, to do tego klasa 3b zdobędzie nowego Humanistę, czyli mnie.
Przetarłem dłonią nos i już po chwili mogłem zobaczyć wielki budynek szkoły który był dookoła oświetlony przez lampy i w środku, i na zewnątrz. Niechętnie podszedłem do drzwi, i wziąłem przed niby głęboki oddech.
Przecież nie może być tak źle. Zawsze mogłem trafić do szkoły pełnej stereotypowych grupek znajomych.
Po wejściu tam jednak mój nikły entuzjazm który przed chwilą w sobie obudziłem, kompletnie wyparował. W budynku było pełno nieznajomych twarzy, a do tego nie wyglądali na przyjaznych. Tak naprawdę to pomimo że wszyscy wyglądali dziwnie, to tylko ja wyróżniałem się moją zagubioną mową ciała, a do tego wzrostem.
Czemu oni wszyscy są tacy niscy?
Czy to ja jestem taką żyrafą?Wyciągnąłem z kieszeni spodni kluczyk który dostałem na ostatnim spotkaniu z dyrektorem podczas ferii. Westchnąłem i ruszyłem w poszukiwaniu mojej szafki.
Szkoła była ogromna, niczym cały internet. Była też o wiele bardziej nowoczesna niż moja poprzednia szkoła z której musiałem się wypisać po wyprowadzce z Anglii.
W trakcie drogi wpadałem na dużą ilość ludzi. Wszyscy krzywo na mnie patrzeli, i po czasie nawet przestałem przepraszać za każdym szturchnięciem, bo powtórzył bym to słowo w trakcie tych paru minut z tysiąc razy. Jednak kiedy już byłem przy mojej szafce, wpadłem na jakiegoś kolesia, który przez to że pił wodę, lekko się nią oblał.
-O jeny, bardzo przepraszam- powiedziałem i odwróciłem się w jego stronę, aby sprawdzić jak bardzo mam przerąbane.
-Nie no spokojnie, to ja nie patrzałem jak idę- powiedział chłopak i odwrócił się do Mikołaja- A ciebie nie kojarzę- powiedział i przetarł bluzę z resztek wody którą na sobie miał.
-Ja jestem... nowy- wydusiłem z siebie po głośnym przełknięciu śliny- Mikołaj, Tylko Mikołaj.
-Tylko to nazwisko czy?- spytał i zakręcił wodę którą trzymał w dłoni.
Kiwnąłem głową na co chłopak zna przeciwka zaśmiał się i również pokiwał głową.
-Filip- zchował butelkę do plecaka i podał mi rękę- Mówią na mnie Yoshi, i pewnie jak już większość cię pozna to też dostaniesz jakiś przydomek.- stwierdził i oparł się o szafki obok nas.
-Naprawdę?- spytałem i otworzyłem swoją szafkę. Chłopak obok mnie pokiwał głową- Mam dość złe wspomnienia z przezwiskami.
-Coś się stało? Byłeś nazywany wieżowcem?- dogryzł mi co do mojego wzrostu.
-Nie po prostu... kiedyś miałem kolegę i przez to że na każdego donosił, i miał tatę policjanta, to nazwaliśmy go konfident. No jak się wygadał to nie było za miło- Filip zaśmiał się po tej opowieści- A dlaczego akurat Yoshi?
CZYTASZ
|Enemies to lovers|~Konopskyy x Wardęga~ Ale szkolne walentynki
RomanceNie... nasza oryginalna historia się nie kończy. Dalej mam zamiar pisać mój pierwszy fanfik, ale potrzebuje czegoś nowego💗 Będzie to o wiele krótszy fanfik, ale myślę że wam się podoba🥰🥰🥰