Wszystko jest do dupy.
Życie jest do dupy.
Miłość jest do dupy.
Wpatrywałem się z daleka w Sylwka, w trakcie gdy ten na orliku grał ze znajomymi w koszykówkę. Siedzieliśmy z Pawłem na trybunach, w trakcie gdy innymi świętowali dzień sportu.
Z nas to tacy sportowcy, jak z Wardęgi czuły i kochający człowiek.
Paweł musiał zauważyć że coś jest nie tak, bo w pewnym momencie poczułem jego dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem wzrok w jego stronę, na chwilę spuszczając Sylwka z oczu.
-I co? Co ty taki smutny?- spytał i oparł się o swoje kolana.
-Nic, miłość nic więcej- powiedziałem lekko się uśmiechając.
-Co? Że Julka? Myślałem że ze sobą zerwaliście- powiedział spoglądając na Juliet która razem z innymi dziewczynami przygotowywała się do jakiegoś występu.
-Bo zerwaliśmy- powiedziałem, a gdy chciałem już wytłumaczyć czemu tak naprawdę jestem smutny, ten mnie wyprzedził.
-Kumam, też ostatnio zerwałem z dziewczyną- powiedział, co trochę mnie zaintrygowało.
-Serio? Chodzi do naszej szkoły?- spytałem, bo nigdy nie widziałem aby Paweł gadał z jakimiś innymi dziewczynami w szkole oprócz Julki i Ewy.
-Nie, też miała na imię Julka- zaśmiał się- Dość dużo tych Julek. Nie kłóciliśmy się ani nic, po prostu postanowiliśmy to skończyć.
-Jedziemy na tym samym wózku- powiedziałem co obydwóch nas rozbawiło, i wyrwało ze smutnej atmosfery która się stworzyła.
Nagle na Pawła naskoczył Dominik, a za nim dołączyła do nas cała grupka naszych znajomych.
Wszystko tego dnia zaczęło nabierać jakiegokolwiek kolorowego obrazu. Narazie cały dzień chodziłem przygnębiony.Poza tym cały tydzień Wardęga unikał mnie jak ognia, co w sumie zacząłem odwzajemniać. Sytuacja w której właśnie się znajdujemy, to najbliższe spotkanie jakie od naszej rozmowy między nami zaszło. Czyli Wardęga na jednym końcu boiska, a ja na drugim.
Do tego dość dziwnie mi się siedziało w klasie bez losowych powiadomień żebym wyszedł do toalety. Moje przygnębienie zaczęli też zauważać nauczyciele. Zaczęli wzywać moich rodziców, a pedagog regularnie brała mnie na jakieś rozmowy.
Po tych rozmowach które były przepełnione moimi kłamstwami, stwierdzam że pedagog szkolny to nie jest odpowiednia osoba do takich spraw.
Kłamałem bo zaczęłaby wzywać i Julkę, i Sylwka na wyjaśnianie. Dlatego właśnie wolałbym o wiele bardziej pójść do normalnego psychologa. Znając też naszą panią pedagog, zaczęłaby szukać jeszcze winy po mojej stronie.
Denerwował mnie tylko fakt, że Wardęgi nikt się nie czepiał, a ten też nie wyglądał ostatnio na zadowolonego.
Podczas gdy moi znajomi śmiali mi się nad uchem, ja wpatrywałem się w moje nogi. Westchnąłem ciężko, nie mogąc pozbyć się uczucia pustki w sercu, które towarzyszyło mi już od dawna.
Spojrzałem z powrotem na Wardęgę, gdy ten i jego kumple już zbierali się spod kosza. Lekko się speszyłem gdy ten skierował wzrok na mnie, i żaden z nas nie spojrzał w kompletnie inny punk, aby przerwać kontakt wzrokowy.
Ten wyciągnął z kieszeni telefon, co ja ciągle obserwowałem. Gdy znów skierował na mnie wzrok, okazało się że pisał... do mnie?
Dostałem powiadomienie, które odczytałem szybciej niż kiedykolwiek. Nie musiałem się męczyć z jakimś długim wywodem z jego strony, bo wysłał mi on „❤️".
CZYTASZ
|Enemies to lovers|~Konopskyy x Wardęga~ Ale szkolne walentynki
RomanceNie... nasza oryginalna historia się nie kończy. Dalej mam zamiar pisać mój pierwszy fanfik, ale potrzebuje czegoś nowego💗 Będzie to o wiele krótszy fanfik, ale myślę że wam się podoba🥰🥰🥰