💗3💗

203 12 91
                                    

Nie zdążyłem nawet dobrze zawiązać szalika na szyi, kiedy Filip złapał mój nadgarstek i wyprowadził ze szkoły. Yoshi wyglądał na dość zmartwionego.

-Kurde sory, zagadaliśmy się- powiedziałem ponieważ myślałem że jest na mnie zły przez te opóźnienie.

Yoshi nie odzywał się przez chwilę. Odwrócił się w stronę wejścia do szkoły, i westchnął. Spojrzał na mnie i schował ręce w kieszenie.

-Nie chodzi o to ale...- spuścił głowę- po prostu się martwiłem. A do tego moja mama nas zamorduje.

-Minęło piętnaście minut, przepraszam starałem się pospieszyć- tłumaczyłem się bo nie chciałem aby Yoshi miał mi coś za złe.

Zaczęła panować niezręczna cisza. Nie chciałem żeby przeze mnie to nasze spotkanie wyszło kompletnie do kitu. Też niezrozumiałem czemu się tak o mnie martwi. Przecież ci z maturalnej wydawali się naprawdę spoko, a to że byli trochę natarczywi to już inna sprawa. Inaczej, po prostu nie byli tak groźni, jak o nich mówią.

-A może chcesz mi powiedzieć dlaczego z nim gadałeś? Przecież mówiłem ci że z nimi lepiej nie zaczynać- Yoshi wyręczył mnie w przerwaniu ciszy.

-Wpadłem na niego na korytarzu- powiedziałem i również schowałem ręce do kieszeni- Sam zaczął gadać. Nie wydaje się jakiś straszny.

-Na bank czegoś od Ciebie chciał- powiedział Filip i poprawił plecak spoczywający na jego ramieniu- Nie uwierzę że zaczął z tobą gadać aby się z tobą zaprzyjaźnić.

-Zaproponował mi wyjście.- kiedy zobaczyłem jego minę, zacząłem naprostowywać- Nie w sensie randki albo, Boże nie!- Filip się zaśmiał- Chciał żebym został jego...tak jakby korepetytorem.

Filip przez chwilę milczał. Spojrzał przed siebie i westchnął. Szczerze, bałem się jego reakcji, bo czułem że zaraz się okaże, że maturzysta chce po prostu mnie wykorzystać na hajs. No bo jednak za korepetycje trochę by zabulił. Chociaż, czy naprawdę był by aż tak zachłanny, aby oszukać kogoś na głupie korepetycje?

-Proszę cię po prostu uważaj- powiedział Filip.

Kiwnąłem głową. Jeny jestem w tej szkole jeden dzień, a dzieje się więcej niż w całym moim życiu. Coś czuję że to nie skończy się wcale dobrze.

Już w domu Filipa emocje mocno opadły. Raczej to ja po prostu starałem się o tym nie myśleć. Też dzięki mamy Filipa udało mi się jakoś uspokoić.

-Napijesz się czegoś kochanie?- spytała kobieta prowadząc mnie do kuchni- Kawy, herbaty?

-Mamo przestań- powiedział podirytowany Yoshi i spojrzał w moją stronę wieszając swoją kurtkę na wieszaku w przedpokoju.

Yoshi mówił że kobieta nas zamorduje, a okazała się miłą kobietą.

-Przecież tylko pytam- powiedziała i posadziła mnie na stołku przy wyspie kuchennej- Więc? Mamy colę, wodę. Cokolwiek chcesz, bardzo się cieszę że Filip w końcu przyprowadził do domu jakiegoś przyjaciela.

-Mamo!- krzyknął i wpadł do kuchni.

-No co?! Zawsze się szlajasz po wszystkich domach, a do nas nigdy nikogo nie przyprowadzisz- kobieta znów skierowała na mnie wzrok- To czego się napijesz?

-Mamo wezmę nam colę- powiedział i podniósł butelkę napoju.

-Och no dobrze- powiedziała i wyciągnęła z szafki dwie szklanki- Bawcie się dobrze.

Wziąłem szklanki od kobiety, i ruszyłem za Yoshim. Chłopak po wejściu do salonu położył napój na stół, i opadł na białą kanapę. Niepewnie usiadłem obok niego. Ten włączył telewizor.

|Enemies to lovers|~Konopskyy x Wardęga~ Ale szkolne walentynkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz