Wstałem dzisiaj wyjątkowo nie wyspany. Nie dziwię się skoro rozmawiałem z maturzystą aż do drugiej w nocy. Rzuciłem plecak na stół i siadając na krześle opadłem na jego blat. Zamknąłem oczy aby dać moim oczą jeszcze trochę odpocząć.
-Najpierw śmiejesz się po nocach, a teraz nie możesz się obudzić- powiedziała mama dalej krzątając się w kuchni.
Podniosłem głowę, i zaspanym wzrokiem na nią spojrzałem. Schowałem ją z powrotem i próbowałem nie zasnąć na siedząco. Mama na to tylko się zaśmiała, i podstawiła mi pod nos kanapki.
-Jak tam nowa szkoła?- spytała i złapała za czajnik aby nalać do niego wody.
-Dobrze- odpowiedziałem krótko aby móc dalej odpoczywać.
-Może chciał byś mi opowiedzieć trochę więcej?- oparła się o blat kuchenny znajdujący się obok czajnika.
Nie maiłem ochoty gadać tak rano z nikim, o niczym. Kto normalny stwierdził że super pomysłem jest ustawienie dzieciakom lekcji na siódmą czterdzieści pięć?
-Co tu opowiadać, dużo fajnych ludzi, dużo nauki, normalna szkoła- odpowiedziałem aby mama już przestała zadawać pytania, bo choć bardzo ją kocham, to tak jak wspominałem nie lubię gadać z kimkolwiek rano.
-A z kim tak zacięcie gadałeś w nocy?- spytała i odwróciła się w stronę czajnika stojącego za nią.
-Och- podniosłem głowę i oparłem ją o ręce spoczywające również na blacie stołu.- Kolega- odpowiedziałem krótko i spakowałem kanapki do plecaka.
Wyszedłem z kuchni i wszedłem do przedpokoju. Zakładając buty przetwarzałem całą wczorajszą rozmowę. Jak by ktoś słyszał ją nie znając kontekstu, to stwierdził by że jesteśmy razem....ciekawe dlaczego...
-Miłego dnia!- krzyknęła z kuchni
-Dzięki!- okrzyknąłem i wyszedłem z domu.
Mróz znów dawał się we znaki, a do tego wiał bardzo silny wiatr. Założę się że już nie jedna osoba przeżyła stan przed lotem z chodnika, bo piździło jak nigdy dotąd. Do tego w trakcie drogi zaczął padać śnieg, dlatego po wejściu do szkoły, wyglądałem jak bym wpadł w zaspę.
Przywitałem się z nauczycielką znajdującą się na korytarzu, i ruszyłem w stronę swojej szafki. Po drodze spotkałem Filipa, a ten zaczął iść razem ze mną.
-Wyglądasz jak Olaf stary- powiedział i strzepał z moich włosów osadzony śnieg.
-Uroki chodzenia na piechotę do szkoły- odpowiedziałem i spojrzałem przed siebie.
Zobaczyłem siedzącego razem ze swoją grupką znajomych mojego nowego ucznia. Jak to strasznie brzmi...
Wpatrywałem się w chłopaka przez cały czas, co na dłuższą metę mogło wydawać się dość bardzo podejrzane. Przeszliśmy obok nich bez słowa.
Żadnego cześć, żadnego hej, żadnego pocałuj mnie w dupę
Nie przywitaliśmy się nawet ze sobą, co zaakceptowałem. Wiedziałem że ma jakąś ustaloną reputację w tej szkole, i być może dlatego nie chciał pokazywać że się znamy. Też nie znamy się jakoś długo więc, nie wymagałem zbyt dużo od tej relacji.
Znamy się tak naprawdę jeden dzień, i nawet nie wiedziałem czy go obchodzi jakaś bliższa relacja ze mną.
Oczywiście nie chodzi o związek, tylko o przyjaźń. Mam obok siebie Filipa i innych więc nie przejmowałem się tym za bardzo.
-Wszystko dobrze?- spytał Filip i złapał mnie za ramię.
-T-Tak- powiedziałem i zacząłem rozmyślać nad jedną ze swoich myśli, która przed chwilą przyszła mi do głowy.
CZYTASZ
|Enemies to lovers|~Konopskyy x Wardęga~ Ale szkolne walentynki
Storie d'amoreNie... nasza oryginalna historia się nie kończy. Dalej mam zamiar pisać mój pierwszy fanfik, ale potrzebuje czegoś nowego💗 Będzie to o wiele krótszy fanfik, ale myślę że wam się podoba🥰🥰🥰