-Czy możecie mi powiedzieć- mówiła Dyrektorka chodząc zdenerwowana w tą i wew tą.- Jakim cudem przyszło wam do głowy, że branie się za taką sprawę na własną odpowiedzialność to dobry pomysł!- krzyknęła i walnęła dwoma dłońmi o blat biurka. Oparła się o nie i spojrzała na nas dwóch.
-Ale... zrobiliśmy to tylko dlatego, że zaczęliście osądzać Sylwka- próbowałem nas tłumaczyć, jednak kobieta nie słuchała.
-I dlatego pomyśleliście, że będziecie latać za niewinną dziewczynką, i prosić aby powiedziała wam kto to zrobił?
Dlatego nienawidziłem rozwiązywania problemów w szkole. W najlepszym wypadku oleją sprawę, i zrobią jakiś tam apel aby pomachać nam przed twarzami palcem i powiedzieć „nie wolno". Nie zależy im na uczniach, i na sprawiedliwości.
Z ofiary zrobią winowajcę, a z winowajcy ofiarę. Ten kto pierwszy przyjdzie i naskarży ma rację. Jeśli będziesz miał jakieś logiczne argumenty, to przerwie ci, bo nie możesz mu udowodnić że się myli.
Przewróciłem oczami, i postanowiłem już się nie odzywać, dopóki mnie nie spytają. Nie mam już ochoty się z nimi kłócić, nie ma to kurwa sensu.
-Proszę pani my broń Boże nie chcieliśmy zrobić nic złego. Owszem, gadaliśmy z tą dziewczyną, ale po to aby udowodnić pani że jestem niewinny, a pani po zobaczeniu tych wszystkich wiadomości, i potwierdzeniu przez dziewczynę że to nie ja, dalej nie wierzy?- wytłumaczył tak logicznie Sylwek, że aż bałem się jak głupio odpowie na to Dyrektorka.
-Więc chcecie mi powiedzieć, że nasz najwspanialszy uczeń, który odnosi największe sukcesy, znają go wszystkie szkoły, i na każdym konkursie wygrywa, chcecie mi powiedzieć że to on chciał coś zrobić tej dziewczynie!?- pytała.
-Tak- odpowiedziałem będąc już do granic możliwości zirytowany- Ma pani wszystko czarno na białym. To jego wina, dziewczyna wszystko potwierdziła. Czego jeszcze pani chce?
-Chce abyście przestali drążyć- powiedziała i nachyliła się nad nami- Ty się skup na tym, aby mieć przynajmniej 60% frekwencji- wskazała na mnie palcem- A ty- skierowała palec na Wardęgę- Skup się na maturach.
-Jak mam się skupić na maturze, skoro ciągle myślicie że to byłem ja!- podniósł się lekko z fotela.
-Zostawmy tą sprawę, ty będziesz miał spokój, i my. Sprawą zajmie się policja- powiedziała a nam skończyły się siły do protestowania.- Po prostu dajcie już spokój. Macie jeszcze lekcje?- pokręciliśmy głowami- To do domu, i ostatni raz was ostrzegam.
Zabraliśmy nasze plecaki, i wyszliśmy z gabinetu Dyrektorki. Byłem zły jak nigdy dotąd. Wiedziałem że będą mieli zamiar zamieść to wszystko pod dywan. Ale w sumie czy nie osiągnęliśmy tego co chcieliśmy?
Wardęga jest uznany za niewinnego, o to nam chodziło. Powinienem mieć teraz to wszystko gdzieś, jednak nie potrafiłem. Odkąd zaczęliśmy tą sprawę, zacząłem się bardziej interesować tymi szkolnymi dramkami.
Wardęga opowiadał mi że sam kiedyś też się bardziej takimi wszystkimi rzeczami interesował, ale ostatnio powoli traci zapał i chęć do rozkładania tych sprzeczek na czynniki pierwsze.
Tylko że to nie była jakaś sprzeczka, tylko poważna sprawa. Po poznaniu tej dziewczyny, po prostu chciałem aby Stuu w końcu spotkała sprawiedliwość. Chciałem aby wszystkich którzy zrobili takie świństwo spotkała sprawiedliwość.
Ale jesteśmy w szkole. Szkole zależy na dobrym imieniu, i szybkim pozbyciu się problemu. Najlepiej zamieść wszystko pod dywan, pod którym mieści się coraz mniej rzeczy.
-Co z tym robimy?- spytałem.
-Co? Zostawiamy to- odpowiedział i poprawił plecak na swoim ramieniu.
CZYTASZ
|Enemies to lovers|~Konopskyy x Wardęga~ Ale szkolne walentynki
RomanceNie... nasza oryginalna historia się nie kończy. Dalej mam zamiar pisać mój pierwszy fanfik, ale potrzebuje czegoś nowego💗 Będzie to o wiele krótszy fanfik, ale myślę że wam się podoba🥰🥰🥰