Rozdział 21

141 2 0
                                    

Wpatrywałam się w niego machając nogami na pomoście. Czekałam na odpowiedź. Tylko wpatrywał się we mnie tym swoim wzrokiem.
- Halo? Ziemia do Charliego. Prawda czy nie?
- Chcesz odpowiedzi Elizabeth?
- No po to pytam.
- Tak, kocham cię Księżniczko. Stałaś się najważniejsza osobą w moim życiu i nie chce w nim już nikogo innego . Twoje oczy, kiedy na mnie patrzysz liczą się dla mnie bardziej niż cokolwiek innego. Nasze wspólne momenty od znienawidzonych przeszły w najbardziej oczekiwane. Jesteś najpiękniejsza i najbardziej wartościową osobą jaką znam. Choć z pozoru możesz wydawać się zimna i bez uczuć to ja już wiem, że tak nie jest. I zakochałem się w tobie bez pamięci. Chciałbym spędzić z tobą już każdy dzień mojego życia. Bo ono wydaje mi się bez ciebie niewyobrażalne. Już nie potrafię nawet pomyśleć, że miałoby cię w nim nie być. Stałaś się dla mnie jak powietrze, bez którego nie da się żyć.
Wpatrywałam się w niego w niemałym szoku. I ze łzami w oczach, jak to ja.
- Charlie ja... ja nie wiem co powiedzieć.
- Powiedz mi tylko czy cokolwiek do mnie czujesz. Po wyznaniu ci tego nie mogę żyć w niewiedzy.
- Jeszcze tego nie zauważyłeś Brown?
- Czego?
- Tego jak mi na tobie zależy. Tego, że ja już utonęłam w oceanie twoich oczu. Tego, że kiedyś ciągle mówiłam, że cię nie lubię, a jednak zawsze na ciebie czekam, spędzam z tobą czas. Zaprosiłam cię na urodziny i spaliśmy razem już dwa razy. Tak nie zachowuję się do każdego przyjaciela Charlie.
- To znaczy, że- przerwałam mu bo chciałam mieć to za sobą.
- Kocham cię Charlie Brown. Jestem w tobie zakochana po uszy. Ale nie wiem czy jestem gotowa na związek. Boję się.
- Księżniczko myślisz, że ja nie? Ale czy w życiu nie chodzi o podejmowanie ryzyka? Czy gdybyśmy zawsze robili tylko to co jest pewne i bezpieczne życie byłoby takie ciekawe? Wiadomo czasami nie wychodzi, ale co jeśli stracimy przez to coś co może jest tym jedynym?
W sumie nie mogłam się z nim nie zgodzić. Zapytaj mnie Charlie, zgodzę się.
- Elizabeth Moon czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak Charlie. Z przyjemnością.
Nachylił się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach. Uśmiechnęłam się odwzajemniając ten gest. Tego mi trzeba. Charliego Browna. Czuję, że moje życie jest w końcu pełne.
Oficjalnie mogę to powiedzieć. Mój chłopak odprowadził mnie do domu, a całą drogę trzymaliśmy się za ręce. Zatrzymaliśmy się przed moim domem. Widziałam, że matka stoi w oknie, ale chyba nie było lepszej okazji żeby się dowiedziała.
- Dobranoc Słońce- pocałowałam go.
- Słońce?- chłopak się zaśmiał.
- A tak, kiedyś w myślach nazwałam się swoim człowiekiem słońcem.
- Czyli?
- Czyli, że nawet jak moje życie jest pochmurne to twoje promienie przedzierają się przez chmury sprawiając, że chce się żyć. Takie głupoty, zapomnij o tym.
- Księżniczko to nie jest głupie. To co powiedziałaś było bardzo wartościowe i kochane. Nie możesz się tak krytykować Elizabeth. Uwierz w końcu w siebie i zrozum jak cudowną jesteś osobą. Dobranoc Lizzy- przytuliłam go jeszcze i ruszyłam do domu. Czekała mnie ciężka rozmowa.


~Charlie~


Wracałem do domu po odprowadzeniu Elizabeth. A więc jesteśmy razem. Jak się z tym czułem? Cudownie. Kiedy przekroczyłem próg domu mama od razu mnie złapała.
- Zabrałeś ją nad jezioro?
- Skąd wiesz?
- Charlie, Charlie oj Charlie. Nikt nie wie tak jak matka. Czułam, że to dzisiaj. A więc oficjalnie Elizabeth to moja synowa?- zaśmiałem się i usłyszałem od strony kanapy parsknięcie Vicky i zobaczyłem, że tata się uśmiecha.
- Nie rozpędzaj się mamo. Jeszcze nie synowa, ale za kilka lat. Kto wie?
Usiadłem do nich do salonu, naprawdę szczęśliwy. Pierwszy raz od śmierci babci byłem w końcu w 100% szczęśliwy. Bez smutnych myśli z tyłu głowy.
- Musi być dla ciebie naprawdę cudowna skoro przegoniła twój epizod.
- Jest najlepsza, tato.
- Kto by pomyślał, że mój braciszek w końcu się zakocha i znajdzie dziewczynę? Chyba mniej bym się zdziwiła jakbyś ogłosił, że jesteś gejem Char.
- Zamknij się Vick- roztrzepałem jej włosy i poszedłem na górę nadrobić lekcje. Oczywiście, że pójdę jutro do szkoły żeby zobaczyć się z Księżniczką.





~Elizabeth~

Weszłam do domu gdzie już na progu czekała na mnie mama.
- Wytłumaczysz mi to Elizabeth?
- Co tu dużo mówić. Mam chłopaka mamo- kobieta wyglądała na zdenerwowaną, ale po tym jak powiedziałam następne zdanie trochę się uspokoiła.
- Jestem pełnoletnia mamo, takie czasy kiedyś musiały przyjść. Dorosłam.
Lilianna Moon poszła do kuchni czym oznajmiła mi, że rozmowa jest skończona. Ja wróciłam do siebie i od razu napisałam do Sary.
Ty: JESTEŚMY RAZEM.
Ruda Wiewióra: CO?! KIEDY, JAK?!
Ty: Opowiem ci w szkole teraz jestem strasznie zmęczona. Dobranoc, kc.
Ruda Wiewióra: NIE BEDE MOGŁA SPAC. Dobranoc, też cię kocham.
Poszłam spać. Tej nocy zasnęłam z uśmiechem na twarzy. Miałam chłopaka, którego kochałam z całego serca. Przyjaciół, którzy nas wspierali. I siostrę, której nie znałam, a mamy bardzo dobry kontakt. Wszystko się wreszcie ułożyło.

***

Jak weszłam do samochodu Jacoba to Sara normalnie prawie na mnie wskoczyła.
- Jak to się stało? Mów, mów, mów.
- Spokojnie Wiewiórko- zaśmiałam się, ale zgodnie z jej prośbą wszystko jej opowiedziałam. Była chyba bardziej podekscytowana niż ja.
A w szkole przy mojej szafce jak zawsze stał Charlie Brown. Stał i się do mnie uśmiechał. Trzymając bukiet tulipanów. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka.
- A z jakiej to okazji Słońce?
- Czy musi być okazja żebyś dostała kwiatki Księżniczko?
Uśmiechnęłam się i włożyłam je do szafki. Wyjęłam z plecaka moją niespodziankę dla Browna.
- Proszę Brown. To dla ciebie. Zaległy prezent urodzinowy.
- Nie musiałaś Lizzy.
- Wiem, ale chciałam. No otwórz.
Otworzył pudełko, obejrzał wszystko i mocno mnie objął.
- Dziękuję Księżniczko. Kocham cię.
- Ja ciebie też Charlie.
Poszliśmy na lekcje trzymając się za ręce. Sara szła obok nas mówiąc nam jacy to jesteśmy słodcy. Mam nadzieję, że szybko jej przejdzie.





~Charlie~



Weszła do szkoły, a na mojej twarzy od razu zasiadł uśmiech. Podeszła do mnie, dała mi buziaka i wzięła kwiaty.
- A z jakiej to okazji Słońce?
- Czy musi być okazja żebyś dostała kwiatki Księżniczko?
Uśmiechnęła się. Kochałem jej uśmiech. Włożyła tulipany do szafki i wyjęła z plecaka jakieś pudełko.
- Proszę Brown. To dla ciebie. Zaległy prezent urodzinowy- pamiętała.
- Nie musiałaś Lizzy.
- Wiem, ale chciałam. No otwórz.
Otworzyłem te pudełko i ledwo powstrzymywałem łzy wzruszenia. Były tam wszystkie listy ode mnie z dokończonymi tekstami piosenek, piękny naszyjnik z gitarą, własnoręcznie napisany list oraz bluza.
- Dziękuję Księżniczko. Kocham cię.
- Ja ciebie też Charlie- słyszałem te słowa już drugi raz w życiu z ust Elizabeth Moon, a nadal nie mogłem uwierzyć, że taka dziewczyna pokochała mnie. A ja już nie wiedziałem jak kiedyś bez niej żyłem.

I Found Him In The DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz