Rano wstaliśmy już o 6. Charlie był wyspany, za to ja byłam ledwo żywa. Ubrałam się w luźny dres. Jacob i Sara mieli jechać swoim samochodem z Ritą i Niną, a ja miałam jechać sama z Charliem. Postanowiliśmy tak, bo stwierdziliśmy, że skoro dwie osoby mają prawo jazdy, to po co się gnieździć w jednym aucie. Godzinę później byliśmy po śniadaniu i zadzwoniła Nina, że już wyjeżdżają więc my też wyruszyliśmy. Wzięłam płytę na drogę i od razu ją włączyłam.
- Jaki album wzięłaś?
- Nowe wydanie "Born To Die".
- Mój ulubiony.
Uśmiechnęłam się. Wiedziałam o tym i dlatego go wybrałam. Pierwsza piosenka zaczęła lecieć, a my zaczęliśmy śpiewać.
-" Diet mountain dew, baby, New York City. Never was there ever a girl so pretty. Do you think we'll be in love forever? Do you think we'll be in love?"*
Krzyczałam na całe gardło razem z chłopakiem. Uśmiechaliśmy się do siebie zadowoleni. Czy właśnie jechaliśmy w zimę nad morze z przyjaciółmi? Tak. Czy byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie? Bardzo możliwe.***
-
Głodna jestem. Zejdziemy do jakiegoś fastfooda?- spytałam po dwóch godzinach drogi.
- Dobra, zadzwonię do Jacoba.
Zatrzymaliśmy się 15 minut później przy KFC. Zamówiłam Zingera i frytki, a Charlie wziął Grandera i shake'a.
- Przeziębisz się.
- Nie gadaj jak moi rodzice Księżniczko.
Podeszła do nas naburmuszona Sara.
- Przez ciebie nie mogę pić kawy- pokazała na swój brzuch, a my się zaśmialiśmy. Moja przyjaciółka jest uzależniona od kofeiny, a przez najbliższy rok się jej nie napiję. Nawet jej współczułam, bo ja bez energetyków też bym nie przetrwała. Zjedliśmy do końca i ruszyliśmy w dalszą drogę. Ja poszłam spać więc Charlie przyciszył muzykę. Spałam dwie godziny, a do miejsca docelowego została jeszcze jedna.
- Obśliniłaś cały fotel Księżniczko- puścił do mnie oczko chłopak. Pośpiesznie obejrzałam się, ale nic nie zauważyłam. Za to usłyszałam śmiech Browna.
- Boże Charlie, zabawne serio.
- Ja się śmieje.
- To lepiej muzykę włącz.
Godzina minęła nam dość szybko i w końcu dotarliśmy pod nasz domek. Reszta już stała przed samochodem Jacoba.
- Hejka- przywitałam się z każdym i podniosłam swój bagaż, który wyjął mi z bagażnika Charlie. Weszliśmy do środka. Domek był drewniany, urządzony a kolorach niebieskim i białym. Taki typowy morski klimat. Podobało mi się.
- Robimy dzisiaj ognisko?- zapytała Nina.
- Oczywiście kochana, mam w planach wypić sobie piwo po całym dniu jazdy- odezwał się Jacob.
- Ja sobie co najwyżej mogę wodę wypić- odpowiedziała Sara- Ale ognisko brzmi nieźle. Charlie masz siłę?
- No pewnie. Ja i Jacob pójdziemy rozpalić, a wy pozanoście rzeczy do odpowiednich pokoi i przynieście jedzenie i picie.
Ja zaniosłam moją i Charliego torby do naszej sypialni, która była najbardziej w tyle domku. Przebrałam się w cieplejszą kurtkę i poszłam do kuchni.- Kto co pije? Załatwię napoje, a wy zajmiecie się jedzeniem dobra?- spytałam się dziewczyn, które wszystkie już siedziały przy wyspie kuchennej.
- Spoko. Chłopaki piją piwo, ja i Rita wypijemy kakao.
- Ja chcę herbatę.
- Dobra już robię.
Z napojami i jedzeniem wyszłyśmy na dwór gdzie czekało na nas piękne ognisko. Charlie przyniósł jeszcze gitarę i usiedliśmy przy ogniu. Wrzuciliśmy ziemniaki do węgla i rozmawialiśmy o wszystkim.
- Myśleliście już nad imieniem?- zapytała przyszłych rodziców Nina.
- Nie, jeszcze nie. Czekamy na wieść o płci, bo nie chcemy przyzwyczaić się do jakiegoś imienia, a okaże się, że to nie będzie odpowiednie do tego kim to dziecko będzie. Zaczniemy się zastanawiać dopiero potem.
- Sara ma rację. Ona się tak nakręca na coś, co się jej podoba, że to nie byłby najlepszy pomysł.
Szczerze się zaśmiałam, bo znałam swoją przyjaciółkę i wiedziałam, że tak mogłoby być.
- Zróbmy karaoke. Ktoś kto zaśpiewa najgorzej, stawia jedzenie w drodze powrotnej dla każdego- zaproponował Charlie.
- Jestem za- umiałam w miarę śpiewać, a nie raz słyszałam jak robi to Sara, czy Jacob więc wiedziałam, że nie przegram. Siedziałam Charliemu na kolanach więc szepnęłam mu na ucho:
- Nie przegramy tego Słońce. Nasze śpiewy w aucie na coś się przydadzą.
Chłopak się uśmiechnął i pocałował mnie w szyję. Nina, Rita, Sara i Jacob też się zgodzili więc zaczęliśmy grę.
- Kto pierwszy?
- Niech będzie Charlie, i tak wiadomo, że nie przegra.
- Dobra to ja zaśpiewam "Without you".
To było pewne, ale chłopak śpiewał cudownie.
- All my dreams and all the lights mean nothing if I can't have you.*
Śpiewając końcówkę piosenki patrzył mi prosto w oczy. Uśmiechnęłam się i kiedy skończył piosenkę wszyscy zaczęliśmy klaskać.
- Nieźle, nieźle Romeo. Teraz ja- wstała Nina.
Zaśpiewała jakąś piosenkę, której nie znałam, ale brzmiała bardzo dobrze. Potem Rita też nie zaśpiewała źle. Za to ona wybrała rock. Później nadeszła moja kolej. Zaśpiewałam "Dark paradise" od Lany. Była to moja ulubiona piosenka i bardzo się w nią wczułam. Nie zwracałam uwagi na moich przyjaciół przez te kilka minut. Byłam tylko ja i słowa piosenki. Kiedy się skończyła otworzyłam oczy i zobaczyłam zszokowanych przyjaciół.
- Księżniczko to było cudowne.
- No serio Lizzy mega ładnie śpiewasz.
- Dzięki. Zostałaś już tylko ty Wiewióro i ty Jacob.
Ta dwójka śpiewała okropnie. Kocham ich, ale głosy mają okropne. Jednak Sara miała trochę lepszy i to jej narzeczony przegrał.
- No to stawiasz żarcie jak będziemy wracać Jay.
- Bardzo się cieszę- chłopak przewrócił oczami, a my wszyscy się zaśmialiśmy. I już cały wieczór minął nam na jedzeniu, śmiechach i śpiewaniu. Byliśmy tutaj kilka godzin, a ja byłam już tak zadowolona, że jakbym mogła zostałabym tutaj na zawsze z moimi przyjaciółmi, siostrą i chłopakiem u boku. Jeszcze tylko przywiozłabym swojego psa i mogę stąd nie wyjeżdżać. Kocham morze odkąd pamiętam.
- Charlie przejdziemy się na spacer na plażę?
- Oczywiście Księżniczko.
- Nie będziemy wam przeszkadzać gołąbeczki. Wszyscy zostaniemy i popilnujemy ognia. A wy idźcie robić swoje.
- Nina uspokój się idziemy na spacer.
- Dobra, dobra idźcie na ten spacer.
Wyciągnęłam rękę, którą chłopak złapał. Nie mieliśmy daleko, bo masz domek znajdował się praktycznie przy plaży. Zdjęłam klapki i zostawiłam je przy wejściu na plażę, chłopak zrobił to samo. Podwinęłam nogawki swoich dresów. Była wczesna zima nie było za ciepło, ale nie odpuszczę zamoczenia chociaż nóg.
- Ale zimna ta woda.
- No wow Słońce, jest zima.
- No wiem, wiem. Przyjedziemy tu w lato?
- No pewnie. Kocham pływać, a teraz to tak średnio. Musimy się pościgać kiedyś.
- Lubisz przegrywać?
- Co?
- Jestem najlepszy w pływanie na czas Księżniczko.
- Zobaczymy Brown. Nadejdzie lato, a poniesiesz klęskę. Obiecuję ci to.
- Dobrze Lizzy.
- A możesz ty mi coś obiecać?
- Słucham?
Stanęłam w miejscu i odwróciłam się przodem do chłopaka. Załapaliśmy się za obie ręce i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Obiecaj mi, że to jest na zawsze.
- Obiecuję Księżniczko. Nie pokocham już nikogo. No chyba, że nasze dzieci. Naprawiłaś moje życie Elizabeth Moon. Ono bez ciebie już nie może istnieć.
- To dobrze. Bo jak mnie zostawisz to razem z Sarą przygotujemy morderstwo idealne.
- Brzmi jak groźba. Nie będę nigdy testował czy byłabyś do tego zdolna. Obiecuję.
~Nasze obietnice były silniejsze niż cokolwiek innego~* Lana Del Rey, " Without You"
CZYTASZ
I Found Him In The Dark
Romantik17-letnia Elizabeth Moon to uczennica trzeciej klasy Boston High School. Nastolatka boryka się z wieloma problemami. Jeden z nich to matka, która wydawać by się mogło jest opiekuńcza i kochająca, lecz pozory mogą mylić. Ojciec zostawił je gdy Lizzy...