Rozdział 26

103 3 0
                                    

- Gdzie idziemy najpierw?- spytałam trzymając Charliego za rękę.
- Może diabelski młyn? Tak na dobre rozpoczęcie wieczoru- zaproponowała Rita- Kto idzie ze mną?
Zgłosiłam się ja z Charliem, Rita i Jacob. Sara powiedziała, że chyba by zwymiotowała. Odkąd ją znam nie lubiła wysokości. Ustawiliśmy się w kolejce. Nie była długa więc już po pół godzinie byliśmy po przejażdżce.
- I jak było?
- Nieźle Wiewióro. A ty co robiłaś?
- Wypiłam gorącą czekoladę i zanudzałam się bez was na śmierć. Mogę teraz ja wybrać gdzie idziemy? Taka nagroda za tyle samotnego czasu.
Wszyscy się zaśmialiśmy, ale zgodziliśmy się na ten pomysł.
- No dobrze to idziemy do Domu Strachów.
Nie zdziwiłam się. Sara uwielbiała horrory tak jak ja. Poszliśmy w tamtą stronę, tym razem wszyscy. Tutaj kolejka była większa i czekaliśmy na swoją kolej około 30 minut.
Wsiadłam do wagonika razem z Charliem, za nami siedziała Nina i Rita, a za nimi Jacob z Sarą. Ruszyliśmy i poczułam, że chłopak mocno złapał mnie za rękę.
- Boisz się Brown?
- Co? Nie. Tak tylko chciałem cię podtrzymać na duchu.
- Nie tłumacz się, możesz trzymać mnie za rękę cały przejazd jeśli się boisz- zaśmiałam się i w tym samym momencie kolejka ruszyła. Pierwszą atrakcją był duch, który wyskakiwał na nas zza zakrętu. Charlie tak głośno pisnął, że dusiłam się ze śmiechu. Dziewczyny za nami również. Sara też się darła, a Jacob krzyczał, że łeb mu pęknie zaraz. Kocham tych ludzi, naprawdę. Kiedy wyszliśmy z wagoników Charlie wyglądał jakby ciągle był przerażony. Śmiałam się razem z resztą. Nie śmiała się tylko Sara, która też nieźle się wystraszyła.
- Ale z was tchórze. Romeo i ta, która zaproponowała dom strachów. Zabawne- zaśmiała się Nina.
Złapałam Charliego za rękę.
- No już, nie obrażaj się Brown. To tylko takie żarty.
Pocałował mnie w głowę lekko unosząc końciki ust.
- Okej, ale teraz pójdziemy postrzelać do celu. Wygram ci jakiegoś misia, jak w komediach romantycznych.
- Dobra chodźmy tam. Idziecie z nami?
- Tak- odpowiedzieli wszyscy jednocześnie.
Ruszyliśmy w stronę stoisk z grami.
- Poproszę pięć gier- powiedział do sprzedawczyni Charlie. Zostaliśmy sami przy tym stoisku, bo inni poszli na rzucanie piłeczkami do kubeczków.
- Dobrze- kobieta podała mu 10 nabojów do plastikowego pistoletu.
Charliemu i mnie udało się wygrać małego pluszowego ptaka. Trochę miał krzywy pysk, ale słodki był. Kiedy kobieta dała go chłopakowi on wręczył nagrodę mnie.
- Dziękuję Słońce.
- Razem go wygraliśmy Księżniczko.
Uśmiechnęłam się i poszliśmy do naszych przyjaciół. Nina i Rita  wygrały główną nagrodę - wielką, kolorową pluszową gąsienice. Przyszłym rodzicom nie udało się zdobyć nic. Skorzystaliśmy jeszcze z kilku atrakcji i powoli ruszaliśmy do wyjścia.
- Słooooońceeeeee- powiedziałam do Charliego przeciągając samogłoski.
- Już się boję. Co się stało Księżniczko?
- Kupisz mi watę cukrową?
Chłopak spojrzał na mnie zszokowanym spojrzeniem.
- Serio?
- Mhm.
Charlie pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Czekajcie, Księżniczka chce watę. Usiądźcie na ławce ja zaraz wrócę.
Uśmiechnęłam się i posłusznie usiadłam, a zaraz za mną reszta.
- Wiedziałam, że nie wyjdziesz stąd bez waty. Dziwiłam się tylko, że tak długo zwlekałaś.
Zaśmiałam się, ale wiedziałam o czym mówiła przyjaciółka. Kiedy byłam mała i jeździłam z rodzicami nad morze zawsze kupowali mi watę cukrową. Było to moje jedno z najlepszych wspomnień z dzieciństwa. Chłopak przyniósł mi biały puch, a kiedy wzięłam go do buzi znowu poczułam się jak pięcioletnie dziecko otoczone kochającymi rodzicami. Nic nie wiedzące jeszcze o życiu. Nawet nie znałam wtedy Sary.
- Dobra?- ze wspomnień do rzeczywistości przywołał mnie głos Charliego.
- I to jak. Chcesz spróbować?
- Nie wiem, nigdy nie jadłem czegoś takiego.
- CO?! Bierz i jedz. Próbuj. Nie wiesz co tracisz.
- Dobra daj kawałek- chłopak oderwał trochę waty i zjadł.
- Cukier na patyku w innej formie. Nic nadzwyczajnego, ale zła nie jest.
Spojrzałam na niego jak na kosmitę.
- Nie mów takich słów bo jeszcze z tobą zerwie- zaśmiała się Sara.
Wszyscy to powtórzyli, a ja spojrzałam na niego z powagą.
- Nigdy. Nie pozbędziesz się mnie Brown.
Chłopak się uśmiechnął. Jadłam jeszcze dziesięć minut i ruszyliśmy w stronę domu. Było już dość późno, bo spędziliśmy tutaj kilka dobrych godzin.
- Ale jestem padnięta- narzekała Sara- Chcesz mnie ponieść Jay?
Zaśmiałam się. Wspominałam już, że moja przyjaciółka to największy leń na świecie?
- No chodź- Jacob wziął ją na ręce i do końca drogi już tak z nią szedł. Dotarliśmy do domu i weszliśmy do środka.
- Kto robi dzisiaj kolację?- spytała Sara. Czyżby już ciążowy apetyt ją złapał?
- Ja mogę zrobić spaghetti- zaproponowała Rita.
- Nie opierajcie się. Ona robi najlepszy makaron na świecie- Nina pochwaliła swoją dziewczynę całując ją w policzek.
Wszyscy się zgodziliśmy.
- Pójdę się przebrać w coś wygodniejszego- oznajmiłam i poszłam do naszej sypialni.
Zdjęłam jeansy zadowolona. Nienawidzę tych spodni. Rozpięłam też guziki swetra, który odłożyłam na krzesło. Odwracając się zobaczyłam, że Charlie stoi w progu.
- Co się tak patrzysz Brown?
Chłopak podszedł do mnie.
- Patrzę, bo widzę najpiękniejszą dziewczynę na świecie- złapał mnie w talii, przyciągnął do siebie i pocałował.
- Dobra daj mi się ubierać Słońce, bo mi zimno.
- Mogę cię ogrzać Księżniczko.
- Charlie przestań- zaśmiałam się i wzięłam dresy, które wsunęłam na nogi. Zarzuciłam też koszulkę z jakimś zespołem. Od jakiegoś czasu chodziłam najczęściej w bluzkach Charliego. Pachniały nim i były cudownie luźne.
- Chodź usiądziemy z przyjaciółmi w salonie, zaraz będzie kolacja- powiedziałam do niego.
- Dokończymy później tę rozmowę Księżniczko- puścił mi oczko, na co ja tylko przewróciłam oczami. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie gdzie była Sara i Jacob, a Nina pomagała mojej siostrze w kuchni.
- Co oglądacie?- usiadłam i przytuliłam się do Miles.
- Harry Potter leci!- powiedziała entuzjastycznie również mnie przytulając. Tak te filmy to kolejna obsesja mojej przyjaciółki.
- W ogóle dzwoniłam do trenera, powiedziałam o ciąży i powiedział, że dostanę trzyletnie zwolnienie z baletu.
- Przykro mi Wiewióro- mocniej ścisnęłam rękę Sary, bo wiedziałam jak dziewczyna kocha taniec.
- Mi trochę też, ale teraz najważniejsza jest ta istota, którą noszę pod sercem. Nie będę dla własnej przyjemności ryzykować jej zdrowia.
Byłam pewna, że Sara i Jacob będą cudownymi rodzicami.  Wiedzieli o ciąży dziewczyny tydzień, a już myśleli o wszystkim i bardzo odpowiedzialnie podchodzili do sprawy dziecka.
20 minut później kolacja była gotowa. Usiedliśmy do stołu i zjedliśmy wspólnie makaron, który swoją drogą był naprawdę  przepyszny. Po zjedzeniu posprzątał Charlie z Sarą. Czekałam na niego w pokoju, a kiedy przyszedł od razu położył się obok i zaczął mnie całować. Zdjęłam mu koszulkę i rzuciłam ją na podłogę. On zrobił to samo. Pocałował mnie w szyję co od jakiegoś czasu bardzo polubiłam.





***


Po wszystkim leżeliśmy obok siebie patrząc sobie w oczy. Miał to tajemnicze spojrzenie.
- Co teraz czujesz Charlie?
- Miłość do ciebie Księżniczko.
I wtedy zrozumiałam. To spojrzenie, którego nigdy nie mogłam odgadnąć było mi po prostu obce. To było spojrzenie miłości. Takiej szczerej i głębokiej. Dla tego nie mogłam odgadnąć co oznacza. Bo nikt nigdy nie patrzył na mnie w ten sposób co Charlie Brown. Z taką miłością. Uśmiechnęłam się do niego.
- Dobranoc Słońce.
- Dobranoc Lizzy.
Zasnęłam przytulona do chłopaka. Był to ostatnio mój ulubiony sposób zasypiania. Jego zapach stał się moim spokojem, a jego ramiona oazą bezpieczeństwa.

I Found Him In The DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz