Rozdział 12

143 2 0
                                    

Poszliśmy do kina. Usiedliśmy w szóstym rzędzie. Na brzegu siedział Charlie, potem ja obok mnie Rita, a obok niej Nina. Byłam niezadowolona ze swojego miejsca. Wiedziałam, że Brown nie da mi w spokoju obejrzeć filmu. Byliśmy na jakimś nowym  horrorze "Cisza w lesie". Lubiłam horrory, ale dzięki mojemu towarzyszowi tego jednego chyba nie polubię.
- Co Księżniczko, boisz się już?
- Nie biorę z ciebie przykładu Gitarzysto.
- Ja? Ja się nie boję. Ja uwielbiam horrory. Ale jak coś to służę ramieniem, możesz się ukryć.
Popatrzyłam na niego z politowaniem.
- Spokojnie Charlie nie jestem aż tak zdesperowana.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i w końcu reklamy się zaczęły więc zajął się patrzeniem w ekran, a nie wkurzaniem mnie.

~Charlie~

Film był okej. W ogóle nie był straszny, ale dało się oglądać. Trochę jednak mi się nudziło. Zauważyłem, że chyba była jakaś pełna napięcia scena, a Księżniczka obgryza paznokcie. Idealna okazja na mały, niewinny żarcik. Kiedy główna bohaterka szła w głąb ciemnego lasu wziąłem ręce za ramiona Lizzy i szybko ją dotknąłem wydając jakieś "straszne odgłosy". Księżniczka się wydarła na całą salę i jej popcorn wylądował na ziemi, a ja umierałem ze śmiechu.Dosłownie się popłakałem. Piękny widok.
- Ty jesteś normalny Brown?! Co ty odpierdalasz?!- dziewczyna krzyknęła na mnie i walnęła mnie w ramię pięścią.
- Zastanówmy się... nie. Ale kochasz to we mnie.
- Bądźcie cicho, ludzie się patrzą gołąbeczki- powiedziała do nas wkurzona, ale i rozbawiona Nina.
Księżniczka zrobiła gest wymiotowania. Dojrzale. Dokończyliśmy film i wyszliśmy spowrotem na główny korytarz centrum.

~Elizabeth~

Naprawdę wciągnęłam się w ten film. Był świetny. I bardzo straszny. Akurat był moment pełen napięcia, gdy coś złapało mnie za ramiona i wydało dziwny dźwięk. Krzyknęłam i wypuściłam z rąk popcorn. I usłyszałam śmiech Browna. Kurwa jaki idiota, zabiję go przysięgam.
- Ty jesteś normalny Brown?! Co ty odpierdalasz?! - krzyknęłam na niego i walnęłam go w ramię.
Zastanówmy się... nie. Ale kochasz to we mnie- bezczelnie mi jeszcze odpyskował.
- Bądźcie cicho, ludzie się patrzą gołąbeczki- powiedziała do nas lekko zła, ale bardziej rozbawiona Nina. Też bym się chciała tak dobrze bawić. Pieniądze, które dałam na ten popcorn, który ledwo ruszyłam poszły się jebać. Świetnie. Zrobiłam w stronę Charliego gest żygania. Dokończyliśmy film i wyszliśmy na główny korytarz.
- Nie chcę mi się jeszcze z wami rozstawać, ten dzień jest cudowny. Chodźmy do kogoś z nas posiedzieć- zaproponowała Rita. Zgodzę się z tobą jeśli z tych planów wyrzucimy Browna.
- Zgadzam się z tobą moja ulubiona, zaraz po mnie Gitarzystko- odpowiedział jej uśmiechnięty chłopak- Co więcej, serdecznie zapraszam do siebie. Kto idzie?
- Ja- powiedziały chórem dziewczyny. Wszyscy spojrzeli na mnie. Cholera, cholera, cholera.Co powiedzieć?!
- Też pójdę- uśmiechnęłam się w głębi duszy sama zdziwiona ze słów, które opuściły moje usta. Idę do domu Charliego Browna. Niebywałe. Szliśmy dobre pół godziny. Zauważyłam, że chłopak mieszkał bardzo blisko szkoły. Zazdroszczę. Jego dom był ładny taki... nietypowy. Był cały biały, miał czerwone okna i taki sam dach. Wokół był duży ogród z basenem okrytym na jesień i zimę jakąś płachtą. Taki ciepły rodzinny dom. A na trawie leżał wielki biały kot.
- Witaj Thor- Nina i Rita poleciały do kota, który - o dziwo- nie przestraszył się ich,  a z miauknięciem do nich przyszedł. Stałe bywalczynie domu Brownów. Weszliśmy do środka. Thor, jak zrozumiałam, przyleciał za nami.
- Mamo! Tato! Jestem w domu. Mam gości- na te słowa do salonu zeszła piękna blondwłosa kobieta, z takimi samymi psotnymi niebieskimi oczami jak u Browna. Zgadłam, że to jego mama. Zaraz za nią zszedł mężczyzna z brązowymi włosami. Nie był w ogóle podobny do Charliego. Za to chwilę później przyszła też nastolatka, na oko 14-16 lat z długimi włosami, brązowymi jak u ich taty. Też była bardzo ładna.
- Rita! Nina! Miło was widzieć. A ty jesteś...?
- Dzień dobry, nazywam się Elizabeth Moon. Miło mi państwa poznać.
- Char, to twoja dziewczyna?- odezwała się siostra chłopaka.
- Zamknij się Vicky. Księżniczka nie jest moją dziewczyną. To mój największy wróg. Zgodzisz się ze mną?- spojrzał na mnie. Zmierzyłam go zabójczym spojrzeniem.
- Jasne Brown.
- Po nazwisku to po...
- Nie kończ Gitarzysto.
Jego mama się uśmiechnęła. Tak dziwnie. Jakby coś podejrzewała. Oficjalnie się jej boję. Poszliśmy do pokoju chłopaka. Zdziwiłam się bo był... ładny. Białe ściany, normalne brązowe łóżko, stoisko z gitarą i biurko z notatkami i zeszytami. Leżał tam pamiętniczek. Wtedy sobie pomyślałam, że to może po prostu teksty piosenek. Na ścianach wisiało mnóstwo plakatów, a z szafy wypadały ubrania. Typowy pokój.
- Witam w moich skromnych progach i sorry za bałagan. Nie spodziewałem się skończyć dzisiaj w waszym towarzystwie. A zwłaszcza twoim Księżniczko. Byłem pewien, że odmówisz.
- Ja też uwierz mi, jestem tu dla mojej siostry i Niny.
- Jasne, jasne. Jesteś tu dla mnie.
- Chciałbyś.
Nastała cisza. Odwróciłam głowę by zobaczyć, że dziewczyny się w nas wpatrują.
- Ale wy jesteście słodcy,  nasze małe gołąbeczki. Nie sądziłam, że Charlie znajdzie kiedyś dziewczynę- a tu proszę. I na dodatek taka ładna.
- Nina nie obrażaj mnie. Nie jestem dziewczyną tego człowieka i nigdy nie będę. A za komplement bardzo dziękuję- kochałam tę dziewczynę coraz bardziej. Mały minus, że uwzięła się na mnie i Browna. Te jej gołąbeczki. Może lubi gołąbki. Nagle usłyszałam skrobanie w drzwi. Ale, że dzisiaj już raz mnie przestraszył nie dałam się. Jednak to był tylko kot, który wszedł leniwie się rozejrzał i wpakował mi się na kolana. Słodziak.
- Charlie, a zaśpiewasz nam coś i zagrasz? - spytała go Rita.
- Taaak, dawaj- zawtórowała jej Nina.
- Nie dziewczyny, przy Księżniczce się wstydzę.
- Brown się mnie wstydzi? Niebywałe. No dawaj pokaż co potrafisz.
- Ale jeśli zrobię na tobie wrażenie i będzie ci się podobało mam jedno życzenie, które spełnisz. Okej?
- Mhm- byłam pewna, że wygram- W odwrotnym wypadku chcę to samo.
- Dla ciebie wszystko Księżniczko.
Podszedł do gitary i coś tam z nią robił.
- Co wam zagrać? Może Elizabeth wybierze w imię naszego zakładu.
- Hmmm.... "Summertime Sadness".
- Oczywiście.
Zaczął grać. I wtedy popadłam w jakąś hipnozę. A jak zaczął śpiewać to jeszcze bardziej. Jego głos był piękny. Już wiedziałam, że przegrałam zakład. Ale to było nieważne, bo to co słyszałam było tego warte.
- I got that sum­mer­time, sum­mer­time sad­ness.Su-su-summertime, sum­mer­time sad­ness.Got that sum­mer­time, sum­mer­time sad­ness*- zaśpiewał refren ostatni raz i skończył. A ja się w niego tylko wpatrywałam. I nie wiedziałam co powiedzieć. Charlie Brown sprawił, że zaniemówiłam.

*Lana Del Rey, "Summertime Sadness"

I Found Him In The DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz