Rozdział 4

232 6 0
                                    

Nadszedł piątek. Dzień, w którym miałam iść do Sary na noc i zostać aż do niedzieli. Poprosiła mnie żebym pomogła jej w przygotowaniu do imprezy, miał być też Jacob. Zapowiadało się coś naprawdę wielkiego. Ona sama kupiła takie zapasy jakby szykowała się na wojnę. Starsi znajomi Jacoba ogarnęli też podobno jakiś alkohol. Ja nie piłam, ale Miles tak. Cóż mogę rzec...Ona to lubi ja kilka razy spróbowałam i jakoś mi nie siadło. Moim skromnym zdaniem, gdy Sara jest pod wpływem alkoholu trzeba jej pilnować. Wychodzi z niej wtedy jej taka druga osobowość, taka jeszcze bardziej szalona i powalona niż na co dzień. Kiedy pierwszy raz to widziałam byłam w ciężkim szoku, że tak się da.

***

Po szkole poszłyśmy do mnie po moje rzeczy. Na szczęście matki nie było, dzisiaj miała kilka zabiegów więcej w szpitalu. Do domu Milesów dotarłyśmy jakoś po 18, a Jacob miał przyjechać o 20 i zostać na noc. Jutro impreza jest na 21 więc mamy sporo czasu żeby wszystko przygotować. Sara uparła się by zrobić małe przemeblowanie salonu żeby było więcej miejsca. Powiem tyle: to praca dla Jacoba. Ja nie zamierzam przenosić tej w cholerę ciężkiej kanapy do pokoju obok. Ja nie byłam jakoś szczególnie entuzjastycznie nastawiona do tej całej imprezy, za to moja przyjaciółka skakała jak jakaś piłeczka. Miała nadzieję, że ta domówka przejdzie do jakiejś historii czy coś. Zdecydowanie Sara o wiele bardziej lubiła być zauważana niż ja. A jeśli ludzie zaczną gadać z nią to zaczną i ze mną. Cała szkoła wie, że gdzie Lizzy tam i Sara i na odwrót. No i jeszcze Jacob, ale dopiero od roku. Ja nienawidzę tego, że ludzie mnie kojarzą. Chociaż ja to jestem postrzegana w tym złym świetle. Rozpuszczona Księżniczka.
- Halo? Ziemia do Lizzy. Chcesz coś do picia?- z rozmyślań wyciągnął mnie głos Sary.
- Tak, możesz mi jakiegoś soku nalać.
Razem z naszymi napojami ( moja przyjaciółka była bardziej niż uzależniona od kawy, której ja nienawidziłam) usiadłyśmy na kanapie. Obejrzałyśmy dwa odcinki naszego ukochanego serialu- Riverdale- i przyjechał Jacob. We trójkę przenieśliśmy tę kanapę. Była strasznie ciężka. Zakwasy- witajcie!!!
- Myślę, że za tyle roboty co odwaliliśmy należy nam się pizza- stwierdziła moja przyjaciółka.
- Dziewczyno my tylko przenieśliśmy kanapę do pokoju obok. Musimy jeszcze połączyć stoły, podłączyć światełka i trochę posprzątać ogród. Chyba, że już ci się nie chce robić wielkiej imprezy?- odpowiedziałam jej z lekkim rozbawieniem w głosie. Sara to największy leń jakiego w życiu poznałam.
- No dobra, masz rację. Zróbmy to dzisiaj to na jutro zostaną nam tylko przekąski i napoje.
Jak powiedziała tak też się stało. Finalnie skończyliśmy jakoś około 1 w nocy, więc nic zamówić oprócz MacDonalda się nie dało. Chociaż może to i lepiej bo ja za często jadałam ostatnio pizzę, bo nie miałam czasu gotować, a matka miała jakiś swój catering więc nie gotowała nigdy. Po zjedzeniu poszłam do łóżka. Jacob i Sara spali u niej, a ja trafiłam do pokoju gościnnego. Nie było źle, nawet się wyspałam. Za to oni wyglądali jak żywe trupy.
- Ciężka noc?- szydziłam z dwójki moich przyjaciół.
- A weź się ucisz Ellie, będę musiała przed przyjściem ludzi się przespać z dwie godziny bo nie wyrobię.
- No ja będę zaraz jechał do domu, bo mama pozwoliła mi iść na twoją imprezę pod warunkiem, że do tej 21 posiedzę z Thomasem- powiedział Jacob. No tak, przecież on ma pięcioletniego brata. Czasami o tym zapominam.
Zanim pojechał zrobił jeszcze dla nas śniadanie. Sara miała już kilku chłopaków, ale Jacob to zdecydowanie ten jedyny i dla niej najlepszy. Chociaż był popularny i dużo dziewczyn do niego wzdychało on pozostawał lojalny mojej przyjaciółce i widać było jak strasznie mu na niej zależy. Bardzo się stara i pokazuje swoją miłość. Ten związek ma duże szanse na przetrwanie nawet i na zawsze. Może to i naiwne myślenie, ale życzę im tego z całego serca. Zarówno Sara jak i Jacob to najlepsi ludzie jakich do tej pory poznałam i zasługują na wszystko, a na siebie nawzajem to już na pewno. Pamiętam ich początki. Jak wciąż mówili "to tylko przyjaźń". Oboje byli zakochani, ale nikt nie miał na tyle odwagi by zrobić pierwszy krok. W końcu, któregoś dnia zabrał ją do kina i się pocałowali. Po tem jakoś poszło. No i do dzisiaj są razem w szczęśliwej relacji. Miło się na to patrzy. Ja osobiście, lekko mówiąc kolorowej przeszłości z życiem miłosnym nie mam. W pierwszej klasie chodził z nami taki Carter Williams. Był przystojny i miły dla każdego. No ogólnie marzenie każdej dziewczyny. Któregoś dnia zaprosił mnie na randkę. Byłam strasznie podekscytowana, że wybrał mnie. Kilka tygodni się spotykaliśmy po czym dowiedziałam się że miałam być tylko punktem na jego liście dziewczyn do zaliczenia. No więc skończyło się zanim się zaczęło. Potem go wywalili czy coś. Nie wiem, cieszę się, że nigdy go już więcej nie widziałam. No i to koniec mojej historii związkowej. Jednym słowem: porażka. Wracając do teraźniejszości: Sara poszła spać bo już była 18, a ja wzięłam się za czytanie jakiejś książki. Niezbyt się wciągnęłam, ale musiałam jakoś zabić czas. Tak jak obiecałam, o 19:30 obudziłam Sarę i zaczęłyśmy się szykować. Tak jak już wspomniałam wcześniej ona traktowała to cholernie poważnie. Ubrała się w dość krótką, obcisłą, czarną sukienkę. Swoje rude włosy zakręciła w piękne fale i zrobiła zabójczy makijaż.
- Wyglądasz świetnie Sara. Jacob dostanie zawału jak cię zobaczy, przysięgam.
- Dzięki Lizzy, ty też wyglądasz obłędnie- tu się z nią nie zgodzę. Ubrałam się w zwykłą ciemnozieloną sukienkę, z włosami nie miałam co zrobić bo były za krótkie na jakąkolwiek fryzurę, a makijaż zrobiłam taki jak codziennie. Dodałam tylko więcej cieni na powieki i matową pomadkę. Szału nie ma.
- Dzięki Wiewiórko.
Jacob przyjechał około 21, a ludzie zaczęli się już zjeżdżać. Była cała nasza klasa, nawet ten nowy tajemniczy chłopak. Myślałam, że nie przyjdzie. Sara wysłała mu wczoraj liścik mówiąc, że im więcej osób tym większy rozgłos. Potem zaczęli przychodzić znajomi Jacoba, a później ich znajomi. Finalnie cały dom, a nawet ogród były pełne ludzi. Dobrze, że Milesowie mieszkają na totalnych obrzeżach miasta i praktycznie nie mają sąsiadów. Inaczej byłoby po nas. Jacyś starsi chłopcy zaczęli wnosić alkohol. Dużo alkoholu. Zapowiada się ciężki i ciekawy wieczór.
~ Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że ten wieczór na zawsze zmieni moje życie~

I Found Him In The DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz