Zamieć

15 0 0
                                    

Przemierzam przez ten śnieg, przez tą śnieżną zamieć. Ty nie odpuszczasz, twój wzrok skierowany na mnie. Oczy twe, przymknięte, jakby wiecznie wrogie, przeszpiegowują mnie. Teraz wiem już, że jest po mnie. Nieustępliwa z ciebie bestia. Dopadasz mnie i powalasz na ten śnieżny puch, który chwilę później pokrywa się ciepłą, gęstą krwią. Widzę te łzy i wiem że cierpisz. Wycierasz je, po czym wgryzasz mi się w serce. Kłuje, boli i przeraża mnie to wielce. Bo ten potwór, to co próbuje zniszczyć mnie, jest mną. I tak codziennie. Ledwo rany mi się zasklepią, kolejne powstają. I nagle w tej zamieci pojawia się osoba. Odciąga ode mnie tego potwora. Bierze mnie w swoje ramiona. I nagle te wszystkie rany, goją się. A to dziwne. Bo bez niego czekałem przynajmniej pół roku żeby znikły.

Może Nie Prosto Ale Szczerze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz