Porwanie

59 3 11
                                    

Dwa tygodnie później...

Był 20 czerwca. Dzień Letniego Przesilenia zbliżał się wielkimi krokami, a razem z nim Noc Kupały. Ta noc w Gadziej Opoce naprawdę powinna zostać uznana jako jeden ze sportów ekstremalnych. Na każdym kroku czyhała smutna, krwawa i najczęściej niezwykle bolesna śmierć. To znaczy, w Gadziej Opoce śmierć czyhała zawsze, ale w równonoce i przesilenia szanse na kopnięcie w kalendarz były zwielokrotnione.

Smoki, trolle, strasznowilki, srogodźwiedzie, pomniejsze demony, minotaury i cała reszta morderczej zgrai świętowała jedną z czterech nocy z roku, kiedy to znikała większość magicznyh barier wewnątrz azylu.

Na takie wydarzenie trzeba było dobrze się przygotować: Agad studiował księgi w poszukiwaniu dodatkowych zaklęć ochronnych, minotaury i centaury szykowały bardziej przyziemne zabezpieczenia twierdzy i robiły przegląd broni, a wszyscy pozostali członkowie załogi wypełniali zadania powierzone im przez wyżej postawionych.

Oczywiście, Linie przypadło prawdopodobnie najgorsze możliwe zadanie - musiała objechać konno główne punkty rezerwatu i sprawdzić, czy zabezpieczenia były wystarczająco silne.

Nie był to pierwszy raz, gdy spadł na nią ten wątpliwie przyjemny obowiązek. Robiła tak często, bo powszechnie uważano ją za gotową na wszystko, a jednocześnie jej śmierć raczej nikogo by nie zmartwiła.

Lina wiedziała, że musi się spieszyć. Pół godziny przed zapadnięciem zmroku zamykano bramę i wszystkie mniejsze wejścia do twierdzy. Gdyby nie zdążyła wrócić z objazdu na czas, zostałaby poza miejscem mogącym jej zapewnić bezpieczeństwo w najbardziej zabójczą noc w samym środku najgroźniejszego azylu na świecie.

Naprawdę nie miała na to ochoty.

***

Lina jechała właśnie jedną z odnóg głównego traktu, rozglądając się na boki. Z położenia słońca wywnioskowała, że było mniej więcej południe, a ściemniało się dopiero około godziny ósmej wieczorem. Objechała już większość miejsc z listy, była więc pewna, że przybędzie do twierdzy na czas.

Nagle jej czarny ogier zaczął prychać i wykręcać łbem. Dziewczyna próbowała go uspokoić i skierować naprzód, ale zwierzę wyraźnie odmawiało dalszej jazdy.

Lina zsunęła się z siodła, by jeszcze raz spróbować uspokoić konia. Uznała, że da mu jedno z jabłek schowanych w torbie przytroczonej do siodła. Jednak gdy tylko jej stopy dotknęły ziemi, natychmiast poczuła czyjąś złowrogą obecność. Dziewczyna zwykle była bardzo pewna siebie, ale w tamtej chwili poczuła niezwykły dla niej niepokój. Już zamierzała wskoczyć na konia i ruszyć galopem obojętnie w którą stronę, ale jej uwagę przykuł ruch, który dostrzegła kątem oka w lesie po prawej stronie drogi.

Szybko obróciła głowę w tamtą stronę, bacznie obserwując tamtą stronę lasu i nasłuchując najlżejszego szmeru czy trzasku gałęzi. Nie zauważała i nie usłyszała niczego. Mimo tego, jej dłoń bezwiednie powędrowała do pasa, przy którym miała kilka pochew z nożami.

Już miała wyciągnąć broń, ale poczuła ukłucie w lewe ramię. Nie było mocne, ale zabolało bardziej niż ukąszenie owada. Powoli obróciła głowę w lewą stronę i zaczęła ze zdziwieniem przypatrywać się swojej własnej ręce. Z ramienia wystawała malutka strzałka, zakończona lotką z czarnych piórek.

- Co do... - zaczęła Lina podniesionym głosem, ale nie dane jej było dokończyć, bo nagle zawirowało jej w głowie. Ostatnią rzeczą jaką zapamiętała był czyjś radosny okrzyk i moment w którym jej bezwładne ciało upadło na ziemię.

***

Pierwszą rzeczą, jaką umysł Liny zarejestrował, gdy odzyskała świadomość było uczucie paraliżu. Nie mogła ruszyć żadną częścią ciała, co wywołałoby u niej całkowitą panikę gdyby tylko jej umysł był w stanie pełnejświadomości.

Królowa Śródka • Baśniobór Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz