W ciemnej, wilgotnej celi było mrocznie, zimno i unosił się tam odór zgnilizny połączony z oszałamiającym zapachem moczu i mokrej ziemi.
To właśnie ten smród wydawał się Linie najgorszy ze wszystkiego. Brak światła jej nie przeszkadzał. Pełniąc warty przy Czarnodole przywykła do spędzania godzin siedząc samotnie w kompletnej ciemności. Po wielu miesiącach niewoli u Króla Olbrzymów, kiedy to przetrzymywano ją w specjalnej celi wykutej w lodowcu, przyzwyczaiła się także do względnie niskiej temperatury. Wstrętny odór celi wydawał jej się jednak niemal nie do zniesienia.
A myślałam, że nigdzie nie może cuchnąć bardziej niż w legowisku Gazaroga - pomyślała z irytacją, przewracając teatralnie oczami i całkowicie zapominając o tym, że nikt nie mógł tego dostrzec.
Ogarniało ją powoli uczucie beznadziei. Nie miała pojęcia, ile czasu spędziła siedząc w celi, która w zasadzie bardziej przypominała jaskinię. W celi nie było ani jednego otworu oprócz dziury w podłodze, służącej do załatwiania swoich potrzeb. Nie było żadnych otworów w ścianach ani nawet drzwi. Lina nie miała pojęcia w jaki sposób znalazła się wewnątrz celi, bo w jednym z korytarzy została ponownie uśpiona i zwyczajnie obudziła się już w środku. Nie widziała też jakim cudem jeszcze nie skończył się jej tlen, ale podejrzewała, że w grę wchodzi magia.
Jedzenia nie przyniesiono jej ani razu. Poziom głodu jaki w tej chwili odczuwała wskazywał na to, że od jej ostatniego posiłku minęły może trzy doby. Była słaba, ale bynajmniej nie był to najdłuższy okres bez pokarmu jakiego doświadczyła. Na szczęście, cela była wyposażona w gliniany dzban z niekończących się wodą, więc smoczyca mogła do woli zaspakajać pragnienie. To właśnie ten dzban wraz z twardą pryczą stanowił jedyne wyposażenie celi.
Ciemność, głód i poczucie beznadziei wprawiły Linę w dziwny stan, w którym poważnie rozważała rozwalenie głowy o kamienną ścianę. Miała ochotę tłuc głową i pięściami w kamień tak długo aż jej czoło i knykcie spłyną krwią. Zrobiła by to bez wahania, tyle że nie miała na to siły.
W pewnym momencie Lina podniosła głowę, którą do tej pory opierała o ścianę za sobą. Zbudził się w niej instynkt. Nie wiedziała, co się wydarzy, ale wyraźnie czuła czyjąś złowrogą obecność. Sekundy później usłyszała dźwięk szurania kamieniem o kamień. Dźwięk nasilał się, aż w końcu fragment ściany na przeciwko której siedziała dziewczyna rozsunął się, tworząc przejście prowadzące do jednego z wielu korytarzy. Lina poczuła lekki powiew wiatru i ujrzała widmową postać starożytnego Greka.
Nawet jej to nie zdziwiło.
- Nie jest to bynajmniej najpiękniejsze wnętrze jakie zdarzyło mi się oglądać - odezwał się widmowy młodzieniec, rozglądając się z pogardą i obrzydzeniem po wilgotnej jaskini. To prawda, że mieszkając w Podziemnej Dziedzinie powinien był przyzwyczaić się do podobnych warunków, ale on po prostu nie mógł. Tęsknił za ruinami starożytnych świątyń ukrytych w gajach oliwnych słonecznej Grecji.
- Czego chcesz? - spytała smoczyca, świdrując go oczami. Jednocześnie starała się grać silniejszą niż była w rzeczywistości.
- Udało mi się znaleźć dla ciebie nieco przyjemniejsze lokum - oświadczył, nie bez samozadowolenia. W końcu, znalezienie wolnego pokoju o godziwych warunkach w podziemnym kampusie zamieszanym przez nieumarłych było niezwykle trudne i trwało długo.
Dharnian tak się w to zaangażował, że nie był w stanie zająć się niczym innym, a Rondel oczywiście zapomniał, że ich więzień potrzebuje pokarmu i wartości odżywczych. Gdy widmo dowiedziało się o tym, że Linie nikt nie dostarczył jedzenia przez całe trzy dni, był naprawdę wściekły. Pokłócił się o to z Ronodinem, który obraził się na przyjaciela i od dwóch godzin nie ruszył się na krok z biblioteki.
CZYTASZ
Królowa Śródka • Baśniobór
Hayran Kurgu"Nie wszystko da się podzielić na dobre i złe. Nie wszystko i nie wszystkich. Niektórzy zawsze będą błądzić gdzieś między niebem a piekłem. Między światem a ciemnością. Dokładnie po środku"