— Jak zamierzasz to zrobić? — spytał sceptycznie jednorożec, kiedy stanął obok Liny na powierzchni wyspy, niedaleko skalistej plaży, o którą rozbijały się wyjątkowo tego dnia wzburzone fale. Zmrużył oczy, gdy słońce pojawiło się w prześwicie między chmurami. Przez długi pobyt w Podziemnej Dziedzinie zdążył odzwyczaić się od światła słonecznego, które teraz raziło go żywymi pomarańczowymi promieniami.
Do zachodu słońca nie zostało zbyt wiele czasu, za około dwie godziny zapadnie ciemność. Ronodin nie miał bladego pojęcia, w jaki sposób Lina zamierzała odbyć podróż na europejskie wybrzeże, wydobyć jego róg z dna Bałtyku i powrócić na wyspę bez konieczności robienia tego wszystkiego w egipskich ciemnościach jakie miały wkrótce nadejść.
— Teleportujemy się — oznajmiła Lina, co spotkało się z pobłażliwym westchnieniem Ronodina.
— Wybacz Lino, ale to chyba nie będzie możliwe — zaczął łagodnie — Nie mamy tu żadnego artefaktu o mocy przeniesienia nas nad Bałtyk. Jedynym takim przedmiotem jest Translocator, ale on jest gdzieś ukryty i... — nie zdążył dokończyć, bo Lina jak zwykle mu przerwała.
— Nie potrzebujemy do tego magicznych przedmiotów. Potrafię teleportować się tak jak śmiertelnicy używający Translocatora — ogłosiła, nie przejmując się rozwartymi szeroko ustami Ronodina, którego ta informacja wprawiła w ogromne zdumienie. Postanowił jednak się nad tym teraz nie zastanawiać.
— No dobrze — zgodził się niechętnie, niemniej bardzo ciekawy, czy ten plan rzeczywiście się powiedzie — Co mam robić?
— Daj mi rękę.
Młodzieniec zawahał się. Nie przepadał za kontaktem fizycznym z kimkolwiek i choć czuł, iż trzymanie Liny za rękę nie byłoby dla niego tak przykre jak stałoby się, gdyby miał to być ktokolwiek inny, wciąż wydawało mu się to czymś niewłaściwym. Ostatecznie, po chwilowych zmaganiach z samym sobą, doszedł do wniosku, że niesamowicie zależy mu na odzyskaniu rogu. Wyciągnął więc dłoń do dziewczyny, a ta ujęła ją i splotła razem ich palce. Jednorożec poczuł uderzającą w niego falę gorąca, ale wytłumaczył ją sobie reakcją na ciepło słońca, które wyszło już zza chmur i coraz bardziej zbliżało się do granicy widnokręgu. Szatynka pociągnęła go za sobą, gdy ruszyła w stronę skał. Po chwili oboje stanęli na szczycie skarpy, wpatrując się w zielonkawe fale szalejące poniżej skał.
— Zamknij oczy — zakomenderowała Lina, gdy już upewniła się, że jednorożec stoi w równej odległości od niewielkiej przepaści co ona. Musieli teleportować się z tego miejsca, bo był to kraniec wyspy najmniej poddany władzy Podkróla, co oznaczało, że przedarcie się przez barierę w tym miejscu zmęczy Linę mniej niż w innym. Dziewczyna nie wiedziała, w jakiś sposób jej towarzysz zareaguje na teleportowanie się. Nie chciała, aby w razie jakichś komplikacji spadł w przepaść i roztrzaskał głowę o skały.
Jednorożec wykonał polecenie, a po krótkiej chwili Lina zrobiła to samo. Wytężyła umysł, przywołując z pamięci obraz szarego morza ciągnącego się po horyzont, czystego piasku przesuwanego wiejącym z północy wiatrem i białych mew krążących nad jej głową. Ronodina właśnie w tej chwili zaczęły ogarniać wątpliwości. Poczuł jak oblewa go zimny pot. Czy naprawdę odzyskanie rogu było warte tego wszystkiego? Może powinien był zwyczajnie odpuścić? Już chciał otworzyć oczy i oznajmić linie, że zmienił zdanie i mogą wrócić do Dziedziny, ale jego wahanie się trwało zbyt długo. Mimo wszystko, nie chciał sprawić jej zawodu, skoro tak zaangażowała się w plan odzyskania jego rogu. Poza tym, gdyby odwołał całą wyprawę, to z pewnością musiałby puścić jej rękę, a czuł już, że kontakt fizyczny z nią nie jest dla niego tak przykry, jak będzie jego brak.
Strach przed nieznanym jednak zwyciężył i czarnowłosy już zamierzał rozchylić, mocno do tej pory zaciśnięte, powieki, ale opanowało go uczucie zwijania się, rozchodzące się od środka brzucha do pozostałych partii ciała. Zabrakło mu tchu, tak, jakby ktoś bardzo mocno uderzył go w klatkę piersiową. Po kilku sekundach, wyczuł jakąś zmianę w otoczeniu. Wydawało mu się, że nagle zmienił się kierunek wiatru, a ostre skały pod jego butami zastąpiono czymś o wiele bardziej miękkim. Korciło go, aby otworzyć oczy i zbadać źródło tych gwałtownych zmian, ale powstrzymał się. Nie wiedział, czy wciąż znajdują się na Widmowej Wyspie, czy też dryfują właśnie w próżni lub czymś podobnym. Bał się, że jeśli otworzy oczy w nieodpowiednim momencie, teleportacja nie uda się, a jakaś tajemnicza, nieznana mu siła zmiecie jego i Linę z powierzchni ziemi. Uznał więc, że rozsądniej będzie poczekać, aż Lina odezwie się i powiadomi go o przybyciu do celu. Niepokoiła go cała ta sytuacja, dlatego mocniej uścisnął trzymaną przez niego dłoń, chcąc upewnić się, że brązowowłosa wciąż jest obok niego, i czekał.
CZYTASZ
Królowa Śródka • Baśniobór
Fanfiction"Nie wszystko da się podzielić na dobre i złe. Nie wszystko i nie wszystkich. Niektórzy zawsze będą błądzić gdzieś między niebem a piekłem. Między światem a ciemnością. Dokładnie po środku"