ShanePoranne iskry słońca wpadały na korytarz w szpitalu oświetlając moją twarz. Siedziałem na krześle obok Nicko, który przytulał zmęczoną płaczem Adison. Leo razem z Lucasem i Luke'iem siedzili na podłodzę, a Patric z Liv pojechali kupić nam wszystkim jakieś śniadanie.
Czekaliśmy już cztery godziny przed blokiem operacyjnym. Nie mogłem oderwać wzroku od drzwi prowadzących do sali operacyjnej. Każde otwieranie drzwi sprawiało, że moje serca zaczynało bić coraz szybciej. Moje dłonie były całe spocone i nie mogłem usiedzieć na miejscu, więc co jakiś czas wstawałam z krzesła i chodziłem po korytarzu.
W mojej głowie przewijało się tysiące myśli. Bałem się, że już nigdy jej nie zobaczę. Że już nigdy nie poczuje zapachu lawendy. Że już nigdy nie poczuje jej ust ani, że już nigdy nie będę czuł, że mam wszystko. Bo ona ratował mnie przed tym, kim jestem bez niej.
Cały ten czas wydawał się płynąć strasznie wolno, a każda minuta była dla mnie wiecznością. Po kilku minutach na korytarzu pojawili się Patric z Liv, którzy trzymali cztery siatki z Mcdonald'a. Rozdali każdemu z nas po kawie i toście lub wrapie ale ja nie miałem ochoty jeść. Mój żołądek był tak ściśnięty, że nie byłem w stanie nic zjeść.
- Shane musisz coś zjeść. - powiedziała Liv gdy zobaczyła, że odłożyłem jedzenie na bok.
Nie odpowiedziałem jej nic i napiłem się łyka kawy.
- Jest już po siódmej. - odezwał się Leo, który jadł swojego wrapa - Powinniśmy zadzwonić do mamy Maddy.
- Ja zadzwonię. - stwierdziła Adi i wstała z krzesła kierując się na zewnątrz.
Mój wzrok nadal był wlepiony tylko i wyłącznie w drzwi do sali operacyjnej. Złapałem za mój naszyjnik i obracałem wisiorek w palcach. Czarna połowa ying-yang. Drugą połowę podarowałem Maddy na urodziny. Nie mam pojęcia czy wie, że to ja mam drugą połowę, bo nigdy jej tego nie powiedziałem.
Po chwili wróciła do nas Adi i powiedziała, że pani Lodge już jedzie do szpitala. Nicko cały czas odbierał telefony od naszych ludzi, który przeszukiwali siedzibę Demona. Poprosiłem go by zrobił to za mnie, ponieważ ja nie byłem w stanie się teraz na tym skupić.
Gdy tak słuchałem co mój przyjaciel mówi do telefonu drzwi od sali operacyjnej się otworzyły, a z niej wyszedł lekarz, który operował Maddy. Odrazu wszyscy wstaliśmy i podeszliśmy do lekarza.
- Co z nią? - zapytał Leo, a lekarz popatrzył na nas wszystkich.
- Operacja się udała. - powiedział, a ja poczułem ogromną ulgę - Ale nie mamy pojęcia kiedy się obudzi. Może się obudzić za godzinę lub za trzy dni.
- Możemy ją zobaczyć? - zapytała Adison, której leciały łzy szczęścia.
- Tak, ale narazie tylko jedna osoba. - odpowiedział jej lekarz, a wzrok brunetki poleciał na mnie.
- Idź. - powiedziała i lekko się do mnie uśmiechnęła.
Kiwnąłem wdzięczny głową i poszedłem pod wyznaczoną przez lekarza sale. Gdy otworzyłem drzwi odrazu zobaczyłem zielono oką z długimi blond włosami leżącą na łóżku szpitalnym. Podszedłem do łóżka i usiadłem na krześle obok. Znowu poczułem zapach lawendy, więc wiedziałem, że jestem w dobrym miejscu. Oddychała powoli, a na twarzy zobaczyłem lekkie otarcie. Złapałem za jej rękę, która była tak jak zawsze zimna. Na jej szyi cały czas wisiał naszyjnik ode mnie. Chwyciłem swój i połączyłem je. Razem wyglądały przepięknie. Bo ying-yang nie oznaczał tylko dobra i zła. Oznaczał również przeciwieństwa, które razem stawały się jednością.
CZYTASZ
Shoot me (ZAKOŃCZONE)
RomanceCzy dziewczyna, która umie strzelać moze zainteresować szefa gangu?