party is over.

41 1 7
                                    


Godzina dziewiętnasta. Pewna grupka osób szykowała się na imprezę u ślizgonów. Każdy był podekscytowany, ponieważ każdy dom dostał zaproszenie. Jedna z dziewczyn z Gryffindoru była zbyt zafascynowana, przygotowywała się bardzo długo w tym pomagała jej rudowłosa przyjaciółka. Ginny Weasley. Dziewczyna wyprostowała włosy kasztanowłosej, pomalowała oczy na same brokatowe odcienie z nutą zieleni. Wisienką na torcie była jej sukienka. Była koloru butelkowej zieleni, wyglądała bosko. Poszła się w nią ubrać. Jej przyjaciółka nie wiedziała jak wygląda ta sukienka, próbowała się dowiedzieć na każdy sposób jaki kolor jak wygląda jaki krój, lecz wszystko na marne. Hermiona chciała zrobić na każdym wrażenie. Nawet na  księciu Slitherinu. Wiedziała, że nawet by na nią nie spojrzał. Skarciła się za te wszystkie myśli i ostatecznie zapięła zamek w sukni. Otworzyła drzwi od sypialni a jej rudowłosa współlokatorka oniemiała z wrażenia. 

-Hermiona... ty

-Ja?

-Wyglądasz niesamowicie.

Dziewczyna rozpromieniła się na te słowa i lekko zarumieniła. Wiedziała, że jeżeli ciągle ktoś będzie ją komplementował skończy na dzisiejszej imprezie jako burak.

-Dziękuje.-powiedziała cicho.

Wyszły obie z pokoju rozglądając się czy inne osoby też już idą. Kierowały się w stronę lochów rozmawiając o tym jak bardzo się zmieniły przez lata. Ginny była ubrana w czarną brokatową sukienkę. Wyglądała również bardzo ładnie lecz jej przyjaciółka była nie do "pobicia". Gdy w końcu dotarły do docelowego miejsca poczuły dziwny chłód, ale nie przejęły się tym gdyż od ślizgonów właśnie takim chłodem wiało. Drzwi otworzyła im Pansy Parkinson, która wyglądała na wesołą.

-O dziewczyny wejdźcie!-krzyknęła.

Obie Gryfonki popatrzyły się na siebie zszokowane, ale weszły do pomieszczenia. Zobaczyły wielkie diamentowe żyrandole i zielono-ciemne kanapy. Wyglądało to niesamowicie. Rozglądając się tak usłyszały znajomy głos.

-A wy co, u was nie ma takich luksusów? -Hmm czyżby jesteśmy lepsi w czymś od was?-zapytał jakże to wspaniały arystokrata. 

-Ależ skąd, patrzymy tylko jak te żyrandole się jeszcze trzymają skoro równie dobrze mogłyby spaść na twoją pustą głowę.-rzekła Hermiona.

To co usłyszał wzbudziło w nim ogromną agresję. Był tak bardzo zdenerwowany, że nie mógł się powstrzymać by nie powiedzieć do niej szlamo.

-Ty... 

-Ja?

-Ty okrutna podła Gryfoneczko nie zgrywaj sobie tak zemną bo jak mój ojciec się o tym dowie.

-To co, zakłuje mnie w kajdanki?

-Uważaj żebym ja Cię nie musiał zakłuwać w nie-pomyślał radośnie. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak pięknie ona wygląda. Ta zieleń bardzo jej pasuje. Teraz w stu procentach zdał sobie sprawę, że myśli  w ten sposób o kimś kogo wyzywał w myślach. 

-Malfoy, powiesz coś?-zapytała zirytowana Granger.

Ocknął się i popatrzył w jej stronę. 

-Nara.

Odszedł. Żałował, że tak postąpił lecz wiedział, że nie może dłużej z nią rozmawiać. Działała na niego jak narkotyk. Gdy na nią patrzył widział łąkę kwiatów pełną pięknych róż, maków, stokrotek i tulipanów. Siedział w swoim dormitorium rozmyślając nad pewną dziewczyną. 

Gdyby nie ty Granger.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz