ROZDZIAŁ SZÓSTY

216 19 26
                                    

#mtbwwatt🌊🤍

Kendra

༄༄༄

Była środa wieczór, gdy szykowałam się na trening. Trener już rano wysłał nam kolejny plan z ćwiczeniami do wykonania. Tym razem mieliśmy skupić się a skokach oraz nawrotach, więc nic wymagającego.

   W poniedziałek przede wszystkim miałam spokój, ponieważ Archer postanowił milczeć. Powstrzymał się od docinek i zbędnej gadki. To było aż... dziwne. Totalnie do niego niepodobne. Całym sobą skupił się na treningu, a potem poszedł do szatni, dalej milcząc.

   Po dwudziestu minutach byłam już na miejscu i się rozciągałam. Wiedziałam, że prędzej czy później pojawi się też Morgan. Nie miałam pojęcia, czego się dziś po nim spodziewać. A tym bardziej nie sądziłam, że brunet będzie kiedyś dla mnie zagadką, którą trudno rozwiązać.

   Ponieważ myślałam, że znałam Archera Morgana wystarczająco dobrze. Wychodzi na to, że się myliłam.

   Chciałam jednak wiedzieć, co te milczenie znaczyło, bo obawiałam się, że nic dobrego. Że chłopak coś knuje.

   Moje rozmyślanie przerwała osoba, która w tej chwili zajmowała moje myśli. Szedł luźnym krokiem, a emanująca pewność siebie aż raziła w oczy. Biła od niego potęga.

   A ja nie spuszczałam z niego wzroku, co zapewne dało mu satysfakcję. W końcu z jego winy nie wykonywałam rozgrzewki.

   - Ktoś tu się obija - mruknął, rozkładając swoją matę.

   - No chyba nie ja - prychnęłam, unosząc ręce nad głowę, by jedną z nich zgiąć, a drugą na nią naciskać. Musiałam dobrze rozciągnąć sobie ramiona i plecy, bo zamierzałam poćwiczyć nawroty do motyla. A do tego stylu te mięśnie musiały być dobrze rozgrzane. - Ty dopiero co przyszedłeś.

   - Może i jesteś tu dłużej, ale ty tego po prostu potrzebujesz. Profesjonaliści mogą się spóźniać. - Puścił mi oczko.

   Zdecydowanie miał zbyt dobry humor.

   Czy on planował mnie utopić?

   - Profesjonaliści - przedrzeźniłam go, wywracając oczami. - Dobre sobie.

   - Może kiedyś znajdziesz się na moim poziomie i to zrozumiesz.

   - Widzę, że humorek wrócił - uśmiechnęłam się sztucznie. - A było tak miło, gdy w poniedziałek się nie odzywałeś.

   - Oj, już nie udawaj, że za tym nie tęskniłaś, ofermo. - Nachylił się do lewej nogi. - Poza tym po prostu wolałem się nie odzywać. Po lekcjach, twoje oczy ciskały we mnie piorunami, bałem się o swoje życie. Jeszcze byś mnie utopiła!

   - Miałam swoje powody, by tak zareagować.

   - Miałaś.

   Nie wierzyłam w to, co słyszę. Archer Morgan przyznał mi rację?

   Czekałam, z nadzieją, że coś jeszcze doda. Że jakoś rozwinie swoją wypowiedź. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Każdy z nas skupił się na ćwiczeniach do wykonania.

   Postanowiłam wstać i odnieść matę na jej miejsce. Już byłam wystarczająco rozgrzana, więc nie widziałam sensu, by dłużej to robić.

   Wtedy zatrzymał mnie głos Morgana:

   - Poczekaj na mnie.

   - Dlaczego miałabym to zrobić? - Odwróciłam się w jego stronę.

   - Bo wtedy będę miał więcej czasu, żeby ci podokuczać. A tak to pewnie szybciej skończysz trening i zabierzesz mi tę przyjemność.

May The Best WinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz