ROZDZIAŁ PIĄTY

219 22 5
                                    

#mtbwwatt🌊

Kendra

༄༄༄

Niedziela zleciała błyskawicznie. Jakby wcale jej nie było. Choć właściwie praktycznie każdego dnia powinnam się tak czuć, skoro moje życie nie przewidywało niczego nowego. Moje życie opierało się na treningach, nauce i jeszcze raz treningach.

Byliśmy w połowie porannego treningu i już kończyliśmy zadany nam trening. Czułam się świetnie, byłam pozytywnie nastawiona na ten tydzień. Czułam w kościach, że po prostu będzie dobrze.

    I miałam nadzieję, że mam rację...

- Wyskakujcie z wody, czas na zabawę. - Trener machnął do nas ręką. Spełniliśmy jego prośbę i przed nim stanęliśmy. - Ostatnio była propozycja sztafety, a że mamy czas, to zrobimy dwie, może trzy, konkurencje.

    Oby dwie... albo ewentualnie cztery.

Tylko nie trzy.

- Ktoś chce być kapitanem, czy sam mam wybrać? - Nikt się nie zgłosił. - W takim razie Morgan i Foster, na środek i wybieracie.

Wiedziałam, że nie pozwoliłby nam być w jednej drużynie, na pewno nie teraz. A mi to było na rękę, ponieważ kolejna okazja na pokonanie go była motywująca.

On zapewne myślał tak samo.

- Zagrajcie w kamień, papier, nożyce, czy cokolwiek innego, by zdecydować kto wybiera pierwszy.

Stanęliśmy do siebie twarzą w twarz i posłaliśmy sobie puste spojrzenia. Uniosłam nieco podbródek, w celu podkreślenia swojej pewności siebie. Archer, jakby mnie papugował, wykonał identyczny ruch.

Wyciągnęliśmy przed siebie prawe dłonie. Razem policzyliśmy do trzech, po czym pokazaliśmy wybraną rzecz. Ja zdecydowałam się na papier, a on na nożyce. Przeklnęłam w myślach, ale nie pokazałam, że mnie to zirytowało.

Druga runda, on kamień, a ja papier.

Trzecia — dwa razy nożyce.

Czwarta — on papier, a ja kamień.

Piąta — ja kamień, a on nożyce.

Szliśmy łeb w łeb. Trochę nam to zajęło, ponieważ z szóstej rundy zrobiła się dziesiąta, co najwidoczniej znudziło trenera, bo przerwał nam ten „pojedynek" i kazał mi wybierać.

W moim składzie znaleźli się William, Riley, Naomi i Lance. Archer wybrał Paula, Justina, Tinę oraz Michele. Następnie obie drużyny się rozdzieliły, żeby zrobić naradę, podczas której decydowaliśmy z kim płyniemy.

- Może spróbuję z Michele - zaproponowała Riley. Czuła się nieco niepewnie, więc żeby dodać jej otuchy, uśmiechnęłam się i powiedziałam, że to dobry pomysł.

William obrał za cel Justina, Naomi Tinę.

Zostali Paul i Archer...

- Mógłbym spróbować z Arch...

- Morgan jest mój - przerwałam mu szybko.

- Racja, zapomniałem o twojej małej obsesji na punkcie wygranej z tym skurwielem - powiedział, puszczając mi oczko. Wiedziałam, że sobie jedynie żartuję, więc się nie zdenerwowałam.

Lance był w porządku. Co prawda, zbyt wiele nie rozmawialiśmy, ale nigdy nie był problemowy na treningach, a na zawodach trzymał kciuki za każdego.

May The Best WinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz