ROZDZIAŁ CZWARTY

258 23 5
                                    

#mtbwwatt🌊

Kendra
༄༄༄

Patrzyliśmy na siebie wrogo, nie ruszając się o milimetr. Obie strony liczyły na to, że nie spotkamy siebie nawzajem. Nie miałam pojęcia czy to pech, czy los postanowił z nas drwić, ale oczywiście do konfrontacji musiało dojść.

- Nie słyszałaś, jak Wilson powiedział, że mamy zacząć od poniedziałku?

- Och, nie bądź hipokrytą - wywróciłam oczami. - A ty niby czemu się nie posłuchałeś, skoro jesteś taki mądry?

- Jakoś tak czułem, że się nie posłuchasz i tu przyjdziesz, więc nie mogłem być gorszy. A nie, zapomniałem, zawsze będę lepszy.

- Po moim trupie.

- Uważaj, lepiej nie mów takich rzeczy przed wskoczeniem do wody. Taka rada, Foster.

- Bardzo śmieszne - posłałam mu sztuczny uśmiech. - A teraz będę musiała zakończyć naszą jakże rozkoszną pogawędkę, bo ja z nas dwóch chcę trenować. Zawsze możesz wziąć ze mnie przykład i w końcu się przyłożyć.

Założyłam okularki, a następnie czepek,. Po dokładnym schowaniu pod niego włosów, chciałam wskoczyć do wody, ale głos ciemnowłosego mnie zatrzymał:

- Co powiesz na małe wyścigi? Pięćdziesiąt metrów, po kolei każdym stylem - on również miał na sobie już sprzęt. - No chyba, że wymiękasz, to...

- Zgoda - przerwałam mu.

Wielu mogłoby powiedzieć, że te wyzwanie nie miało najmniejszego sensu, z powodu przewagi ze strony Archera. Przecież był mężczyzną.

Ale u mnie nie było miejsca na coś takiego.

Nie miałam zamiaru rezygnować z konkurencji, ponieważ mój rywal był przeciwnej płci. Chciałam dać z siebie wszystko, pokonać własne granice i wygrać.

Bo nie było rzeczy niemożliwych.

- Powodzenia, Foster. Przyda ci się - wyszczerzył się do mnie. Ktoś z boku z pewno  uznałby, że Archer Morgan to uprzejmy, złoty chłopak, który zwyczajnie życzy mi szczęścia.

A tak naprawdę był sprzymierzeńcem diabła i tylko czekał aż podwinie mi się noga.

- To płyńmy taką kolejnością, jak w zmiennym. Wchodź na słupek i płyniemy delfinem.

Styl motylkowy był moją mocną stroną. A Morgan choć chciałby nie mieć wad, jego słabszą stroną był właśnie delfinek.

- Widzę, co robisz - zaśmiał się, wykonując moje polecenie. - Ale mimo to nie masz szans.

- To się okaże, jak w końcu przestaniesz tyle gadać.

Już miałam wchodzić na słupek, jednak się zatrzymałam.

- Poczekaj, pójdę po ratownika. Będzie sędzią, bo z tobą i twoimi przekrętami nigdy nie wiadomo...

- Nie ma mowy - prychnął. - Pewnie Jack się zgłosi, a wtedy ciągle będę dyskwalifikowany, bo chce ci się dobrać do majtek.

- To poprosimy tego drugiego - wywróciłam oczami, słysząc ten absurd.

Skierowaliśmy się do punktu, w którym siedzieli Jack i Danny. Miałam się odezwać, ale uprzedził mnie Archer:

- Danny, mógłbyś być sędzią podczas naszych małych wyścigów? Trzeba pilnować tej tu, żeby nie oszukiwała.

- Ja mogę...

May The Best WinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz