16. Nie dyskutuj ze mną...

163 8 1
                                    

Hayka kochani! Dodaję dziś ten rozdział i mam nadzieję, że będziecie choć troszkę zadowoleni z tego, że się tu pojawiłam. 
Będę mega wdzięczna, za jakiś odzew, że tu jesteście i to czytacie. 

A jak tam u was? Jak się macie? Jak się czujecie? Dawajcie cyfrowe ślady. 

Wasza X. 
Do następnego, na razie, cześć i czołem :-D

__________________



Zadzwonił budzik, który od razu wyłączyłam. Mimo że spało mi się bardzo wygodnie zawsze samej, to zdecydowanie wolałabym się tak budzić codziennie. Niestety, wiem, że to nierealne...

Jednak patrzyłam na kobietę, wtuloną w moje ramiona, a przez to poczułam się naprawdę dobrze. Bardzo niepewnie pocałowałam Iwonę w czubek głowy, a następnie w policzek. Uśmiechnęła się, widziałam to. Jakby coś mnie tknęło i z o wiele większą pewnością, jednak nieprzesadną pocałowałam ją w nosek. Pocałowałam ją w kącik ust. I lekko do niej przywarłam.

-Mhmm – wydała z siebie dźwięk, który mówił, że jest jej przyjemnie. Pocałowała mnie. Po moim ciele przeszedł cudowny prądzik. – Mogłabym się tak budzić, zawsze. – Powiedziała, wtulając się we mnie, a przez to, co powiedziała, czułam się jeszcze bardziej szczęśliwa.

-Uwierz, ja także.

-Ale żeby całować mnie w nos? – Spojrzała na mnie swoimi oczami, które były jakby jeszcze zamglone.

-Tak – dodałam nie pewnie. – Jak kogoś, całuje w nosek, to znaczy dla mnie bardzo wiele. To jest takie zaznaczenie terenu, że jest tylko moja.

-Ale czekaj co? – Iwona powiedziała widocznie zmieszana, jednocześnie siadając na łóżku. Spojrzała na mnie zmieszana.

-Przepraszam, chyba nie powinnam tego mówić. – Uciekłam wzrokiem w bok. – Chyba nie powinnam tego mówić. Robić. – Poprawiłam się szybko.

-Marina ja... – Zaczęła, ale ja nie dałam jej skończyć. Wstałam, bardzo szybko, jakby nie chciałam, aby powiedziała czegoś, co mogłoby mnie zaboleć, czy skrzywdzić.

-Nic nie mów, proszę. Niech Pani odpuści – wiedziałam, że to była i wyłącznie chwila jej słabości. Widziałam jej reakcję, gdy powiedziałam, że jest moja.

Wstałam, odnalazłam szybko swoje rzeczy.

Założyłam stanik. Ubrałam się i poszłam do toalety. Zostawiłam ją samą. Ja ją!

Tak wiem, że nie powinnam tego robić. Jednak musiałam przemyć twarz. Uspokoić myśli.

Gdy wróciłam, nie było jej. Łóżko było zaścielone, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Spojrzałam, przez okno i zobaczyłam, jak odjeżdża. Zeszłam na dół, wstawiłam wodę na kawę. Zrobiłam sobie śniadanie i zjadłam.

Poszłam do szkoły po drodze, idąc po Kingę.

-Cześć – powiedziała. Z uśmiechem. Dodałam sobie sił i odpowiedziałam tym samym. Po drodze opowiadała mi, jak to jest cudownie z Michałem. W pewnym momencie nie wytrzymałam.

-Kinga, serio cieszę się twoim szczęściem. Proszę Cię, przestań mówić, jak to cudownie jest być w związku.

-O co Ci się chodzi? – Była na mnie wściekła. Nie dziwię się.

-Ostatnio zerwałam z Karoliną. – Powiedziałam na swoją obronę.

-Co? Kiedy? Czemu nic nie mówisz? – Fuknęła na mnie i obróciła się tyłem do mnie, jednocześnie krzyżując ręce pod piersiami.

Aromat i. WinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz