7. Żartujesz prawda?

148 11 0
                                    

Hayka ludki!
Na dole macie notkę :D
_____________

-Ty, nie jesteś aniołem, ty jesteś diablicą – powiedziałam bezmyślnie, palnęłam to, a moja nauczycielka parsknęła śmiechem.

-Chyba Ci już przeszło – powiedziała z uśmiechem, co wydało mi się dość dziwne. Przecież to nie było zbyt miłe. Ba! To było, nie odpowiednie, nawet jak na mnie. Jednak ona się uśmiechnęła, a ja spojrzałam na kobietę.

Nie powiem, bo gdy patrzyłam na jej posturę, jakoś dziwnie się poczułam. Jej oczy, które były lekko zielone były tak idealnie wkomponowane w te jasne włosy i idealną, wręcz nieskazitelną twarz. Wyglądała... Tak... Tak niesamowicie.

-Tak, zdecydowanie. – Szybko odnalazłam swoje myśli. Opanowałam je, bo musiałam się skupić na czymś zupełnie innym, niż na twarzy Pani Iwony, która...
Marina spokój!

-To było mega dziwne. – Musiałam jakoś zacząć, aby nie było, że skupiam się na tym, na czym nie mam. – Skąd się pani tu wzięła? – Było mi tak głupio, to było bardziej niż pewne, że się w nią wpatruję, jak jeszcze nigdy. Najgorszym jest fakt, że moi znajomi słyszeli, jak ją nazwałam. – Przepraszam, ja sama nie wiem... Dlaczego tak powiedziałam. – Spojrzałam w dół, nie kończąc tej myśli.

-Jak to się stało?

-W sumie sama nie wiem, skąd. – Pozwoliłam sobie spojrzeć w jej twarz, ale jak samo szybko to zrobiłam, tak samo szybko odwróciłam wzrok. Spojrzałam na moją torbę. Chciałam wstać i stąd iść, aby ona nie patrzyła tak na mnie.

A jak patrzyła?

Jakoś tak dziwnie, jakby z przejęciem. Jakby z uśmiechem, jakby chciała coś powiedzieć. Musiała zauważyć, co planuję, bo nagle padło z jej ust, dotykając mojego ramienia, abym siedziała na miejscu.

-Domyślam się, czego szukasz w plecaku – posiedziała mnie wzrokiem, o ile tak to można nazwać, ale tak, widziałam, to w jej oczach. Jak wzrok Pani Barnasik mną pokierował. Kobieta uśmiechnęła się do mnie życzliwe. Nie wiem dlaczego, ale czujnie obserwowałam jej ruchy, nie tylko głowy, ale i oczu, które spoczęły na moim plecaku. – To ja Ci je dałam. – Podsiałam brew, na to, co mówi. – Nie wyciągałabyś ich, gdyby to nie było poważne. Mimo wszystko znam Cię. Wiem, jaka jesteś. A teraz chodź. Zrobię Ci herbaty. – Wstała i wyciągnęła rękę – Okej. – Nie powiem, bo troska faktycznie od niej biła, a przez to aż posłałam jej lekki uśmiech.

Weszłam do pomieszczenia i okazało się, że w pokoju nauczycielskim także mają sofę, ale ukrytą we wnęce, że jeśli się nie wychodziło z pomieszczenia, to nie było się w stanie jej zobaczyć. Usiadłam na niej, a pani Iwona wstawiła wodę na herbatę.

-Z cukrem? Cytryną?

-Na pobudzenie, najlepiej dla mnie gorzką i cytryną, jeśli można – czułam się dziwnie w pomieszczeniu, bo nigdy jeszcze nie było mi dane wejść aż do środka. Zawsze wszystko załatwiało się korytarzyku albo wchodziło się na tyle, aby widzieć zarys pomieszczenia, ale nie dalej.

Dziś jednak mogłam się rozejrzeć, ale gdy chciałam to zrobić, usłyszałam głos Pani Barnasik. Przełknęłam nerwowo ślinę, kierując wzrok na kobietę.

-A więc dobrze, jak sobie życzysz – wstawiała czajnik, a z niego dało się usłyszeć charakterystyczny dźwięk. Usiadła obok mnie.

Zaczęła bardzo niepewnie i z taktem wypytywać co się wydarzyło. Jak nie chciałam jej mówić wszystkiego, to tak jakoś się wywiązało z rozmowy, że powiedziałam jej wszystko, krok po kroku. Pomijając jednak najważniejsze!

A mianowicie fajkę jagodową.

Przez chwilę naszła mnie myśl, jak oni to przeszli, o ile w ogóle... O ile mieli jakieś odchyły. Wiem, że ja jestem i byłam jeszcze przed tym wszystkim osłabiona i być może dlatego właśnie coś takiego się wydarzyło.

Aromat i. WinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz