Rozdział 8

120 3 7
                                    

Nota od autora:

Jeśli chcecie pominąć /soczystą/ scenę, zaznaczyłam początek i koniec w ten sposób ^^^^^ Nie przegapicie fabuły, jeśli ją pominiecie.

Jeszcze raz dziękuję bardzo za wszystkie komentarze, nigdy nie przestajecie wywoływać uśmiechu na twarzy tego zmęczonego człowieka TwT.

Mocząc się w parującej, gorącej wodzie, z której cienkimi spiralami unosił się delikatny zapach, Xie Lian odetchnął z ulgą. Ciepło przeniknęło do jego ciała, rozluźniając napięte mięśnie i zmywając kurz i brud, a on poczuł spokój.

Zwinne dłonie Hua Chenga gładziły jego włosy, ostrożnie przeczesując pasma, aby usunąć uporczywe cząsteczki kurzu, a delikatny dotyk na skórze jego głowy sprawił, że książę koronny topniał pod opieką męża.

Te proste chwile były tymi, które cenił najgłębiej w swoim sercu. Jakby Xie Lian i Hua Cheng nie byli bogiem, który wypadł z łask i duchem, którego wszyscy się boją, ale po prostu dwójką zakochanych istot, szczęśliwych, że mogą pozostać razem i spełnić swoje długo oczekiwane marzenie. Ta myśl przyniosła mu spokój.

Iluzja nigdy nie trwała długo i tym razem przyszła kolej E-Minga i RuoYe, aby ją przełamać. W kolejnym przypływie zazdrości RuoYe uderzył E-Minga prosto w błyszczące oko w rękojeści, a szabla poleciała do Xie Liana, trzęsąc się jak oburzone dziecko. Widząc to, Xie Lian nie mógł powstrzymać się od śmiechu:

- San Lang, powinieneś częściej komplementować E-Minga, spójrz, jakie to smutne, gdy RuoYe jest zazdrosny.

Nie przerywając pracy nad włosami Jego Wysokości, zwilżając je wodą z mydłem, Hua Cheng uniósł brwi:

- Gege nie powinien tak współczuć mojemu mieczowi – odpowiedział nieco sucho.

E-Ming za bardzo lubił odwracać uwagę Xie Liana.

Król Duchów nigdy nie przyznałby się, że jest zazdrosny o swoje duchowe narzędzie, ale czasami był to jedyny opis, jaki miał dla siebie. RuoYe był jeszcze gorszy, zawsze mógł dotykać skóry jego męża!

Xie Lian znów się roześmiał, po czym potrząsnął głową:

- Och, San Lang, przesadzasz.

Jego dotyk ustał na chwilę, po czym powrócił z jeszcze większą delikatnością. Ilekroć mówił w ten sposób do Hua Chenga, tym samym przekornym, pełnym miłości tonem, którego tak lubił używać, jego mąż wpadał w zdenerwowanie. Czasem tak bardzo, że albo całkowicie zamierał, albo krył w dłoniach zarumienioną twarz. Nie żeby naprawdę się rumienił, ale delikatny różowy odcień jego policzków mówił wszystko.

Nie można zaprzeczyć, że zabawnie było patrzeć, jak przerażający Karmazynowy Deszcz Poszukujący Kwiatu zmienia się w kłębek nerwów przez garść słodkich słówek.

Nucąc cicho, Hua Cheng zakończył pracę nad włosami Xie Liana i wreszcie wyszedł zza niego. Z tym samym, pełnym miłości i uwielbienia wyrazem twarzy, zaczął szorować Xie Liana do czysta, tak ostrożnie, że jego skóra nawet się nie zaczerwieniła.

Zniecierpliwiony Xie Lian chwycił kołnierz jego szaty i przyciągnął go do pocałunku, ledwo świadomy, że ten ruch sprawił, iż zanurzył ramiona w wodzie. Pocałunek był jednak raczej niewinny i Xie Lian pozwolił mu odejść ze śmiechem, przepraszając za mokre rękawy. W pewnym sensie chciał, aby Hua Cheng dołączył do niego w otaczającym go cieple kąpieli i może posunął się dalej, ale zmęczenie i trud zwyciężyły. Więc nie wykonując więcej ruchów, pozwolił Hua Chengowi się wykąpać.

Xie Lian zdał sobie sprawę, że zapadł w drzemkę dopiero wtedy, gdy owinięty miękkim ręcznikiem znalazł się w ramionach Hua Chenga, który miarowymi krokami niósł go do ich sypialni.

Książę Koronny i Król Duchów - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz