Stałam przed drzwiami numer 6, za którymi znajdował się pokój Riosa i w duchu przekonywałam samą siebie, że nie dam się tym razem sprowokować. Ten chłopak wzbudzał we mnie niechciane emocje, budził do życia cząstkę mnie, której nie chciałam pokazywać. Szczególnie w pracy. Czułam się zbyt osaczona w jego towarzystwie i zbyt wiele razy miałam do czynienia z ludzkim poczuciem wyższości, żebym reagowała inaczej.
Zapukałam w drewnianą czarną płytę, chociaż po drugiej stronie przywitała mnie głucha cisza. Może go nie było ? Już miałam zamiar skierować się wzdłuż korytarza do innego pacjenta, gdy nagle usłyszałam przytłumiony głos.
- Chwila !
Przycisnęłam plecy do zimnej ściany naprzeciwko i czekałam zatem. W ciągu paru minut drzwi stanęły otworem, a ja momentalnie zapragnęłam zlać się w jedno z tą cholerną ścianą za mną. Rios ubrany w czarne spodnie dresowe oraz tego samego koloru koszulkę przylegającą do każdego widocznego mięśnia na jego ciele, właśnie kończył wycierać mokre włosy ręcznikiem. W moje nozdrza uderzyła fala męskiego żelu pod prysznic wymieszana z wodą kolońską.
Jasna cholera, męski zapach zawsze był moją słabością.
- Czemu zawdzięczam twoją wizytę ? - dalej przecierając kosmyki, uniósł pytająco brew.
- Mogę zadać ci pare pytań ?
- A jeśli odpowiem, że nie ? - uśmiechnął się arogancko, a ja w myślach przewróciłam oczami.
- Dostałam zadanie, które muszę wykonać, więc zaczepki zostawmy na kiedy indziej.
Musiał mieć chyba dobry humor, bo bez słowa zaprosił mnie gestem ręki do środka, śledząc każdy, nawet najmniejszy, mój ruch. Pokój chłopaka nie różnił się diametralnie od pozostałych, chociaż zdawało mi się, że poprzez inne rozmieszczenie łazienki i okna, zdawał się nieco większy od tego Samanthy. Dominująca szarość i czerń nadawały nieco mrocznego klimatu. Dwuosobowe łóżko okryte czarną pościelą oraz niewielka kanapa w kącie razem z telewizorem stojącym na szafce wypełniały znaczną część pomieszczenia.
Gdyby wszyscy ludzie mieli takie warunki w ośrodkach psychiatrycznych...
Tutaj również oparłam się o komodę i skrzyżowałam nogi w kostkach, wpatrując się w chłopaka zajmującego miejsce na łóżku po przeciwnej stronie. Górowałam nad jego siedząca postawą, gdy łokcie oparł o kolana, zawieszając na mnie wzrok. Pod tym kątem miałam idealny widok na jego długie rzęsy, rzucające cienie na policzki poprzez wpadające światło z okna.
- Zaczynaj przesłuchanie.
- Imię i nazwisko.
- Rios Vescott.
Również brzmiało znajomo. Nie ukrywałam przed sobą, że dzięki tej rozmowie mogłam skorzystać, jeżeli chodzi o dodatkowe informacje. Próbowałam uporządkować w głowie wydarzenia, w których słyszałam to nazwisko, bo na pewno gdzieś się z nim spotkałam. Wykluczyłam całe środowisko na uczelni oraz osoby z mojego, Vivienne lub babci otoczenia. Musiałabym się w to zagłębić...
- To wszystko ? - z zamyślenia wyrwał mnie głos.
- Nie - odchrząknęłam - Wiek.
- 23 lata.
Starszy, odhaczałam w myślach.
- Miejsce zamieszkania.
- Cardiff.
Miejscowy, wyliczałam.
Szczerze z początku nastawiałam się na komplikacje i wymyślałam nawet sposoby, jakich będę musiała użyć, żeby ta rozmowa przebiegła bez zbędnych problemów. Jak się jednak okazało, Rios zaszczycił mnie gościnnością i przynajmniej ułatwił sprawę.
CZYTASZ
Poisoned Minds
RomanceUczucie rozczarowania towarzyszyło Octavii Slyde już od najmłodszych lat. Za swój życiowy cel obrała przyszły sukces oraz spełnienie marzenia w karierze psychologicznej. Studentka jednej z najlepszych uczelni swoją ciężką pracą dostaje od losu życio...