17. To dało mi nadzieję.

361 25 3
                                    

Z moich ust wyrwał się głośny jęk. Poczułam ból w czaszce, który niemal mi ją rozsadzał. To były właśnie skutki picia alkoholu. Dlaczego to w ogóle istniało?

Zasłoniłam sobie dłonią oczy, bo delikatne światło, które wpadało przez szparę w zasłonach, drażniło mnie i to niemiłosiernie. Czułam, że to właśnie nazywane jest śmiercią.

Dopiero po kilku sekundach, uświadomiłam sobie, że coś ciężkiego spoczywa na moim brzuchu. Coś, czyli męska ręka, należąca do nikogo innego jak Alana Spensona. Sapnęłam zirytowana, kiedy odwróciłam głowę w prawą stronę i ujrzałam jego lekko rozchylone wargi.

Co on tu robił?

Dosłownie chwilę później sama odpowiedziałam sobie na to pytanie. Byłam naga. Zupełnie naga, przykryta tylko jedwabną pościelą. Ponownie jęknęłam, na swoją głupotę. Dlaczego? Dlaczego Natasho jesteś taka głupia?

- Alan - warknęłam, delikatnie poruszając jego ręka. Ten ani drgnął. W odpowiedzi tylko chrapnął głośno. Zacisnęłam powieki, walcząc sama ze sobą.

Przyłożyłam dłonie do skroni, kiedy głowa zaczęła niebezpiecznie pulsować. Oh, słodki jezu.

- Alan - powiedziałam nie o głośniej, ale bardziej jękliwie. Czułam się dosłownie jakby przejechał przeze mnie czołg. Nie mogłam zapanować nad odruchem wymiotnym. Moje usta opuścił drżący oddech.

Chłopak poruszył się niespokojnie i mruknął coś pod nosem. Spojrzałam na niego w tym samym momencie, kiedy on otworzył oczy. Na jego usta wtargnął leniwy uśmiech, który nagle miałam ochotę zetrzeć mu z twarzy.

- Dzień dobry, piękna - mruknął. Jego głos był dosyć mocno zachrypnięty. Uwielbiałam męski głos zaraz po obudzeniu się. Przeszły mnie ciarki, kiedy delikatnie poruszył ręką.

- Co ty tu robisz? - burknęłam niemiło, zrzucając z siebie jego rękę. - Ile razy mam ci jeszcze przywalić, żebyś zrozumiał, żeby nie ładować mi się do łóżka? - spytałam, podnosząc się. Od razu tego pożałowałam. Głowa zabolała mnie tak mocno, że w moich oczach zebrały się łzy.

- Ale to Ty się władowałaś do mojego łóżka, kochaniutka - prychnął. Zmarszczyłam brwi na jego słowa. - A ja wcale nie zamierzałem robić ci z tego powodu problemów. Wręcz przeciwnie - nie musiałam na niego patrzeć, by wiedzieć, że się głupkowato uśmiechał. Nie byłam w nastroju na jego żarty.

Dopiero po chwili tak naprawdę dotarło do mnie, co on właściwie powiedział. Jak to ja władowałam się do jego łóżka?

Zamrugałam kilkakrotnie, a w moim ciele pojawiła się chwilowa wewnętrzna panika. Boże. Nic nie pamiętałam. Nie pamiętałam nawet, że zasnęłam w pokoju Alana. Jak bardzo byłam zalana?

- Dl... Dlaczego ja nie śpię w swoim pokoju? - spytałam, drżącym głosem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i Boże, ja kurwa, spałam w jego sypialni.

- Byłaś zechlana i powiedziałaś, że nie chcesz sama spać, bo boisz się, że się udusisz swoimi wymiocinami - wyjaśnił, a ja jęknęłam ciężko. Czy ja się zamieniałam z dupą na mózgi?

- Powiedz, że nie spaliśmy ze sobą - zażądałam i odwróciłam głowę w jego stronę. On zdawał się być w lepszym humorze. Ręce miał podłożone pod głowę, a słoneczne promienie zdawały się wcale mu nie przeszkadzać, kiedy świeciły mu prosto w oczy. Na jego ustach cały czas majaczył ten cwaniacki uśmieszek.

- Nie kręci mnie seks z trupami - odpowiedział, podśmiewując się.

- Chociaż tyle dobrego.

Chłopak parsknął i nie odpowiedział. Oparłam głowę o swoje dłonie. Czułam się zażenowana swoim zachowaniem, choć pewna część mnie cieszyła się, że wylądowałam w łóżku Alana, a nie jakiegoś obcego typa. Z dwojga złego wolałam jego.

Dirty job; kochać czy być kochanym. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz