2. Nie jesteśmy razem.

757 50 2
                                    

Nacisnęłam zieloną słuchawkę na wyswietlaczu telefonu i przyłożyłam go do ucha.

- Hej, Nat - usłyszałam znajomy głos w słuchawce telefonu. Znajomy, choć obcy. Może i było to dziwne, ale tak właśnie się czułam. Głos który kiedyś tak lubiło się słuchać, teraz był jakiś obcy.

- Cześć - odpowiedziałam lekko zmieszana. Szczerze nie wiedziałam, co mogłabym dodać.

- Dawno cię nie słyszałam. Co u ciebie? - nie wiem czemu, ale bałam się tego pytania z jej ust. Czy jeśli powiem, że nigdy wcześniej nie czułam się lepiej, będzie zła?

Stella była osobą, z którą mój kontakt po wyjeździe z tamtego przeklętego miasta nie uległ zmianie. Do czasu. Na początku rozmawiałyśmy bardzo często. O wszystkim. Szczerze mówiąc dziewczyna pomogła mi w zrozumieniu tego, czego naprawdę chciałam. Pomogła mi poukładać swoje życie, mimo iż nie bylo jej obok mnie. Była na odległość. Jednak z czasem nasz kontakt zaczął się zacierać. Z codziennych telefonów, dzwoniłyśmy do siebie co dwa dni. Później co dwa tygodnie. Co dwa miesiące. A końcowo nie pamiętałam, kiedy nasza ostatnia rozmowa miała miejsce. Dlaczego tak się stało? Nie wiem. I myśle, ze gdyby zadano jej to pytanie, również nie zdałaby na nie odpowiedzi.

- Dobrze - odpowiedziałam, lekko chrząkając. Ta rozmowa była dla mnie stresująca.

A przecież byłyśmy dla siebie takie ważne. Przyjaźniłyśmy się. Co się z nami stało?

- Praca, dom - dodałam pośpiesznie, nie chcąc aby pomyślała, że nie chce z nią rozmawiać. Chciałam, ale nie do końca wiedziałam o czym. - W między czasie robię sesje.

- Widziałam. Twoja okładka od News weeka wymiata - oznajmiła, na co lekko się uśmiechnęłam.

- Dzięki - mruknęłam tylko w odpowiedzi.

Po czym zapadła cisza. Dręczącą głowę, ciało i uszy cisza. Nienawidziłam tego momentu. Czułam się wtedy strasznie. Dlaczego człowiek, który był kiedyś taki ważny, teraz był jak obcy?

Gdzie popełniłyśmy błąd? W którym miejscu i kiedy się zatraciłyśmy?

- Przepraszam, Stella ale po co dzwonisz? - spytałam wprost może trochę niegrzecznie. Ale musiałam wiedzieć. - Wiem, że nie po to, by spytać co u mnie - zaśmiałam się, choć ten śmiech nie miał w sobie nawet krzty wesołości. 

- Długo nie rozmawiałyśmy - ton jej głosu zdradzał, że ją również ten fakt smucił.

Owszem smuciło mnie to, ale z czasem nauczyłam się żyć ze stratą. Czas koi ból. Nie pozwala zapominać, ale sprawia że już tak bardzo nie boli. Pomaga oswoić się z faktem, że to co było, nie wróci. Że ludzie, którzy kiedyś byli w twoim życiu codziennie - odeszli. Lub może to ty odeszłaś. Ciężko było to stwierdzić. Ale czas pozwala na to, by zrozumieć, że nie ma nic na stałe. Nie ma nic przypisanego do twojego życia na zawsze. Ludzie przychodzą i odchodzą. Zmieniają się, jedni zastępują drugich, może dlatego tak nie odczuwa się ich straty.

I wtedy rozumiesz, że wszystko przemija. I nic nie zdarza się dwa razy. Przychodzi wiosna, lato a zaraz potem zima. Z ciepłych wieczorów nad jeziorem, zostaje picie herbaty pod kocem oglądając kolejną głupią telenowele.

I w życiu to samo. Pory roku odzwierciedlały doskonale sytuacje życiowe. Lato było tym radosnym okresem, zaś zima tym gorszym. Wszystko przemija, tak jak pory roku.

- To fakt - przyznałam racje dziewczynie. - Trochę czasu minęło.

- Nat, długo się nad tym zastanawiałam, czy to zrobić. Nie ze względu na siebie, tylko na ciebie. Ale nie wyobrażam sobie inaczej - mówiła tak jakby ma jednym wdechu. - Chciałabym zaprosić cię na ślub. Mój i Chrisa.

Dirty job; kochać czy być kochanym. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz