Gabriela Monet

578 18 1
                                    

Wyłam w poduszkę jak się dowiedziałam, że moja mama zmarła w wypadku samochodowym.Dostałam atak paniki i nie mogłam oddychać przez kilka minut ale Will mnie uspokoił na tyle, że mogłam oddychać ale i tak kręciło mi się w głowie, a nawet ustać na nogach nie umiałam.I pomyśleć, że zaczęło się wszystko od jebanego dzwonka do drzwi.
Kilka minut przed
Grałam z bliźniakami w strzelanki po jakoś ich przekonałam, żeby zagrać chociaż chwilę.
-HAILIE OSZUKUJE!!- wykrzyczał shane bo go zabiłam setny raz
-nie oszukuje! Tylko umiem lepiej grać niż wy! HAH
W tym momencie wybuchnął śmiechem tony i nie mógł się uspokoić więc shane walnął go w głowę, a on nie będąc dłużny oddał mu w to samo miejsce, a na dodatek się rzucił na niego śmiejąc się wciąż.Ich bójkę przerwał jak kto nie inny niż Vincent Monet z Tatą.
-Spokój chłopaki!- popatrzył na nich zimnym wzrokiem tata.Chłopaki się uspokoili i usiedli na kanapie niezadowoleni.Próbowałam się nie śmiać ale i tak wybuchłam śmiechem i każdy się na mnie patrzył jak na wariatkę ale mój śmiech przerwał dzwonek do drzwi więc postanowiłam otworzyć je, a w nich zobaczyłam dwóch policjantów.
-Dzień dobry jest ktoś dorosły?
-Emmm tak
Nie powiem ale się zestresowałam ale poszłam po tatę, a on poszedł do nich i jedno zdanie mnie zniszczyło.
-Gabriela Monet zmarła w wypadku samochodowym, przykro nam i składamy najstarsze kondolencje
Łzy się pojawił w moich oczach i wybuchałam nie śmiechem, lecz płaczem.
Z nikąd pojawił się Will i mnie próbował uspokoić ale ja uciekłam do pokoju i zakluczyłam od razu drzwi.
Od kilku minut dobijali się do drzwi bracia ale ja zamiast otworzyć drzwi i spróbować się uspokoić za pomocą ich to ja bardziej popadłam w histerię.
-Hailie otwórz te jebane drzwi!!
-Hailie!
-Wyważyć trzeba te drzwi!
-Jaki ty mądry kurwa!
-spokój!
Głosy były stłumione i nie wiedziałam, który z braci co mówił, aż nagle usłyszałam głośny huk najwyraźniej wyważyli te drzwi, a one poleciały na podłogę ale nie zdążyłam spojrzeć w tamtą stronę bo traciłam przytomność.

****
Otworzyłam powieki ale od razu je zamknęłam bo było strasznie jasno ale ktoś zasunął rolety za byłam bardzo wdzięczna tej osobie.Otworzyłam ponownie powieki i już je nie zamknęłam jak wcześniej i zobaczyłam obrys pięciu postaci i prawdopodobnie to byli moi bracia ale nie byłam pewna bo wciąż miałam zamazany obraz.
-Hailie? Jak się czujesz?- powiedział Dylan bo głosy już znałam i pamiętałam
-Nie wiem źle mi
-Musisz odpoczywać drogie dziecko- powiedział najstarszy z braci i takim głosem, który nie znosi sprzeciwu.Tylko pokiwałam głową i znów zasnęłam.
I jak mam być szczera to gówno to dało bo już po kilku minutach się obudziłam i znów się czułam źle ale zdążył się cud i przyszła pielęgniarka dając mi leki przeciwbólowe.I już po kilkunastu minutach zaczęły one działać i czułam się jak w siódmym niebie.
-Panno Hailie jak się czujesz?-zapytała pani Josie, która była moją pielęgniarką na chwilę obecną.
-a bardzo dobrze Josie
Uśmiechnęłam się do kobiety bo naprawdę ją lubiłam przez ten czas bo jest bardzo sympatyczną osobą.Josie po chwili wyszła, a za to przyszli moi bracia, którzy prawdopodobnie wyszli na jakąś chwilę.
-----
Hejkaa będę przedłużać ten rozdział!

Słowa wcześniej:361
Słowa aktualnie:526

Jednak nie będę przedłużać przepraszam!

Rodzina Monet - Królewna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz