Moi ulubieńcy

364 10 1
                                    

Mój dzień jakoś się nie różnił od pozostałych ale oczywiście mój los chciał mnie najwyraźniej pokarać bo dostałam miesiączkę. Krzyczałam w poduszkę bo nawet bolał mnie brzuch, a nie chciałam iść do kuchni bo pewnie spotkam, któregoś z braci i będzie lipa. Pomyślałam sobie, że zapisze moje odczucia w moim zajebistym pamiętniczku bo pomaga mi to. Zrobiłam czystości, które robiłam aby wydostać mój pamiętnik i zaczęłam pisać.

Drogi pamiętniczku

Dzisiaj dostałam rzecz ,którą nienawidzi każda kobieta czyli miesiączkę. Czuję się jakby mój brzuch miał za chwilę rozerwać się na strzępy ,ale nie chcę iść na dół po leki bo pewnie spotkam któregoś z braci i będą pytanie "coś się stało?", "czemu bierzesz leki?", "boli cię coś?''. A z moim charakterem nie chce im robić problemów itd wiesz o co chodzi pamiętniczku. Nie polecam

Xoxo gossip girl

Postawiłam kropkę i schowałam pamiętnik z powrotem na miejsce. Wyszłam z garderoby i ją zamknęłam po czym podeszłam do białego głośnika i włączyłam piosenkę Lady Gagi.

Walk, walk, fashion baby
Work it, move that bitch crazy
Walk, walk, fashion baby
Work it, move that bitch crazy
Walk, walk, fashion baby
Work it, move that bitch crazy
Walk, walk, passion baby
Work it, I'm a free bitch, baby
I want your love, and I want your revenge
I want your love, I don't wanna be friends
J'veux ton amour, et je veux ta revanche
J'veux ton amour, I don't wanna be friends
No, I don't wanna be friends
I don't wanna be friends
Want your bad romance
Caught in a bad romance
Want your bad romance*

Pośpiewałam chwilę refren i w końcu nie mogłam już wytrzymać z bólu więc napisałam do shane'a czy przyjdzie do mnie.

Do Shane:
Hejka kasztanie przyjdziesz do mnie? To pilne. Bardzo.
Nie musiałam długo czekać bo już po chwili odpisał.
Od Shane
Idę już kasztanowa.
Po chwili wszedł do pokoju i podszedł do mnie schylając się delikatnie bo akurat leżałam na podłodze zwijając się z bólu.
-Ej, co jest? Czy ty masz... Emmm.
-Tak! Mam jebany okres i przynieś mi jakieś tabletki do chuja!
-Nie przeklinaj młoda.
-Idź po te jebane tabletki!
-Już idę, zostać tutaj.- odpowiedział mi szybko i pobiegł na dół prawdopodobnie do kuchni i już po chwili wrócił z tabletkami.
-chodź.- powiedział podając mi dłoń
Złapałam za nią i jakoś doszłam do łóżka za pomocą shane'a po czym podał mi mój bidon i połknęłam tabletki popijając wodą. Poleżałam z nim kilkanaście minut w kompletnej ciszy, ale mi to nie przeszkadzało jakoś zbytnio. Lubiłam ciszę.
- już git?
Powiedziałam coś nie zrozumianego.
-Słowa hailie, słowa.
-Tak, już git. Dziękuję shane.- odpowiedziałam przytulając go bardziej.
-Chodź.- powiedział wyciągając mnie z łóżka i pobiegliśmy na dół do garażu. Wziął kluczyki do swojego granatowego Lamborghini i otworzył sprawnie auto. Wsiadł do środka maszyny siadając na miejsce kierowcy, a mi zostało tylko miejsce pasażera obok kierowcy. Zapięłam pasy a on zaś wyjechał z garażu wyjeżdżając z posesji rezydencji i zaczęliśmy jechać mi w nieznanym kierunku.
Trochę jechaliśmy do tego nieznajomego mi miejsca bo, aż trzy godziny no coś go boli najwyraźniej jak myślisz, że ja tyle wysiedzę ale w sumie to siedziałam te trzy godziny więc nie jest najgorzej ale nogi mnie bolały, plecy, dupa wszystko! Wysiadłam z auta a shane zakrył mi oczy rękoma i zaczęliśmy powoli iść w nieznanym mym kierunku. Co chwilę pytałam ile jeszcze a on już chciał mnie najwyraźniej zabić za te pytania. Dosłownie go pytała co minutę i to nie tak ,że robiłam to specjalnie co tyy, że ja? Jakie ploty, jakie ploty ,ja nie wierzę. W końcu zatrzymaliśmy się i odkrył mi oczy a ukazało mi się przepiękny widok zachodu słońca. Chciało mi się płakać, że mój brat zrobił mi coś takiego miłego i uroczego. Przytuliłam go i chyba ze sto razy podziękowałam za ten uczynek. Usiedliśmy na trawie i obserwowaliśmy w ciszy zachód słońca. Szybko zmienialiśmy miejsce bo pojawiliśmy się nagle w placu zabaw bo ja chciałam więc pojechaliśmy no jo. Mogę wam powiedzieć, że było bardzo fajnie, dużo biegaliśmy po tym placu więc na pewno schudłam parę kilogramów. Zjeżdżaliśmy z zjeżdżalni, huśtaliśmy się i naprawdę robiliśmy parę rzeczy na raz więc jest moc. Do domu wróciliśmy około o 4 w nocy bo nie powiem straciliśmy poczucie czasu bo jeszcze pojechaliśmy na boisko i graliśmy w piłkę nożną więc ten tego.. Tak shane zaparkował auto szliśmy cicho i powoli w stronę schodów ale nagle zobaczyliśmy nie jak innego Vincenta.
-Do biblioteki zapraszam.- powiedziała głosem, który nie znosi sprzeciwu więc jak takie pieski poszliśmy do biblioteki gdzie dostaliśmy długie kazanie, że źle zrobiliśmy, że nic nie powiedzieliśmy i pojechaliśmy na dodatek bez ochroniarzy. Około 4:30 wyszliśmy i poszliśmy do jego pokoju bo chcieliśmy jeszcze poplotkować itd więc około 5 rano zasnęliśmy z maseczkami na twarzach.

Rodzina Monet - Królewna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz