Deszcz

324 9 1
                                    

Gdy tylko otworzyłam powieki pierwsze co zobaczyłam to deszcz za oknem. Kocham deszcz, bo on mnie uspokajał jakimś tam sposobem. Leżąc na łóżku znudziło mi się leżenie więc szybko się podniosłam do siadu i już po chwili znalazłam się w kuchni gotowa do szkoły jedząc śniadanie.

- Tak ty to robisz, że zawsze masz wyprostowaną koszulę i ogólnie zawsze jesteś taka schludna? - wyjeczał tony wchodząc do kuchni

A pozostałe cymbały tylko pokiwały głową zgadzając się z bratem.

- Możecie wstawać wcześniej. - odpowiedziałam oschle nawet na nich nie patrząc, bo tak, tak dostałam miesiączkę.

- Co ty taka nie w sosie? - spytał Dylan po czym dodał. - Okres masz?

Nie pamiętam kiedy posłałam mu taki morderczy wzrok. Wstałam od stołu i wyszłam z pomieszczenia bez słowa. Po chwili poczułam jak ktoś mnie przerzuca mnie przez ramię i tym kimś był w samej osobie Dylan. Postawił mnie dopiero gdy przekroczyliśmy próg kuchni. Znikąd pojawili się tam też Will wraz z Vincent'em.

- Zostaniesz w domu dobrze? - zaczął łagodnie Will.

- Czemu niby? Bo mam miesiączkę? Lepiej mi zwolnienie z W-F napiszcie a nie, bo ja mam zamiar iść do tej szkoły.

- Ale hailie... - nie dałam dokończyć will'owi, bo mu weszłam w słowo.

- Nie Will.

- Dobrze hailie pójdziesz do szkoły, ale... - nie słuchałam go potem, bo patrzyłam co się dzieje za oknem.

Deszcz.

Uspokajał mnie.

Chyba kiedyś to mówiłam, że uspokaja mnie deszcz.

Z zamyślenia wyrwał mnie Shane, bo szturchnął mnie w ramię.

- Co?

- Zostajesz jednak w domu.

- Co? nie chce

- Młoda zostajesz z nami w domu. - powiedział tony z obojętnym wyrazem twarzy.

Ciepło mi się zrobiło na sercu gdy to usłyszałam. Chłopcy chcieli ze mną zostać i coś porobić, bo na pewno coś będziemy robić.

- Idę się przebrać! - krzyknął Dylan wychodząc z kuchni.

Po chwili każdy z nas no oprócz will'a i Vincent'a pobiegli do swoich pokoi się przebrać.

Przebrałam się w czarnymi dresami od Adidasa i czarną koszulkę od Dylana, którą mu ukradłam jakiś czas temu. Włosy zostawiłam rozpuszczone, które swobodnie leżały na moich plecach.

Z dołu mogło się usłyszeć już śmiechy świętej Trójcy.

Pewnie śmieli się z jakiś kiepskich memów. Zawsze były jakieś kiepskie, ale mówiłam im otwarcie, że mają coś z głową ale gdy nie było dwóch najstarszych braci w pobliżu.

Zeszłam na dół do salonu i nie myliłam się śmieli się do telefonu Dylana wszyscy co do jednego. Minęło 5 minut zanim mnie zobaczyliśmy.

- Ile tu stoisz? - spytał Dylan odkładając telefon wciąż się śmiejąc.

- Teraz to pocałujcie mnie w dupę. Wszyscy! - pobiegłam po tych słowach do pokoju i się w nim zamknęłam. Walnęłam się na łóżku oczywiście mając widok na okno. Patrzyłam jak pojedynczo spływają kropelki wody po oknie. Jedne szybko, a jednym się nie śpieszyło im się ani chwili. Niektóre były mniejsze, a inne większe.

Przykryłam się kołdrą szczelnie mając wciąż widok na to samo okno. Nagle poczułam jak trzy sylwetki położyły się obok mnie i przytuliły przez kołdrę.

- Spadajcie. - mruknęłam wracając do patrzenia przez okno.

- No dziewczynko wezzz. - powiedział Dylan lekko uderzając mnie moją poduszką.

Nim skończyłam odpowiedzieć tony zrzucił ze mnie kołderkę i znów położył się na łóżku biorąc pilot.

- Na co masz ochotę? - wtrącił tony włączając Netflixa.

- Boże nienawidzę was. Za szybko wam wybaczam. The kissing booth 3.

- Też cię kochamy. - odpowiedział mi Shane wysyłając mi buziaka w powietrzu.

Spędziliśmy tak cały dzień. Na oglądaniu romansów oczywiście w moim wieku, horrory, dramaty, komedii lub też przygodowe zajadając się różnymi słodyczami tak jak za dzieciaka.  Jak myślicie jak się to skończyło? Oczywiście, że bólem brzucha.

~~~~~
Macie kolejny rozdział misiaki! ❤️

Miłej nocy!

Rodzina Monet - Królewna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz