"Miałam prawo być zła, prawda?"

283 10 4
                                    

Otworzyłam oczy i oślepiło mnie światło więc je ponownie zamknęłam, lecz po chwili przyzwyczaiłam się do światła i mogłam już normalnie patrzeć nie przymykając oczu. Zobaczyłam tylko mamę Lily, która rzecz jasna spała, Willa, tony'ego, którzy też spali jak zabici. Spojrzałam w stronę Lily gdzie prawdopodobnie miała leżeć no i leżała, ale nie sama. Mój brat ją przytulał na co się lekko uśmiechnęłam no bo tak. Wiedziałam o ich związku. W szkole nie byli jakoś bardzo dyskretni ale najważniejsze. Jak Shane na nią patrzał lub ona nie niego od razu wiedziałam, że są zakochani po uszy, ale nic nie mówiłam. Rozumiałam ich, ale i tak muszę opieprzyć Lily, że mi nie powiedziała tylko musiałam sama się domyślić. Nagle do sali wszedł Vincent wraz z Dylanem.
- Cześć dziewczynko, życzę powodzenia. - uśmiechnął się zadziornie Dylan.
- Hailie , porozmawiamy o twoim zachowaniu w domu. - rzeknął chłodno Vince.
- No nie. - jekłam niezadowolona.
- Hailie Monet. - warknął unosząc dłoń Vincent.
- Ehh.. wiedzieliście o tym? - powiedziałam zmieniając temat.
- O czym? - zdziwił się Dylan.
Machnęłam ręką w kierunku Shane'a i Lily przewracając oczami. Dylan przetarł dłonią twarz i popatrzył na zakochaną parę po czym ma Vincenta.
- Dziewczynko.. - zaczął Dylan.
- Cicho być. - warknąłem w jego kierunku. - wiadomo, że wiedzieliście! - krzyknęłam głośniej, niż tego chciałam i właśnie takim sposobem każdy się obudził. Lily i Shane patrzeli się na siebie w przerażeniem. Już wiedzieli, że mają przejebane no i dobrze.
- Hailie ja.. - zaczęła Lily ale jej przerwałam.
- Lily, nie. - rzekłam chłodniej niż sam Vincent.
Miałam być dla nich wyrozumiała, miałam dać im szansę, miałam zrozumieć ale nie mogłam. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Moja najlepsza przyjaciółka mi nie powiedziała, że pokochała mojego brata! Miałam prawo być zła, prawda? Poczułam jak łzy, które zaczęły pojedynczo spływać po moim policzku więc szybko je starłam.
- Lily, jako twoja najlepsza przyjaciółka miałam prawo wiedzieć, prawda?! A, żeby nie było to wiedziałam od dawna, że jesteście razem! Oczy nie kłamią, zapamiętajcie to sobie. - powiedziałam czując kolejne łzy, które zbierały mi się w oczach.
- Nie chce kłamców widzieć na oczy. Chce inną sale.
- Ma pewno? - spytał mnie Will.
- Ta
- Dobrze zmienimy ci sale - odrzekł tym razem vince wychodząc z sali pewnie, żeby mnie przenieść do innej sali.
- Hailie.. - powiedział Shane stając naprzeciwko mnie.
- Nie. Nie pokazuj mi się na oczy wraz z twoją dziewczyną. Życzę wam szczęścia. - powiedziałam zanim przyszła pielęgniarka i zabrała mnie do innej sali. Podeszłam do łóżka i na nim się położyłam wpatrując się w sufit bo to była jedyna atrakcja. Możecie mnie nazwać wredną suką, która zakazała bratowi wchodzić do sali bo jest z moją przyjaciółką ale zrozumcie mnie. Nie miałam wyboru wiedziałam, że muszę ochłonąć i poukładać sobie wszystko w głowie. Tak będzie najlepiej dla każdego.

Tydzień później:
Minął dokładnie tydzień odkąd "obraziłam" się na brata i na Lily. W szkole ją ignorowałam i nie chciałam ją słuchać i jej tłumaczeć. Czas spędziłam z Natalie Miller, która okazała być bardzo sympatyczną osobą i polubiła ją od razu. Właśnie z nią teraz spędziłam czas. Shane'a było trudniej ignorować bo jednak ze mną mieszkał i widzieliśmy się codziennie ale dawałam radę. Też próbował pogadać i w ogóle ale wyganiałam go z mojego pokoju nie słuchając jego tłumaczeń. Nie raczyłam go nawet moim spojrzeniem. Po chwili rozmyśleń poczekam, że jestem głodna więc poszłam do kuchni coś zjeść. Na moje nieszczęście był tam Shane.

Ja pierdole

- Hailie wysłuchaj mnie , błagam. - powiedział Shane błagalnym głosem.
- Nie. - mruknęłam
- Błagam. - powiedział głosem, który mu się załamał.
- Nie , daj mi spokój. - odpowiedziałam wychodząc z kuchni czując, że głód zniknął a za co pojawił gniew. Weszłam do pokoju zamykając drzwi po czym walnęłam w nie. Wzięłam wazon szklany, w którym były tulipany i rzuciłam nimi o podłogę czując, że gniew mnie opuszcza powoli. Huk rozbijającego się szkła było głośne więc każdy w domu pewnie to usłyszał. Po chwili do pokoju weszli do pokoju kiedy ewidentnie dostałam napadu agresji bo wszystko na mojej drodze niszczyłam. Dylan podbiegł do mnie i złapał mnie w talii i odciągnął mnie. Rzucałam się w każdą możliwą stronę. Gadali coś do mnie ale nie słuchałam ich ani trochę. Dopiero po półtorej godziny udało im się mnie uspokoić ale gniew zastąpił płacz i rzuciłam się na szyję shane'a przepraszając go na moje dziecinne zachowanie. Shane nie był zły na mnie tylko odwzajemnił uścisk. Pozostali bracia nas zostali pewnie, żebyśmy mogli sobie wszytko wyjaśnić więc to zrobiłam. Wysłucham tym razem shane'a, który mi wszystko mi opowiedział od czego to się zaczęło i kiedy.
- Hailie wysłuchaj Lily. Ona przez ten cały tydzień płakała i chyba wymarnowała limit łez na kolejne lata. Proszę cię. - powiedział mój brat z błagalnym wzrokiem.
- Dobrze. - wzięłam głęboki wdech. - zadzwoń po nią. - odpowiedziałam.
- Naprawdę?
- Dzwoń, zanim się rozmyśle.
- Tak jest szefowo. - powiedział mając banana na twarzy biegnąc do wyjścia do swojego pokoju po pewnie telefon. Długo czekać nie musiałam bo jak minęło 20 minut do mojego pokoju wpadła Lily wraz z shane'em. Lily się przytuliła do mnie płacząc.
- No już. Spokojnie. - powiedziałam do jej ucha.
Po kilku minutach ochłonęła i też ona mi wytłumaczyła jak to wyglądało z jej strony. Gdy mówiła przytyła Shane'a a ten odwzajemniał co na ten moment było słodkie.
- Rozumiem, zgadzam się na ten związek.- powiedziałam próbując się nie śmiać.
- Ach dziękujemy. - odrzeknął Shane.
- Shane. - powiedziałam poważnie wiedząc co chce zrobić.
- Co? - spytał marszcząc brwi.
- Nie mówi się "co" tylko słucham ale wracając to pokaż miłość do Lily bo muszę stwierdzić czy nadajesz się na jej chłopaka. - powiedziałam przyglądając im się.
- słucham?. - powiedziała Lily ale w tym czasie Shane wbił się w jej usta, a ona od razu oddała pocałunek. Patrząc tak teraz na nich to nie wiedziałam o co byłam taka właściwie zła bo przecież miłość nie wybiera. Kiedy skończyli pobiłam im brawo.
- dobrze, daje wam błogosławieństwo.
- no wiadomo - powiedział Shane pokazując swoje bialutkie ząbki.
- Lily od dzisiaj siedzisz z monetami bo tak sobie życzymy z shane'em, prawda? - zwróciłam się do niej
- Prawda - najstarszy bliźniak potwierdził moje słowa.
- No dobrze.- uśmiechnęła się do nas, a potem dała shane'owi buziaka w policzek.

****
Minęły kilka dni od tamtego zdarzenia i na szczęście wszystko było okej. Oczywiście też przeprosiłam Lily oraz własnego brata za moje zachowanie. Od teraz przy stole siedziało wiele osób: Nicholas, Leon, Liam, Max, Blaze, Nathan, Alan, Alexander, Raise , święta trójca, ja, Lily , a także Natalie i oczywiście tony sie w niej oczywiście teraz zakochał a ona w nim. Kiedy ostatnio była przerwa na lunch w szkole i oczywiście tony i Natalie patrzyli na siebie jak zakochana para ale pocałowanie ograniczył ich stół, ponieważ siedzieli na przeciwko siebie. Popatrzyłam na Lily, która aktualnie siedziała na kolanach mojego brata więc zrezygnowałam z powodzenia jej o moich podglądach więc zrobiłam za nich ich pierwszy krok. Wstałam od stołu więc wszyscy przy stole się na mnie popatrzyli ale ja zignorowałam to i wzięłam Natalie za ramię idąc na drogą stronę stołu i popchnęłam ją w stronę tony'ego i "upadła" za moją pomocą na jego kolanach.
- No całujcie się, a nie. - powiedziałam i wróciłam na swoje miejsce.
A oni jak ma rozkaz zaczęli się całować więc każdy przy stole wiwatował itd.
Popatrzyłam na Dylana i wiedziałam, że jeszcze mu muszę znaleźć dziewczynę a Dylan chyba zrozumiał mój wzrok i przewrócił oczami na mnie. Polecam 👍

Rodzina Monet - Królewna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz