Po burzy pojawia się tęcza nie?

564 15 0
                                    

Po kilku dniach już mogłam wyjść ze szpitala bo już tak nie wytrzymywałam fizycznie ani psychicznie.Szłam z najstarszym bratem do auta bo pozostali byli już w domu i na mnie czekali.Przez całą podróż milczeliśmy ale mi to nie przeszkadzało ani trochę.Dojechaliśmy do rezydencji, a Vincent zaparkował swoje auto gdzie znajdowały się inne luksusowe samochody i wyszłam z samochodu biegnąc do salonu bo myślałam, że zobaczę tam pozostałych braci i tatę ale nikogo nie zastałam na co się zdziwiłam bo zawsze był tutaj chociaż jeden z braci chociaż jeden! Nawet taty nie było przy stole gdzie pracował przy laptopie popijając swoją ulubioną kawę, którą pił od zawsze ale uznałam, że to zwykły przypadek i poszłam do swojego pokoju mając zamiar iść spać lub coś ciekawego porobić bo jednak leżenie i nic nie robienie mnie zaczęło lekko przerażać.Weszłam i rozpakowałam swoje rzeczy, które miałam w szpitalu, aż nagle wszedł do środka mój ulubiony brat shane
- O MÓJ BOŻE HAILIEEE.
-co się drzesz?
-BO LUBIĘ I CHCE. - po tych słowach przytulił mnie do siebie
-dobra już, już.Udusisz mnie zaraz.
-luzzz.- machnął ręką gdzieś tam ale spojrzał na mnie poważnie
-chcesz pogadać? O tym wszystkim..
W sumie nie wiedziałam czy jestem na to gotowa ale potrzebowałam się komuś wygadać jak najszybciej ale coś mnie zatrzymywało ale nie. Koniec z tym.
-Shane... Ja naprawdę nie wiem co się dzieje wokół mnie.Wszytko się psuję. Z dnia na dzień straciłam mamę, którą tak bardzo kochałam i wszytko się zjebało!
Poczułam jak łzy zbierają się mi do oczu ale zignorowałam to i wzięłam jeden głęboki wdech i mówiłam dalej
Victoria i Sky
(idk czy tak miały na imię te laski) mnie poniżał każdego dnia i wypominały mi najmniejszy błąd czy pomyliłam się na matematyce czy na geografii czy na innym przedmiocie nieważne! Zawsze znalazły jakiś powód, żeby mi dopiec ale ja zamiast iść do was od razu to myślałam, że to wszytko minie, że znudzą się i dadzą mi święty spokój raz na zawsze ale jak bardzo się wtedy myliłam.
Poczułam już łzy, które leciały mi po policzkach jak szalone, a shane mnie mocno przytulił, żebym zapomniała o tym świecie, który daje codziennie w kość ale tak porządnie, żebyś nie mógł znów wstać i iść dalej.
-Młoda... Wiem, że ci ciężko tak nagle tracisz mamę i nie wiem co teraz czujesz bo nie wiem jak to jest ale jesteś MONET , a monet walczy do końca i nieważne czy ktoś im umarł na rękach czy zachorował na poważną chorobę to ich nie zatrzymuje rozumesz?
Ciepło mi się zrobiło na sercu bo takie słowa działały na mnie i coraz bardziej wierzyłam w siebie.
-tak shane- uśmiechnęłam się do niego pokazując mu moje piękne, bialutkie i cudowne ząbki a on potargał mi moje włosy.
-To co obejrzeymy coś?
-O mój boże takk, a gdzie tony i Dylan
-Pojechali po preze.... Znaczy pojechali po kawę  do Starbucks
-ta
-no serio!
-nie umiesz kłamać shane ale dobra powiedzmy, że ci wierzę
Chciał coś powiedzieć ale jednak nie powiedział i włączył "Kraina lodu 2" i tak minęła nam miło godzina.Aż wtargnęli się do pokoju tony z Dylanem.
-A było tak fajnie- powiedziałam pół żartem pół serio
-Nie miła jesteś dziewczynko i przez to nie damy ci żadnego prezentu.
Na to pobiegłam do nich i przytuliłam ich
-KOCHAM WAS MOI BRACISZKOWIE PO PROSTU I LOVE THE MOST 
-Dobra wybaczamy ci masz naszą łaskę
-JEJEJEJE. Dobra gdzie mój prezent.- powiedziałam w stu procentach poważna.
-dobra choć- wypowiedział się w końcu tony.
Bliźniaki i Dylan poszli piersi poszli na dół ale ja ich wyprzedziłam i wbiegłam do salonu gdzie zobaczyłam puchatego białego kotka, który leżał już na swoim legowisku.
-o mój boże... To kotek. TO KOTEK.
Podeszłam do kota kucając przy niej bo była to dziewczynka i zaczęłam się z nią bawić.
-nazwe cię hmmmm. Daisy ooo tak mała Daisy
-co to za imię? Lepsze byłoby sigma- wypowiedział się znów tony.
-to samica a nie samiec debilu
Ale i tak zignorowali mnie i mówiły na nią sigma...

****

Zmyłam swój delikatny makijaż i przy okazji zrobiłam luźnego koka po czym zrobiłam pielęgnację skóry bo trzeba być ładnym no bo jakby inaczej.Przebrałam się w swoje piżamy i zeszłam na dół do Jadalni na kolację.Usiadłam obok shane'a i tony'ego a obok mnie też siedział Dylan i na przeciwko Will oraz Vincent i tak jak zawsze zaczęliśmy jeść i rozmawiać jak minął nam dzień i tak dalej same nudyy.Jak zjedliśmy każdy poszedł do sobie ale oczywiście tylko tata z Vincentem poszli do "zakazanego" korytarzu.Około dwie godziny rysowałam i szkicowałam ale potem wzięłam swój laptop, który leżał na szafce nocnej i włączyłam jakiś film, który miał "fajny" zwiastun i spędziłam dwie godziny na oglądaniu filmu, którego na końcu nie zrozumiałam ale nie zrozum cię mnie źle ale na przykład Amber czyli bohaterka tego filmu umierała to jakimś cudem w następnej minucie filmu nagle ożywiała i grała dalej jakby niby nic.Wiem dziwne.Uznałam, że obejrzę ten film znów bo chciałam go ocenić dobrze bo miał potencjał.I tak zobaczyłam, że jest pierwsza w nocy ale zignorowałam ten fakt i oglądałam dalej ale coraz bardziej rozumiałam tą całą fabułę. Skończyłam oglądać i już rozumiałam czemu ta Amber umarła a potem ożyła więc dałam pięć gwiazdek i uznałam, że pójdę w końcu spać bo bracia i sam ojciec mnie zabiją, ożywią i znów zabiją i tak w kółko, aż im się znudzi.Kiedy już byłam gotowa do spania dopadły mnie myśli, które zawsze przychodzą nocą.

Co się ze mną dzieje?

Przecież nic nie zrobiłam prawda?

Prawda?!

A jeśli bym była w aucie z mamą? Przeżyła bym? Bolało by mnie bardzo czy nie?

Jestem bezużyteczna co nie?

Nie co ja gadam

A może jednak?

Nie, hailie ogarnij się w końcu

nic złego nie zrobiłaś i nawet pływu nie miałaś na to.. nikt nie miał

Nikt rozumiesz?!

Nikt..

Nikt

Nikt

Nikt?

Czy na pewno nikt? A może mogłaś ją zatrzymać, żeby nie jechała do sklepu co?

Jak mogłaś!?

Hailie

Hailie

Hailie!

Rozpłakałam się bo może mogło tak być? Że to moja wina? Wszytko moja wina? Moja? Wina? Ale przecież bo burzy pojawia się tęcza nie?

~~~~~~~~~~~
Hejka powracam z nowym rozdziałem dla was! Mam nadzieję, że się spodobał i zapraszam na kolejny jeśli się tylko pojawi hah.

Słowa: 1029
Ocenka:???











Rodzina Monet - Królewna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz