6

215 19 2
                                    

Yesly

- Słuchaj, stara. Jak dla mnie to tylko mała przeszkoda – Layla tłumaczyła mi, gdy szłyśmy do Ice Hearts. Trzymałam ją pod rękę, aby nas nie zwiało. Burza śnieżna nadal nie ustępowała. – Jeden krok w tył, a teraz musisz zrobić dwa do przodu. On pocałował Carmen, ty przelizałaś się z Faulknerem. Choć Aaron tego nie wie, jesteście kwita.

Szturchnęłam przyjaciółkę, rzucając jej surowe spojrzenie.

- No co? Przecież mam rację. Poza tym co masz do stracenia? Aaron nie wie, co do niego czujesz. Tym bardziej możesz sobie z nim poflirtować i zobaczyć, czy on zareaguje. – Layla wzruszyła ramieniem.

- Wiem. Ale już koniec tematu, ok? Na razie chciałabym zapomnieć o tamtej nocy i skupić się na pracy.

- Jasne. Dobrze ci zrobi niemyślenie o tym. Głowa ci odpocznie, spojrzysz na to wszystko z innej perspektywy i będziesz wiedziała co zrobić – zapewniła mnie, ściskając nieco mocniej moją rękę, a po chwili weszłyśmy do budynku Ice Hearts. – Masz dzisiaj tylko dzieciaki?

- Tak. A ty? – spytałam, zdejmując kurtkę.

- Wzięłam na dzisiaj jogę za ciebie, a po południu pomagam Toby'emu, pokelneruje sobie trochę – przyznała, również zdejmując kurtkę i czapkę.

Zmrużyłam oczy patrząc na nią. W dalszym ciągu nie wspomniała nic o jej pocałunku z Tobym, a ja kompletnie o tym zapomniałam przez oczy zamydlone Aaronem.

- Co? – Layla spojrzała na mnie dziwnie.

- Nic... A ty jak spędziłaś sylwestra? Podobało ci się? – spytałam, odwieszając kurtkę na wieszak.

- Było w porządku. Myślę, że impreza się udała – odparła, nieświadoma tego, że cokolwiek wiem.

- Hmm. To chyba dobrze – odparłam i kiwnęłam głową. – Szybka kawa? Zaraz wchodzę na lód.

- Jasne.

Torbę z łyżwami zostawiłam za recepcją, która o dziwo była pusta i obie udałyśmy się do kafeterii. Było jeszcze wcześnie, dlatego praktycznie jedynymi osobami przy barze byli Toby, Aaron i czarownica Karmel. Wzdrygnęłam się na jej widok, ale odruch wymiotny powstrzymałam. Layla spojrzała na mnie, a ja na nią.

- Co to za spotkanie? Co się dzieje? – spytała, gdy dotarłyśmy do reszty ekipy.

Aaron odwrócił się w moją stronę, a jego wyraz twarzy zdradzał zakłopotanie. Z powagą wyciągnął beżową kopertę, którą przyjęłam z ciekawością. W środku znajdowało się eleganckie zaproszenie, ozdobione misternymi płatkami śniegu.

- Frostwood Lodge serdecznie zaprasza zespół Ice Hearts na wielkie otwarcie naszych drzwi - odczytałam na głos, dźwięk mojego głosu zabarwiony nieufnością. Wydech Layli mówił wiele, echo zdziwienia, które przeniknęło naszą grupę.

- Szybko się uwinął... Kiedy to będzie? - zapytała, przerywając chwilową ciszę.

- Walentynki – odpowiedziałam.

- Faulkner nie traci czasu – rzucił beznamiętnie Toby.

Moje myśli wróciły na chwilę do burzliwych wydarzeń sylwestrowej nocy, poczułam się jeszcze bardziej winna. Muszę jak najszybciej porozmawiać z Faulknerem.

- Ale sylwester się udał, prawda? Możemy użyć zarobionych pieniędzy, żeby nieco podrasować Ice Hearts - wtrąciła Carmen, kładąc dłoń na jego ramieniu. Zrobiła krok w jego stronę, tym samym zmuszając mnie do zrobienia kroku w tył.

Ice HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz