5

169 15 3
                                    

Yesly

Młody mężczyzna zaprosił mnie do środka swojego apartamentu. Rzuciło mi się w oczy, że przestrzeń nie była jeszcze do końca umeblowana. Przy oknie leżał materac, a na środku stała elegancka, ciemnozielona sofa, która nie wyglądała na najwygodniejszą. Poza tym była jeszcze tylko zabudowa kuchni, nic więcej.

- Pewnie zastanawiasz się co tutaj robię... - zaczęłam, zerkając na niego niechętnie.

- Sam otworzyłem ci drzwi i windę. – Faulkner wzruszył beznamiętnie ramieniem. – Napijesz się czegoś? A konkretnie szampana, w nic innego się jeszcze nie zaopatrzyłem...

- Tak, może być. Ile masz lat? – spytałam, opierając się tyłkiem o oparcie jego dziwnej sofy.

Faulkner się zaśmiał wyciągając butelkę drogiego szampana z lodówki przeznaczonej specjalnie do alkoholu.

- A co, boisz się, że jestem za młody, żeby pić? – rzucił, unosząc ponętnie brwi.

- Młodzież w tych czasach wygląda bardzo dojrzale. – Uniosłam głowę, sprawdzając go. – Więc jak?

- Wygląda na to, że w tym roku skończę trzydzieści – przyznał i cmoknął ustami, sięgnął dwa kieliszki z szafki i ruszył w moim kierunku. Odstawił na stolik kieliszki i trunek, stanął obok mnie i najpierw pytając kiwnięciem głowy o zgodę, delikatnie zsunął mi z ramion płaszcz, aby następnie powiesić go na wieszaku. W międzyczasie pozwoliłam sobie zająć miejsce na sofie, a po chwili Faulkner do mnie dołączył i wręczył mi jeden kieliszek.

- Dziękuję. Ty nie chcesz wiedzieć, czy nie częstujesz alkoholem nieletniej? – Przechyliłam głowę lekko w bok.

- Wiem, ile masz lat, Yesly. – Rzucił mi wyzywające spojrzenie, upijając łyk schłodzonego szampana.

- No tak. Zapewne użyłeś swoich wpływowych znajomych, aby przetrzepać wszystkich pracowników Ice Hearts – stwierdziłam i również upiłam łyka. – Potrzebowałeś moich danych do swojej zemsty na Aaronie? – Uniosłam brwi pytająco.

Faulkner prychnął śmiechem, kiwając przecząco głową.

- Nie potrzebowałem do tego znajomych. A co do zemsty, naprawdę myślałem, że czeka mnie tutaj dużo pracy, ale ten głupiec idealnie radzi sobie sam – rzucił szyderczo i sięgnął dłonią do mojej twarzy, kciukiem delikatnie pocierając mój policzek. Przeszedł mnie dreszcz i sama do końca nie wiem, czy był przyjemny. – To przez niego płakałaś, prawda?

- Nawet jeśli – zaczęłam, odsuwając głowę, aby ten zabrał dłoń z mojej twarzy. – To wyłącznie moja sprawa.

Faulkner ponownie zakpił z moich słów, upijając kolejny łyk.

- Bawi cię to, Faulkner? – syknęłam.

- Bawi mnie to, że tak piękna i utalentowana młoda kobieta traci czas z takim sukinsynem jakim jest Aaron. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ten pieprzony bydlak nie widzi tego, jaki ma skarb pod dachem – rzucił i nerwowo odstawił kieliszek na stolik, na szczęście nie rozbijając szkła, po czym poderwał się z sofy. – I możesz mówić do mnie po imieniu, Yesly. Jak przed chwilą stwierdziliśmy, oboje jesteśmy dorośli.

Jego nagła zmiana nastroju i tonacji nieco zbiły mnie z tropu. Jednak muszę przyznać, że poczułam przypływ adrenaliny i postanowiłam stawić czoła jego wyzwaniu. Również odstawiłam kieliszek, wstałam z sofy na proste nogi i skrzyżowałam ręce na piersiach.

- W porządku, Luke. Skoro tak bardzo boli cię to, co robi Aaron, to może łaskawie opowiesz mi czym tak bardzo zalazł ci za skórę, co? – Starałam się dorównać jego tonowi, nie odrywając oczu od jego ciemnych tęczówek.

Ice HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz