16

184 16 6
                                    

Yesly

Aaron opuścił głowę gdy między nami zapanowała cisza, a ciężar jego pytania unosił się w powietrzu. Powoli sięgnęłam po swoją kurtkę, myśli wirowały mi w głowie, pełne sprzecznych emocji. Część mnie chciała wybuchnąć i przyznać, że czuję coś więcej do Luke'a tylko po to, aby zadać mu ten sam ból, który odczuwałam, gdy on mówił mi o Carmen. Ale inna część mnie wiedziała, że takie wyznanie tylko skomplikowałoby naszą już skomplikowaną sytuację.

- Nic do niego nie czuję - wreszcie odezwałam się na głos, przerywając napiętą ciszę. Krwawe, zmęczone oczy Aarona spotkały moje. - Dlaczego to dla ciebie ma znaczenie? - dopytywałam, zatrzymując się przed schodami.

- On nie jest dla ciebie dobry, Yesly - odpowiedział przez zaciśnięte zęby.

- Okej, ale dlaczego to dla ciebie ma znaczenie? - dopytywałam dalej, mój ton przesiąknięty frustracją. - Po prostu powiedz mi prawdę.

- Chcesz prawdy? - zareagował Aaron, niepewnie wstając. - Nienawidzę widzieć ciebie z nim. Nienawidzę, gdy sprawia, że się śmiejesz i gdy się do ciebie zbliża.

- Jesteś zazdrosny? - zaryzykowałam, mój głos ledwo słyszalny.

- Oczywiście, że jestem, kurwa, zazdrosny!a wykrzyknął, a jego wybuch przyciągnął ciekawe spojrzenia przechodniów.

- Okej. Porozmawiajmy o tym gdzieś indziej - zaproponowałam, rozglądając się.

- Chodźmy na górę.

- Nie. Nie chcę tam iść - odmówiłam, unikając jego spojrzenia.

Aaron westchnął ciężko i przetarł dłonią twarz.

- Do niczego wtedy nie doszło, Yesly... - wyznał.

Prychnęłam nerwowym śmiechem, potrząsając głową z niedowierzaniem.

- Wiem jak to wyglądało, ale nic się nie wydarzyło - dodał, jakby błagał o zrozumienie.

Spojrzałam na niego, szukając prawdy w jego oczach.

- Nie mogłem... Nie zrobiłem się... Ech - zaczął się plątać w słowach.

- Nie zrobiłeś się... Och - szepnęłam, gdy dotarło do mnie, że chodziło mu o to, że mu nie stanął.

- Więc wy nie... - przerwałam.

- Nie, Yesly - przyznał z bardzo poważną miną.

Przez chwilę patrzeliśmy sobie w oczy, zanim oboje parsknęliśmy śmiechem łamiąc napięcie.

- Dobra, porozmawiajmy - stwierdziłam stanowczo, prowadząc, gdy wspinaliśmy się po schodach. Aaron milczał, jego obecność we własnym mieszkaniu wydawała mi się dziwnie obca, pomimo mojej znajomości z przestrzenią.

Zawieszając moją kurtkę na oparciu kanapy usiadłem na jej krawędzi wpatrując się w niego. Spojrzał na butelkę w swojej dłoni, zanim spotkał moje spojrzenie.

- Chcesz łyka? - zaoferował.

Może nie chciałam, ale potrzebowałam alkoholu.

- Pewnie - odpowiedziałam, a on zbliżył się, aby podać mi butelkę. Wzięłam duży łyk prosto z niej, ognista ciecz przeszywała moje gardło. Przekazując butelkę z powrotem do niego, on oparł się tyłem o komodę, jego wzrok zablokowany z moim.

- Tej nocy, kiedy mieliśmy się spotkać na kolację i porozmawiać... Co chciałeś mi powiedzieć? - zaryzykowałam, łamiąc ciężką ciszę.

Spojrzał w dół na chwilę i wziął łyk, zanim zaczął kroczyć po pokoju, zagubiony w myślach.

Ice HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz