7

209 21 7
                                    

Yesly

Z wydrukowanym zdjęciem Aarona i Faulknera z ich ojcem pędziłam przez śnieżycę zupełnie jakby jej nie było. Nie odczuwałam zimna. Ba, nie odczuwałam niczego poza wysokim ciśnieniem i determinacją. Wparowałam do środka Ice Hearts i weszłam prosto w Carmen, która upuściła stertę dokumentów zderzając się ze mną. Moje wydrukowane zdjęcie również się tam zawieruszyło. Rzuciłam jej surowe spojrzenie i kucnęłam, przebierając między papierkami.

- Ech, hej? Nie, nic mi się nie stało – dziewczyna sarknęła i kucnęła, aby pozbierać swoje papierki. Na szczęście szybko dojrzałam swój wydruk, ale to ona podniosła go pierwsza i przyglądała się fotografii. – To ten brat Aarona, tak? Konkurencja z naprzeciwka? Po co ci to zdjęcie? – dziewczyna spytała zanim zabrałam jej kartkę.

- Skąd wiesz, że to jego brat? – Zmarszczyłam brwi i wstałam, ona zrobiła to samo, zgarniając po drodze wszystkie papierki.

- Aaron mi opowiadał. O bracie, ojcu i nowej żonie ojca. – Dziewczyna patrzyła na mnie tak, jakby mówiła mi o oczywistych rzeczach, które od dawna powinnam wiedzieć. Determinacja ustąpiła miejsca żalowi, goryczy w żołądku. Dlaczego ona znała tak kruche szczegóły jego życia, a mnie nigdy nie udało się ich z niego wyciągnąć?

- Aaron jest u siebie? – spytałam, unikając jej spojrzenia.

- Tak, ale –

- Dzięki – przerwałam jej i udałam się na górę. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Nikogo tam nie zastałam, ale słyszałam dźwięk płynącej wody w łazience. Wparowanie do środka byłoby przegięciem, dlatego zdjęłam kurtkę i usiadłam na kanapie. Schowałam twarz w dłoniach i westchnęłam głośno, próbując poukładać swoje myśli. Jednak czego bym nie wymyśliła, do logiki dużo mi brakowało. Ją znał od dwóch tygodni, mnie od ponad ośmiu lat. Wiedział o mnie wszystko, nigdy niczego przed nim nie ukryłam. Żyłam w przekonaniu, że to działało w dwie strony, ale teraz okazuje się, że może wcale nie znam go tak dobrze, jak myślałam.

Potrząsnęłam głową i palcami zaczesałam włosy do tyłu słysząc, że drzwi łazienki się otwierają.

- O, Yesly – zauważył moją obecność, choć ja nie byłam w stanie unieść głowy, aby na niego spojrzeć. – Jak wróciłaś? Przecież mówiłem ci, żebyś po mnie zadzwoniła. Nie możesz chodzić sama w taką p...

Stał dosłownie za mną, za kanapą. Musiał zauważyć zdjęcie leżące obok mnie, ponieważ niespodziewanie zamilkł. Przez chwilę powietrze zapełniła nieprzyjemna cisza. Była tak gęsta, że można się nią było zadławić.

- Skąd masz to zdjęcie? – Aaron w końcu przerwał ciszę.

- Wyprzyj się – zaczęłam cicho mówić. – Powiedz mi, że to nie prawda, że masz lepsze wytłumaczenie. Wyprzyj się, a ja ci uwierzę i już nigdy więcej nie poruszę tematu. – Wstałam z kanapy i odwróciłam się. Napotkałam jego zakłopotane spojrzenie. Miał na sobie tylko spodnie dresowe i ręcznik przewieszony przez ramie. – Jesteś moim najlepszym przyjacielem, moją bratnią duszą, tak? Ufamy sobie, ufamy bezgranicznie. Dlatego wyprzyj się i powiedz mi, że to nie prawda, a spalę to zdjęcie i oleję wszystkie dowody. Będę chroniła twoją prawdę, tylko się wyprzyj.

Głos nieco mi drżał niekontrolowanie, a po policzku spłynęła jedna niespodziewana łza, której nie udało mi się powstrzymać na czas.

- Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał, żeby było inaczej... - oznajmił półszeptem i westchnął, uciekając ode mnie wzrokiem. – Luke Faulkner to mój rodzony brat. Ostatni raz widzieliśmy się w dniu, w którym poznałem ciebie. Choć od tamtej pory przestał dla mnie istnieć, to jest moim bratem.

Ice HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz