Yesly
Ocknęłam się ze snu, gdy rozległ się hałas. W nieprzytomności ujrzałam jak Toby usiłuje wstać z podłogi, padł ofiarą moich rozrzuconych łyżew. Dosłownie padł.
- Musisz je wszędzie zostawiać? - zbeształ mnie, nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Muszę. Która godzina? - zapytałam, dostrzegając ciemność za oknem.
- Szósta trzydzieści. Nie masz przypadkiem pracy? - zapytał Toby, chwytając bluzę z szafy Aarona.
- Mam - przyznałam się, wstając. Rozświetliłam kuchnię i włączyłam ekspres do kawy. Z szafki wyjęłam świąteczny kubek w mikołaje i renifery - jeden z kolekcji jaką zebrałam dla Aarona. - Aaron jest na dole?
- Tak, tłumaczy Carmen system - potwierdził Toby, ociągając się przy drzwiach. - Chcesz śniadanie, złośnico?
- Tak, proszę. Tosty po francusku? - poprosiłam, szczerząc się do niego pięknie.
- Zrobię ci, ale pospiesz się. Nie będę ci ich odgrzewał - rzucił zanim wyszedł.
Z kawą w dłoni poszukiwałam ubrania, ostatecznie wybierając zestaw czarnych legginsów i koszulki termicznej, skrytej pod szarą bluzą by chronić się przed porannym chłodem. Wsunęłam uggsy na nogi i schowałam łyżwy do torby. Zeszłam po schodach nadal trzymając w dłoni kubek z kawą. Musiałam się zatrzymać kilka razy na schodach aby upić łyka.
Na dole, Aaron i Carmen energicznie rozmawiali przy recepcji. Podeszłam, upuszczając torbę z trzaskiem przyciągnęłam ich uwagę.
- Oo. Dzień dobry. - Aaron kiwnął głową na powitanie. - Poznałyście się już?
Była siódma, a mimo to Carmen wyglądała nieskazitelnie. Podziwiałam taką poranną zręczność; często samo wstawanie przed siódmą rano było dla mnie wyzwaniem.
- Oficjalnie jeszcze nie. Cześć, jestem Yesly - przedstawiłam się, wyciągając rękę do brunetki, którą ona uścisnęła.
- Carmen - przywitała się z uśmiechem.
- Yes prowadzi zajęcia łyżwiarskie i jogi, jest częścią Ice Hearts - wyjaśnił Aaron, rzucając mi zalotne mrugnięcie.
- W razie pytań wiesz, gdzie mnie znaleźć - zaoferowałam dziewczynie, po czym przeniosłam wzrok na Aarona. - Ma przyjść ta Joanna, chce dopiąć wszystko na ostatni guzik na sylwestra. Podpiszesz?
- Mam treningi conajmniej do południa, o której będzie? - spytał.
- Około południa. Dobra, ja podpiszę - oznajmiłam. - Tylko nie zapomnij odebrać garniaka. Masz czas do wieczora.
- Wiem, wiem. Zapisałem sobie... gdzieś - rzucił, po czym podszedł jeszcze do Carmen. - To jak, poradzisz sobie?
- Jasne, szefie. W razie co zawołam Yesly. - Brunetka uśmiechnęła się do mnie, co odwzajemniłam.
- Dobrze. W takim razie lecę na rozgrzewkę - wyjaśnił i wyszedł zza recepcji, podchodząc do mnie. Objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy. - Wyspałaś się?
- Wręcz zaspałam. Czemu mnie nie obudziłeś? - spytałam, również go obejmując.
- Bo gryziesz jak cię budzę - odparł, po czym przejął mój kubek i dopił kawę. - Zapisałem cię do okulisty na drugi dzień po sylwestrze - rzucił i oddał mi naczynie.
Odruchowo się od niego odsunęłam i uniosłam brwi.
- Po co? Nie idę do żadnego okulisty! - oburzyłam się.
CZYTASZ
Ice Hearts
RomanceCzy czekanie na miłość ma datę ważności? Zamarznięte serca, zaklęte w lodzie i miłości. Odkryj historię dwójki najlepszych przyjaciół, Yesly i Aarona, których świat stanie na głowie, gdy jedno serce zacznie bić szybciej. W dodatku, gdy tajemniczy m...