13

110 14 0
                                    

Yesly

Gdy leżałam wtulona w łóżku Luke'a, mój wzrok przyciągała taneczna śnieżna kurtyna za oknem, ledwie przykrywająca oświetlone Ice Hearts po drugiej stronie ulicy. Zastanawiałam się nad tym jak znalazłam się w miejscu, w którym byłam, po drugiej stronie. Poczułam się jak stęskniony za domem wędrowiec siedzący w hotelowym barze, szukający ukojenia na dnie zakazanej szklanki. Samodestrukcja wkradała się w moje myśli, sugerując, że gdybym jednak nie wyjechała na Boże Narodzenie, nigdy nie doszłoby do tego wszystkiego. Jednakże w głębi duszy wiedziałam, że takie obwinianie samej siebie niczego nie zmieni. Dziś wieczór miał być tym wieczorem, gdy wreszcie otworzyłabym mu serce, wyznając mu miłość.

Jednak po tym co zobaczyłam, cicho podziękowałam losowi za opóźnienie mojego wyznania. Ten pościg, czymkolwiek był, zakończył się; straciłam go na rzecz Carmen. To ona miała jego serce, rzeczywistość, z którą musiałam się pogodzić. Pomimo moich własnych uczuć, uratowanie naszej przyjaźni było teraz najważniejsze. To była gorzka pigułka do przełknięcia, wiedząc, że podczas gdy moje serce należało do niego, jego należało do innej. Mimo to, postanowiłam to znosić, nawet jeśli miało to być najtrudniejszym testem, jaki los mi postawił na drodze.

Ciężko westchnęłam odwracając się, aby spojrzeć Luke'owi w oczy, zastając go obserwującego mnie, opartego na łokciu.

- Myślisz o nim? – spytał wprost, unosząc przy tym brwi.

- Tak i nie – przyznałam. – Po prostu nie mogę poukładać sobie w głowię tego, że jeszcze miesiąc temu wszystko było tak bardzo inne...

Luke westchnął, kiwając lekko głową.

- Muszę zapytać, Yesly... Co sprawiło, że postanowiłaś do mnie przyjść? – rzucił niskim tonem, po czym odchrząknął.

Jeszcze przez chwilę patrzyłam w jego oczy, aby następnie położyć się na plecach i skupić wzrok na suficie.

- Chciałam mu powiedzieć co do niego czuję. Miałam dosyć gierek i uznałam, że albo wóz albo przewóz. I weszłam do jego mieszkania podczas gdy on wchodził w Carmen – te słowa ledwie przeszły mi przez gardło. Głośno przełknęłam po nich ślinę.

- OK, czyli przyszłaś tutaj aby się na nim zemścić? – zasugerował, a ja odwróciłam do niego głowę.

- Tak myślałam. Byłam świadoma tego, że nie będzie zachwycony tym, że przespałam się z jego złowieszczym bratem, ale prawda jest taka, że część mnie chciała tego odkąd cię pocałowałam tamtej nocy – wyjaśniłam. – Jesteś na mnie zły?

Luke pokiwał przecząco głową i również położył się obok mnie na plecach, gapiąc się bez celu na sufit.

- Powiesz mu o nas? – spytał półszeptem.

- Tak. To była moja decyzja i jego reakcja tego nie zmieni. Może to ja się pomyliłam, może między nami zawsze była i zawsze będzie tylko przyjaźń. Nie może mi mieć za złe, że coś robię ze swoim życiem. – Wzruszyłam nieznacznie ramionami.

- Będzie? Po tym wszystkim chcesz dalej się z nim przyjaźnić? – Luke podniósł się gwałtownie do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie.

- Przecież on nie zrobił tego świadomie. Nie wiedział o moich uczuciach. – Ja również usiadłam, patrząc na niego.

- To, co odwalał przez ostatnich kilka tygodni... Przyjaciółce się tak nie robi – rzucił Luke, zaciskając nerwowo zęby.

- To nie jest takie proste, Luke... - Uciekłam od niego wzrokiem. Potrzebowałam czasu i zrozumienia, nie oceniania.

Ice HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz