Poznanie

265 17 7
                                    

Poznania bywają łatwe, pożegnania trudne

*

Od dziecka przeprowadzałam się z rodzicami praktycznie cały czas, nie zatrzymywaliśmy się w jednym miejscu na dłużej niż 5 lat. Ba to był rekord, pięć lat spędzonych w Texasie, poznanie ludzi których kochałam aż dostałam znowu informacje o przeprowadzce. Ta wiadomość zabolała inaczej bo właśnie miałam stracić ludzi których kochałam nad życie, Aidena który spędził ze mną najgorszy czas i doradzał W każdej kwestii, dziewczyny które poprawiały humor gdy ten nie dopisywał oraz Tone która była dla mnie jak siostra której nigdy nie miałam. Zgodziłam się pod jednym warunkiem, nosi rodzice uzgodnią sobie plan że na każde wakacje moja grupa przyjeżdża do mnie i u mnie nocuje, albo w hotelu z rodzicami. W tym roku było tak samo Aiden był u mnie, Tina czasami w hotelu a czasami w pokoju gościnnym, a dziewczyny jak zawsze na ostatnią chwilę.

Myślałam że nikogo tutaj nie poznam, chyba na czas obecny wolałabym być sama jak palec niż znać się z tym kompletem osób.

Podróż samolotem, a potem prawie dwu godzinny przyjazd pod nowy dom. Byłam jeszcze wyszczekana miałam 11 lat i nie wiedziałam że moje życie za niedługo obróci się w istny koszmar.

Wysiadając z auta zobaczyłam że w domu na przeciwko dwoje dorosłych ludzi rozpakowuje zakupy, kobieta w pięknym białym komplecie garnituru, a mężczyzna w granatowym, a przy nich dwujka dzieciaków w moim wieku. Nie powiem że się nie ucieszyłam, bo byłam szczęśliwa jak nigdy. Zazwyczaj moimi sąsiadami byli ludzie po 40-sce, wymęczeni życiem na tyle że nie chce im się mówić dzień dobry, a w tej okolicy pełno życia.

Zanim zdążyłam się odwrócić by spytać się mamy czy bym mogła pójść się przedstawić, dziewczynka stała już obok mnie z uśmiechem na twarzy. Jej brązowe włosy do ramion i błękitne oczy robiły wrażenie, tak samo jak dołeczki w policzkach dodawały jej uroku. Ubrana w błękitną bluzę i do tego biała spódniczka wyglądały na niej idealnie

-Ilsa jestem-Powiedziała chwytając moja rękę, byłam nieco nie pewna no wyczuwałam wzrok mojego ojca na plecach, ale gdybym była nie uprzejma tylko by było gorzej więc się przywitałam

-Luiza Williams-Odpowiedziałam ściskając delikatnie rękę dziewczyny, a ta uśmiechnęła się jeszcze bardziej

-Ilsa? Co robisz?-Spytał się chłopak który nagle pojawił się za dziewczynką.

Wyglądał jak ona tylko miał nieco inne oczy, był starszy o jakiś rok może dwa. Ubrany w czarną bluzkę z popularnym logo oraz spodenki koszykarskie w tym samym kolorze.

-Poznaje nową koleżankę-Opowiedziała przytulając bok brata głupio się przy tym śmiejąc

-Skąd jesteś?- Znów zadał pytanie, nawet się nie przedstawiając

-Texas-Odpowiedziałam szybko na pytanie chwytając odruchowo jedną ręką za ramię drugiej.

Pamiętam do dziś w co byłam ubrana, nawet fryzurę. Rozpuszczone włosy tylko przody spięte do tyłu, biała zwykłą bluzka z długim rękawem i tego samego koloru spódniczka.

Moja mama uwielbiała schludność, do teraz uwielbia

-Masz jakieś imię?

-Luiza-Odpowiedziałam w ten sam sposób jak poprzednio

-Wiesz że korona by ci nie spadła jakbyś użyła nieco bardziej wyczerpującej odpowiedzi?-Uniósł brwi do góry lekko przekrzywiając głowę

Wyciągnęłam głośno powietrze spuszczając głowę w dół.

-Malo mówisz. Skoro ty nie chcesz to ja będę miły, jestem Nick starszy brat tego małego klauna, mieszkamy tutaj chyba od zawsze, wpadaj do nas kiedy chcesz-Skączył swoją wypowiedź podając mi swoją rękę

Zacisnęłam usta w wąską linię delikatnie się uśmiechając i usvisnelam dłoń. Przez ułamek sekundy wpatrywałam się w jego tenczowki dokładnie analizując każdy szczegół. Od źrenicy ciągnął się jasny brąz prawie bursztynowy, który przechodził w jasno zielony aż do ciemnego zielonego.

Hipnotyzujący widok, który przetrwał głos kobiety znad przeciwna.

-Nick!? Ilsa!? Chodźcie na obiad!-Zawołała matka rodzeństwa

-To do zobaczenia księżniczko-Chłopak ukłonił się jak książę do żegnający się z prawdziwą księżniczka i gdy jego siostra pomachała mi na pożegnanie odeszli.

A ja poraz pierwszy od wyprowadzki poczułam się miło, to była zwykła rozmowa ale poprawiła mi humor do czasu az nie wróciłam do domu.

Nie było tam tak źle, poprostu nie lubiłam jak mama pytała się mnie jedynie o szkołę albo balet, ale teraz miało się to skończyć, rodzice obiecali mi konie z tańcem bym mogła się skupić na szkole, skoro i tak nie wiąże z tym przyszłości.

To miał być nasz nowy początek

-Jestem-Powiedziałam na wejściu do domu stając w salonie gdzie było pełno kartonów oo moja mama na nowej kanapie. Ojca nigdzie nie było

-Co to za dzieciaki? Twoi nowi koledzy?-Zapytała odkładając laptopa na stolik kawowy

-Tak jakby, gdzie tata?-Poprawiłam włosy które spadały mi na twarz by lepiej widzieć mamę

Ta odetchnęła, widać było że nie za bardzo chcę o tym rozmawiać

-Pojechał poogarniac parę rzeczy do pracy, wróci na kolację. Idź wybierz sobie pokój i pooglądaj dom, potem wypakuj rzeczy, weź prysznic i zejdź na kolację. A jak będziesz zmęczona to się połóż, rano przyjadą meble, najwyżej zamówimy tego czego będzie ci brakować-Wstała zabierając wcześniej zostawiony kieliszek wina i pocałowała mnie w czubek głowy wychodząc.

Nie zdawałam sobie sprawy że za parę lat nasza relacja zmieni się nie do poznania, i to przez tą ,,pracę" ojca

*

Ten rozdział jest wyjątkowo krótki, ale to tak specjalnie żebyście mieli obraz jak się nasi bohaterowie poznali. Dziękuję bardzo za komentarze i udostępnianie dzieła, nawet nie wiecie jak przyjemnie czyta mi się wasze zdanie na temat jakieś fragmentu mojej książki. Czekajcie na kolejne rozdziały

Unforgettable time Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz