#7

285 25 7
                                    


— Dobra, teraz wszystko powinno już działać — podrapał się po policzku — Mam taką nadzieję... I że nie będę musiał znowu tutaj przychodzić.

— Zobaczymy — odparł uśmiechając się do informatyka. Ten jedynie przewrócił oczami pozbierał swoje rzeczy I żegnając się z drugim chłopakiem siedzącym biurko na przeciwko i pozostałymi w pomieszczeniu wyszedł.

Seokjin usiadł spowrotem na swoim miejscu przeciągając się. Odprowadził wzrokiem informatyka do samych drzwi, a nawet dalej bo ściana w połowie była przeszklona tak jak drzwi.

— Serio, jeśli on nie zauważył jak się na niego gapiłeś przez cały ten czas jak psychol to jest ślepy — zaśmiał się Yoongi patrząc na chłopaka.

— Który to już raz psuje ci się komputer w tym tygodniu, czwarty? — dodał Kihyun wyciągając się na swoim siedzeniu.

— Nie moja wina, że te sprzęty są słabej jakości — wzruszył ramionami Jin.

— Ta, w końcu poklikasz coś, że nawet on tego nie naprawi i ciekawe co powiedzą na górze jak stracisz wszystko co tam masz — parsknął Yoongi sięgając po telefon. Mało korzystał z mediów społecznościowych ale robotę miał zrobioną, więc mógł chwilę poprzeglądać głupoty w internecie.

— Mam wszystko pod kontrolą.

— Co jak jest zajęty?

— Właśnie nie mogę tego ustalić! — oburzył sie Jin. — Nie chce ze mną rozmawiać.

— Dziwisz się?

— Trzeba było zapytać tego dzieciaka co bez przerwy u nich przesiaduje — wtrącił Kihyun. — Pewnie będzie wiedział.

— Ta...

— Przyniosłam kawkę! — krzyknęła Hwasa wchodząc do pomieszczenia i przerywając im z czterema kubkami gorącego naparu Bogów.

— W końcu! Dawaj!

— Już... uważaj bo się poparzysz.

— Warto — mruknął biorąc dużego łyka. — Ah! Gorące!

— Przecież cie ostrzegłam! — zaśmiała się. Zazwyczaj na zmianę chodzili i kupowali sobie kawę. Odkąd na przeciwko ich biura otworzyła się nowa kawiarnia to to Hwasa najczęściej dostarczała im kofeiny. Wspólnie stwierdzili, oczywiście po żmudnych badaniach i testach, że w nowotwartym miejscu kawa była jakaś lepsza niż we wcześniejszych kawarniach. Jakby słodsza i ogólnie lepsza.

Hwasa sama stwierdziła, że nie przeszkadza jej zachodzenie przed pracą do tego miejsca, toteż chłopaki zaczęli ją wyręczać tylko wtedy, gdy ona nie mogła. Ewentualnie kiedy jej się nie chciało i grali w jakąś głupią grę o to, kto miał iść. Oczywiście Yoongi nigdy tego nie robił. Jego przyjaciele zrozumieli, że nie mieli o co prosić, bo nie było opcji żeby wstał chociażby o minute wcześniej tylko po to, aby po drodze do pracy zajść po kawę. To co, że wracając do domu przechodził tamtędy każdego dnia. A o wyjściu w tracie zmiany nie było mowy! Trochę tak, jakby jego fotel na te kilka, kilkanaście godzin go wciągał. Wstawał z niego tylko na spotkania i do toalety. Nie miał zamiaru tego zmieniać. Nawet jeśli miałby spędzić dzień bez tego cudownego napoju w ustach. W zasadzie prędzej by pewnie wysłał kogoś z dołu, żeby poszedł mu po kawę.

— Wiesz, Yoon... mógłbyś chociaż raz pójść do tej kawarni — powiedziała Hwasa rozsiadając się na swoim miejscu i poruszając brwiami. — Jestem pewna, że coś by ci się tam spodobało...

— Nie, dzięki. Swoją drogą... czemu na kubkach są nasze imiona? — zauważył przekręcając kubek.

— Bo dzięki temu nie muszę codziennie powtarzać jakie kawy, bo o dziwo pamiętają jakie zawsze biorę dla kogo.

The Office ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz