#8

249 23 4
                                    

- I on mi kurwa mówi, że jak nie zmienią się nasze wyniki to będzie musiał zrobić małe roszady w zespołach, rozumiesz to?! - wykrzyknął mężczyzna siedzący przy stoliku.

Krzyk był taki głośny, że Jimin stojący kawałek dalej za kasą aż się skrzywił. Uwielbiał to miejsce ale praca z ludźmi była wyczerpująca. Zwłaszcza z takimi garniturowymi błaznami. W większości byli to naburmuszeni biznesmeni, którzy oczekiwali, że gdy tylko wejdą do środka cała kolejka się rozstąpi specjalnie dla nich.

Oczywiście trafiali się też normalni. Takich było o dziwo znacznie więcej. Klienci podchodzili i nawet grzecznie się witali opowiadając różne rzeczy. Jimin lubił z nimi rozmawiać. Wiele był w stanie się dowiedzieć. O dziwo klienci bardzo chętnie zwierzali się bariście z najróżniejszych sekretów. Był prawie pewien, że jakby taki Shin przyszedł, co Seoon opowiadała, że ją zdradził z Jiseon i to u jej rodziców, i przez to Seoon tak twarz mu pokiereszowała, że wylądował w szpitalu, to by go rozpoznał niemal natychmiast.

Właśnie tak rozpoznał kolejnego klienta, który stanął chwilę później przed nim.

- To samo co zwykle? - zapytał Jimin uśmiechając się. - Dziwne, że to nie Hwasa przyszła.

- A daj spokój, przegrałem zakład... pieprzony Taehyung... - mruknął Seokjin opierając się o blat. - Tak, to samo co zawsze i dodatkowo daj jakieś dobre cztery ciastka dla mnie może być to kokosowe, jeden jabłecznik, i daj jakieś dwa tylko bez kokosów i bez jabłek, bo Min uczulony a Hwasa nie lubi.

- Już się robi.

Zaczął przygotowywać napoje.

- Głośno tutaj dzisiaj - skomentował starszy rozglądając się.

- Jakieś spotkanie mieli - odparł nie przerywając pracy.

Ogólnie z Seokjinem nigdy jakoś się nie zapoznał. Chłopak zwyczajnie przyszedł kiedyś po kawę, a to było długo po tym, jak Hwasa zaczęła do nich przychodzić. Dlatego Jimin od razu wiedział, że to on. Dziewczyna opisała niemal każdy jego szczegół. W zasadzie opisywała a raczej wychwalała zazwyczaj przy każdej wizycie kogoś innego. Zaczęła to robić, kiedy Jimin powiedział, że jest singlem. Bawiło go to, bo halo, byli sobie obcy a ona od początku traktowała go jak młodszego brata.

- Ostatni raz się z nimi zakładam.

- Jasne - zaśmiał się barista. - Nie znam was ale obstawiam, że zakładaliście się o coś związanego z tym chłopakiem co go tak nie lubicie a zawsze coś od was chce.

- Ta, pieprzony Taehyung - mruknął I poczęstował się cukierkami leżącymi na blacie.

- I widzę, że zawsze ty przegrywasz.

- Nie moja wina - oburzył sie. To prawda. Zawsze jak się zakładali, to właśnie on przegrywał. Nie ważne jaka była stawka. Przez to zaczął przynosić do pracy więcej pieniędzy.

- Twoja kawa - zmienił temat rozbawiony Jimin stawiając przed chłopakiem cztery kubki z kawa zapakowane tak aby się nic nie rozlało. Każdy kubek podpisał: Seokjin, Kihyun, Yoongi I Hwasa. - I już pakuje ciacha.

- Spakuj też siebie...

- Co?

- Nic nie mówiłem.

Jimin zdezorientowany ruszył do słodkości. Dziwni ludzie. W zasadzie to poznał tylko Hwase i Seokjina. Na dodatek chłopaka widział zaledwie kilka razy. To dziewczyna zawsze przychodziła i siedziała z nimi dłużej niż to było konieczne. Zresztą, nie przeszkadzało im to. Lubili jej towarzystwo.

Po skompletowaniu zamówienia rozliczyli się i Seokjin rzucając jeszcze jakiś glupi tekst wyszedł.

- Czasem się zastanawiam o co im chodzi - westchnęła Wheein podchodząc do niego. Oczywiście słyszałam wszystko.

- Ja też. Na pewno ta dwójka nie próbuje mnie podrywać - zaśmiał się zarzucając ściereczkę na ramię.

Mimo, że był zmęczony, to starał się pomagać Wheein jak najdłużej. Na tygodniu praktycznie całe dnie spędzał w kawiarni a w weekendy studiował, więc przychodził jak nie miał zajęć albo gdy miał je zdalnie. Oprócz niego i Wheein w kawiarni było jeszcze czterech pracowników. Jednym z nich był kucharz, który był również babcią dziewczyny, była kelnerka Yerin, Bogum i nowo zatrudniony Taemin. Dzięki temu, że Jimin razem z Wheein spędzali dużo czasu w kawiarni to pozostali mogli pozwolić sobie na taki rodzaj zatrudnienia jaki im odpowiadał. Musieli tylko z początku nauczyć ich wszystkiego.

Byli zgraną ekipą i Jimin cieszył się, że tam pracował. Cóż, nie miał wyjścia, zawsze tak się śmiał. Wheein od zawsze była jego przyjaciółka i jak sobie zamarzyła tak zrobiła. Otworzyła kawiarnie i zatrudniła Jimina. Z początku, zarobki nie były za wysokie chłopak musiał zrezygnować z aktualnego wtedy mieszkania, bo zwyczajnie nie było go na nie stać. Później Wheein wyremontowała górę budynku, która również do niej należała i wynajęła mu jedno z mieszkań za przystępną cenę. Może i było to mieszkanie w starej kamienicy ale wewnątrz właścicielka dopilnowała wszystkiego. Było schludnie i wygodnie. Nie licząc tego, że Jimin był okropnym bałaganiarzem.

Tamtego dnia ludzi nie ubywało. Jimin miał wrażenie, jakby całe miasto się zleciało. Przez ciągły napływ ludzi postanowili zamknąć nieco później. Musieli też  posprzątać wszystko po zamknięciu. Przegonili pozostałych i we dwoje zabrali się za sprzątanie.

- Dopiszę sobie to jako nadgodziny - zaśmiał się idąc z kubkami w kierunku szafki, na której stały. Wciągnął je ze zmywarki. Oczywiście nie byłby sobą jakby nie wziął za dużo. Na każdym z palców zawieszony miał kubek. Był już prawie przy szafce, omijał blat, gdy postanowił spojrzeć w okno.

Wtedy się stało.

Zagapił się i rozprostował dłonie zamierając. Wgapiał się w postać wypatrzoną przez witrynę sklepową do momentu, aż nie zniknęła. Prowadził go wzrokiem, trwało to zaledwie kilka sekund a zdążył upuścić wszystkie kubki, które roztrzaskały się mu przed nogami kalecząc przy tym kostki.

- Cholera! - krzyknął orientując się, że rozbił naczynia.

- Dopiszę ci to do strat - skomentowała Wheein z uniesionymi brwiami. Zdążyła zobaczyć, zauważyć kto tak zwrócił na siebie jego uwagę, że aż zniszczył nową zastawę. Nie miała zamiaru też nawet pomagać mu w sprzątaniu tego. Stała jedynie ze skrzyżowanymi ramionami przyglądając się.

Oj, Jimin miał świadomość, że kubki akurat do najtańszych nie należały. I wiedział, że albo je odkupi albo Wheein urwie mu głowę.

Nie zwrócił uwagi nawet z początku, że szkło skaleczyło jego skórę na nogach w okolicy kostek i łydki. W głowie jedynie karcił sam siebie za wszystko. Bo cholera, co to było?! Często przyglądał się ludziom za szybami kawiarni, gdy ruch był mały w środku. Nigdy jednak nie zawiesił na kimś tak wzroku, że zapomnial co robił i jak się nazywał!

W tamtej chwili dziękował sobie, że postanowił zostać dłużej żeby pomóc, bo w sumie nie musiał. Wheein wysyłała go do domu, ale stwierdził, że zostanie. Dziękował sobie, że był wzrokowcem i wiedział, że twarz chłopaka w czarnych włosach zapamięta na długo.

.......

Wiecie, że kocham yoonmina nie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wiecie, że kocham yoonmina nie

The Office ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz