3. Kobieta w czerni

5.5K 240 170
                                    

[w którym Jo Prewett zaszczyca Hogwart]

"Przyszła do mnie pewnego ranka, (...)

Nie wiem, jak mnie znalazła,

Kroczyłem bowiem w ciemności,

A wokół mnie rozpościerało się zniszczenie"

-Lady in Black, Uriah Heep


16 marca, Londyn. Rok 1959.

Padał śnieg. Szczelnie opatulona szalem kobieta weszła do małej, cieplutkiej kawiarenki, we wnętrzu której roiło się od kartonów, pudeł i styropianu. Londyńczycy kojarzyli to miejsce tylko dlatego, że nieopodal mieścił się znany hotel i klub Evansów, gdzie ich dzieci chodziły, aby posłuchać muzyki...jazzowej? Tak, jakoś tak to się nazywało. Po prawdzie Lukrecja Prewett nie fascynowała się podobną muzyką, ani czymkolwiek co podobało się mugolom, ale kawiarenkę tę znała od dawna, przychodziła tu z przyjaciółmi, bo właścicielka była czarodziejką.

Po staremu, zamówiła ciastko i trochę miodu pitnego, usiadła przy czwartym stoliku pod oknem, a chwilę później pojawił się On. Otrzepał buty i zamknął drzwi, których przymocowane dzwonki zapiszczały. Skinął głową do Lissy, siostry właścicielki, która na co dzień pracowała w lokalu jego ojca i ze zmizerniałą miną podszedł do Lukrecji i zajął miejsce na krześle obok.

─ Lukrecja – przywitał się chłodno.

─ Ethan – odpowiedziała tym samym.

Czasami najbliżsi zachowują się jak obcy, ale w przypadku Evansa i Prewett, to było bardziej skomplikowane. Kobieta znała już na pamięć całą tę farsę- Ethan przychodzi, mówi, że ma dosyć, zaczyna bełkotać coś o córce, żonie, rodzinie... A potem już nikt o tym nie pamięta. Chce dobrze, ale jest zbyt słaby, żeby przeciwstawić się samemu sobie. Chce to skończyć, ale w głębi duszy wcale tego nie pragnie. Chce wyrzucić czarodziejkę ze swojego życia, a naprawdę każda chwila z nią jest oddzielnym, skrywanym skarbem.

Oboje, Ethan i Lukrecja posiadali swoje własne rodziny, ale w przeszłości się ze sobą spotykali. Kontakt się urwał, mimo tego, że ich miłość zdawała się niegdyś przetrwać kompletnie wszystko, ale, jak to często bywa, niedługo znowu na siebie wpadli. Ponownie między nimi zaiskrzyło i... jakoś tak wyszło.

Kobieta wiedziała, że Ethan ma wyrzuty sumienia, ale ona wcale ich nie posiadała. Jej mąż, Ignatius, zostawił ją samą w Rosji wieki temu i rozpoczął pracę w Durmstrangu jako nauczyciel czarnej magii. Dobrze im się żyło i nawet doczekali się córki, ale spotykali się okropnie rzadko, a i nigdy nie było między nimi chemii. To rodzice kazali im wziąć ślub, bo „Prewett to dobra partia" i „Blackowie to szlachetna rodzina". Niewątpliwie wydziedziczyliby ją, gdyby dowiedzieli się, że spotyka się z mugolem.

A Lukrecja nie chciała, żeby ją wydziedziczono. Straciłaby cały majątek i dach nad głową. Kto o zdrowych zmysłach pisałby się na coś takiego?

Zlizała krem z widelczyka i jego kątem pokroiła kolejny kawałek szarlotki. Ethan przyglądał się temu z nieodgadniętym wyrazem twarzy. Kelnerka spytała się, czy coś mu przynieść, ale odmówił. Mijały kolejne minuty, a Prewett traciła już nadzieję na to, że rozpocznie rozmowę. W końcu jednak usłyszała jego baryton, wymawiający pozornie poważną deklarację:

─ Przychodzę tu ostatni raz.Lukrecja zacmokała i uśmiechnęła się pobłażliwie.

─ Dobrze wiesz, że to łgarstwo.

Hogwart z tamtych lat (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz